Zbliżało się lato. Adam oficjalnie był z Ronanem, Wielkanoc poszła dobrze… wszystko pięknie, ale. Zawsze musi być jakieś ,,ale". Urodziny Ro, które były przeniesione na po świętach. Prezent już miałam, ale trzeba było załatwić rzeczy na imprezę-niespodziankę. Noah już pomogła mi z listą, Adam stwierdził, że też pomoże (oczywiście musiałam mu przygotować cosplay na jakiś konwent), wystarczyło tylko jechać do sklepu i wszystko kupić. Wbiłam się więc szybko w zestaw, który pozwalał mi nie zamarznąć, ale też nie udusić się z gorąca i ruszyłam do wyjścia z Akademii. Oczywiście razem z Klio. Pomyślałam, że spacer dobrze jej zrobi, ale musiałam załatwić jej towarzystwo przed sklepem… hmm… Bash! Bash nadawał się idealnie. Szczególnie, że mógł wziąć Sainta! Stanęłam więc przed jego drzwiami akurat wtedy, gdy się otworzyły. Przyznam, zaskoczyło mnie to.
- Um… hej? Wszystko dobrze? - Zapytał.
- Tak. - Uśmiechnęłam się. - Wybieram się do sklepu z Klio, ale nie mogę do samego sklepu jej wziąć, więc… chcesz może jechać z nami?
- Chciałbym, ale nie wiem czy powinienem. - Spojrzał na swój pokój. - Trochę mnie poturbowało…
- Ah, okej. - Uśmiechnęłam się delikatnie. - No cóż. Może dopadnę Noah. Ona ma nawet samochód… Albo zostawię Klio… nie wiem. - Wzruszyłam ramionami, a potem znowu na niego popatrzyłam. - Uważaj na siebie. - Pomachałam mu i odeszłam.
Może znajdę Noah w kuchni…
***
- Cześć! I jak? Czujesz się lepiej? - Przy obiedzie siadłam obok Sebastiana i dyskretnie podwędziłam mu frytkę.
- Uhm, tak. - Zarumienił się lekko. - Już jest okej.
- Cieszy mnie to. - Uniosłam kącik ust. - Ale mam sprawę. Jak pewnie nie wiesz, bo Amorek jest w chuj milczący, Ronan ma urodziny.
- Oh. - Pokiwał głową.
- No i robię mu imprezę niespodziankę. Na spółkę z Adamem i jego rodziną oczywiście. - Zjadłam trochę swoich frytek i sałatki. - Więc czuj się zaproszony.
- Em… Adam nie będzie… zły? - Uniósł lekko brwi.
- Gdzie tam. - Machnęłam ręką. - Od kiedy oficjalnie jest z Ronanem nie patrzy na innych. Wiesz. Ronan nie zdradza.
- To do niego podobne - powiedział.
- Bardzo. - Zamerdałam łyżeczką w sosie czosnkowym, który wzięłam do frytek. - Nie to co Adam.
- Wydają się być szczęśliwi. - Zauważył.
- Możliwe. - Westchnęłam cicho i znowu przywołałam na twarz uśmiech. - Więc… przyjdziesz?
- Jasne. - Pokiwał głową. - Kupić mu coś?
- Jak uważasz. - Przeżuwając sałatę, zaczęłam myśleć nad potencjalnym prezentem od Basha dla Ro. - Prawdopodobnie będzie zachwycony książką. Mam całą listę z jego zachciankami, jeśli chcesz.
- Robicie sobie takie listy? - Zdziwił się lekko.
- No ba. W końcu istnieje tyle książek, na które żal pieniędzy, ale chce się je przeczytać. - Zaśmiałam się i upiłam łyk soku, który też wzięłam. - Dlatego czekają na dobrą okazję.
- Ciekawie. - Zjadł trochę swojego obiadu. - Fajnie mieć takich przyjaciół.
- Tak. - Zaśmiałam się. - Ale wiesz. Znamy się już dłuuugo. - Popatrzyłam na niego z uśmiechem. - My też możemy być przyjaciółmi, wiesz? Jesteś nawet spoko człowiekiem.
- A znasz jakichś nie-spoko ludzi? - Zaśmiał się delikatnie.
- Windsor? - Zawtórowałam mu. - Czasami zastanawiam się nad Adamem, ale zawsze robi coś na plus. No i nie przepadam tak ogólnie za większością ludzi…
- Nie dajesz tego odczuć. - Pokręcił głową.
- Po co mam sobie utrudniać życie? - Parsknęłam śmiechem. - Mogę mieć swoją opinię, ale dopóki nie zmusisz mnie do tego, żebym ją wygłosiła, zostaje dla mnie.
- Czyli nie lubisz ludzi, ale się tym nie chwalisz? - Uniósł brwi.
- Yup. - Kiwnęłam głową i zapatrzyłam się w talerz. - Ugh, muszę to zjeść. Wybacz, ale przerwę naszą pasjonującą konwersację, żeby obiad nie wystygł, czy coś.
- Smacznego. - Kiwnął głową.
- I tobie. - A potem zaczęłam jeść.
***
- Hej. - Pomachałam do Sebastiana, kiedy minęłam go w szatni. - Nie ładnie się spóźniać.
- Miałem mały problem z Saintem. - Zarumienił się lekko. - Może pani Hils nie będzie zła…
- Może, nie znam jej. - Wzruszyłam ramieniem. - Adaś skacze, nie ja.
- No tak. - Uśmiechnął się. - Może… zobaczymy się po treningu?
- Możemy. - Pokiwałam głową. - Do zobaczenia?
- Do zobaczenia. - I ruszyłam do boksu Kaliope.
Bash? Czego chcesz? XD
609 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz