Ustawiłam na tacy kilka zamówień, modląc się (jak zawsze zresztą), by to wszystko donieść. Wzięłam głęboki wdech i podniosłam tacę, stabilizując ją w rękach, po czym ruszyłam między stoliki. Pech chciał, że musiałam iść akurat w stronę miejsca, gdzie Leonard siedział w towarzystwie jakiejś niskiej, rudej kobiety. A tym samym usłyszeć jak najpierw twierdzi, że kogoś ma, a potem, jak opisuje osobę nieprzyjemnie podobną do mnie, kiedy podawałam zamówienie grupie ludzi przy sąsiednim stoliku.
Po prostu nic nie mów, Noah.
Naprawdę myślałam, że już o tym rozmawialiśmy. Że coś do niego dotarło. Naiwne, prawda?
Podeszłam do jego stolika i postawiłam filiżankę przed Leo.
- Musisz nas poznać. - Zażądała towarzyszka księcia.
- O, cześć Noah. - Odezwał się.
- Życzę państwu smacznego. - Przywołałam na twarz najbardziej profesjonalny uśmiech, jaki tylko miałam w swoim arsenale, po czym skierowałam się w stronę kasy.
Na szczęście powinno być już spokojnie.
Powinno.
Ale drzwi otworzyły się z rozmachem i wpadła przez nie niska szatynka. Poczułam jak uśmiecham się szerzej.
- Noah, kochanie! Dobrze, że stoisz. - Blue pozwoliła, by drzwi zamknęły się za nią z charakterystycznym trzaśnięciem. - Dziś piję na koszt firmy! - Ruszyła, wymijając stoliki i radośnie wymachując kartonikiem pełnym naklejek.
- Cześć piękna! - Cmoknęłam ją w policzek, gdy już do mnie dotarła. - To co zawsze?
- Tak. Ale dziś na miejscu, zdaje się, że nie masz dużego ruchu. - Odrzuciła jeden z warkoczy na plecy i rozejrzała się po lokalu. - Nie wiedziałam, że Podbródek-Wyżej-Kochanie tu zagląda.
Roześmiałam się, a z faktu, że Blue po chwili zrobiła to samo wywnioskowałam, że jej słowa dotarły do Leonarda, a ten obdarował ją tym swoim niezadowolonym spojrzeniem. Podeszłyśmy w kierunku lady, o którą dziewczyna oparła się, podając mi kartonik.
- Jak było w pracy? - Spytałam, zabierając się za przygotowanie ulubionej kawy Blue.
- Pijani ludzie potrafią być upierdliwi, ale widzę, że z trzeźwymi nie masz łatwiej. - Uśmiechnęła się lekko, rysując palcem jakieś wzorki na blacie przed sobą. - O której dziś kończysz?
Zamknęłam na chwilę oczy, łącząc fakty.
- O czternastej. - Odpowiedziałam wreszcie.
- Za późno… - Jęknęła. - Chyba spróbuję przekonać Aniołka, żeby mnie odebrał. Może nie będzie zbyt zajęty obmacywaniem Mikaelsona.
Postawiłam szklankę z karmelowym latte przed dziewczyną, a ta natychmiast objęła ją obiema rękami i odeszła, kierując się do jednego z miękkich foteli. Podążyłam za nią. Na razie i tak nie było nowych klientów, więc Jackie nie powinna być na mnie zła.
- Padam z nóg. - Poskarżyła się, kiedy już usiadłyśmy. - Nie mogę się doczekać, aż pójdę spać… - Zaśmiała się, ale po chwili urwała. - Cholerny Mikaelson! Pożyczyłam mu swój pokój… Noah, błagam, powiedz, że mogę spać u ciebie.
- Jasne, że możesz. Tylko uważaj na sierść. - Uśmiechnęłam się. - Poczekaj, poszukam klucza. - Wstałam i udałam się na zaplecze, by przekopać kieszenie swojej kurtki.
Po chwili wróciłam i ponownie usiadłam przy stoliku Blue.
- Ale wieczór aktualny? - Upewniłam się, podając jej klucze.
- No oczywiście. - Upiła nieco kawy.
- U ciebie czy u mnie? - Spytałam.
- U ciebie. - Zdecydowała. - Nie sądzę, by Adam po sobie posprzątał. Przypomnij mi, żebym więcej nie godziła się na jego pomysły. - Zaśmiała się.
Wolałam nawet nie pytać po co Adam potrzebował pokoju Blue. W końcu gdyby Poduszka nocował w akademiku, raczej spałby z nim, prawda?
Leo?
512
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz