1.22.2020

Od Arleny cd. Ethana

Skończywszy trening nie mogłam uwierzyć, że chłopak w ogóle nie przywiązał konia do barierki ani go nie trzymał, tylko zapatrzył się w swój telefon. Przecież koń mógł pójść gdzie mu się żywnie podoba i zrobić sobie jeszcze krzywdę albo wejść nagle na środek hali gdzie są urządzane treningi. Kompletna bezmyślność chłopaka powodowała u mnie po wątpienie co do jego osoby, jednak miałam nadzieję iż ma on tylko gorszy dzień i stąd takie jego zachowanie.
- To gdzie są te pastwiska? - spytał co mnie zdziwiło jeszcze bardziej gdy prowadziłam za wodze swojego siwego Eveninga by mógł po treningu nieco odpocząć. A i nie chciałam by musiał mnie dźwigać po takim treningu. Mimo wszystko to on przeskakiwał przeszkody i musiał co chwilę galopować albo kłusować, a to jednak jakiś wysiłek. Na pewno było stać moje konisko na więcej, lecz wolałam i tak go oszczędzać, gdyż nie chciałam by stała mu się krzywda przez jakieś moje nieodpowiedzialne zachowanie.
- Ty chcesz iść na pastwiska czy do hali do ujeżdżenia? - spytałam, gubiąc już się nieco w relacji zakręconego chłopaka.
- Na ujeżdżalnię ale tam są te pastwiska też obok nie? - spytał rozglądając się dookoła, kręcąc tak głową na boki iż myślałam że zaraz nie wytrzyma mu kark z takiego obciążenia, gdyż kręcił głową prawie jak sowa!
- Owszem są ale trochę dalej by konie na pastwiskach miały spokój większy – odparłam spokojnie prowadząc chłopaka w określone miejsce – Jak Ci się tutaj podoba?
- Cóż akademia jest bardzo urozmaicona jeśli chodzi o uczniów, a ona sama jest na wysokim poziomie, aczkolwiek i tak idzie się tu nieco pogubić – odparł wzruszając lekko ramionami.
- Mówisz jak jakiś filozof – zauważyłam lekko się uśmiechając na to i musiałam przyznać że mimo początkowego lekkiego zniesmaczenia co do niego, nabrał w moich oczach ponownie kolorów i wydawał się być dużo ciekawszą osobą, a niżeli jak zrobił wcześniej inne pierwsze wrażenie.
- A czasem mi się tak zdarzy – odparł także z lekkim uśmiechem na ustach.
- Mogę o coś spytać? - spytałam nagle, gdy już nieco dochodziliśmy do pastwisk, a tuż przed nami znajdowała się hala do ujeżdżenia.
- O co? - spytał.
- Co widzicie takiego w ujeżdżeniu? - spytałam – Nie to że mam coś przeciwko tej dyscyplinie, tylko nie za wiele wiem o tego rodzaju sportu – dodałam, by nie poczuł się urażony w żaden sposób.
- Cóż, dla mnie ujeżdżenie to coś w rodzaju bliższej harmonii z koniem. Wykonujesz na nim ruchy, które są prawie w ogóle nie dostrzegalne dla innych, a koń pod tobą tańczy i zdaje się płynąć czasem w powietrzu, to jest piękne w tej dyscyplinie sportu. Może innym wydaje się to nudne, ale tylko nieliczni potrafią zrozumieć naszą filozofię i zainteresowanie tym że sportem – wyjaśnił.
- Cóż skoki też wymagają od jeźdźca dużo ruchów niewidocznych dla innych ludzi, ale domyślam się iż ta dyscyplina jest dużo bardziej wyrafinowana niż inne dyscypliny z jeździectwa – odparłam po chwili namysłu, gdyż faktycznie jeźdźcy od ujeżdżenia wydawali się czasem tylko siedzieć na koniu, a jeśli chodziło o innych jeźdźców, to mimo wszystko ich ruchy były bardziej widoczne.
- Otóż to! - odparł uśmiechnięty, będąc najwyraźniej zadowolony z moich słów – Co jest piękniejszego w jeździectwie, niż dawanie koniowi ledwie wyczuwalnych sygnałów, podczas gdy on doskonale je wszystkie rozumie, jakby czytał Ci w myślach i je wykonuje w moment? - dodał.
- No w sumie po namyśle, to muszę przyznać że ujeżdżenie jest jednak bardziej fascynujące, niż z początku myślałam – przyznałam dochodząc do hali do ujeżdżenia.
- Ano widzisz – odparł spokojnie, a ja zauważyła nauczyciela od ujeżdżenia jak idzie w naszą stronę.
- Pójdę już, bo muszę zająć się swoim koniem – powiedziałam zgodnie z prawdą, widząc jak Evening ciągnie mnie co jakiś czas łbem za rękę, w której trzymałam jego wodze – Na razie i powodzenia w treningu – dodałam.
- Na razie – odparł, a ja spokojnie ruszyłam w stronę stajni, by zająć się swoim koniskiem oraz by dać mu nagrodę iż świetnie sobie poradził na treningu.
**
Chodząc z Debby po alejach sklepowych robiłyśmy niezłego rabanu co chwilę rechocząc z byle czego, bowiem wzięła nas niejaka głupawka i wszystko dla nas było bardzo zabawne. Skupiałyśmy się na zakupie jakiś chipsów i dobrego alkoholu, gdyż planowałyśmy nieco zabalować z okazji tego iż wreszcie wynajęłam sobie jakieś mieszkanko. Miałyśmy zamiar obejrzeć jakieś fajne filmy bądź seriale, grając w gry, obżerając się i pijąc, a do nas miał dołączyć Hugo, który był naszym przyjacielem i dawno go nie widziałyśmy, więc jego odwiedziny zapowiadały się fajnie. Zawsze miał poczucie humoru, więc na pewno nie było mowy o przysłowiowej nudzie.
- Dobra Aro, ja lecę po te chipsy, więc mów jakie chcesz – usłyszałam rozbawiony głos przyjaciółki.
- Mi to weź trzy opakowania chipsów śmietanowych z cebulką i… serowych, tych wiesz których – odparłam spokojnie.
- Jak Ty to możesz jeść? - spytała rozbawiona – Ja tam uwielbiam Jalapenio i te oryginalne – odpowiedziała mi przyjaciółka.
- Oryginalne Pringelsy też mi smakują ale moi faworyci to tamte dwa smaki – odparłam rozbawiona – Te… a jakie wybierzesz Hugo? - spytałam zaraz.
- On uwielbia te Pringelsy o smaku pizzy i te o smaku texas z czymś tam, chyba to ma smak grillowy nieco ale pewna nie jestem – odparła po chwili namysłu.
- Weź jeszcze te paprykowe, bo mnie ciekawią – powiedziałam jeszcze widząc iż zaczyna się kierować w stronę alejki z chipsami.
- Spoko, a Ty idź na te alko, bo spragniona jestem – odparła rozbawiona znowu.
- Do wodopoju dobierzesz się później – zaśmiałam się lekko udając się we właściwą alejkę. Było tutaj naprawdę pełno przeróżnych trunków, lecz jak na złość te które tak bardzo lubiłam się skończyło!
- Jak na złość – burknęłam sama do siebie, więc zaczęłam się rozglądać za jakimiś innymi trunkami, lecz sama nie wiedziałam co będzie najlepsze. Nie chciałam przecie wydawać pieniędzy w błoto i kupić coś paskudnego. Wzięłam jakieś dwie butelki piwa i zaczęłam z tyłu czytać na etykietach nieco o nich.
- Ocho, widzę że ktoś tu stoi przed poważnym wyborem – usłyszałam naglę znajomy już głos, więc zdziwiona podniosłam głowę i zobaczyłam szczerzącego się Ethana.
- Cześć Ethan – przywitałam się – Ano jak widać – dodałam z lekkim uśmiechem.
- Czyżby jakaś impreza się szykowała? - spytał podchodząc bliżej.
- Można tak powiedzieć, aczkolwiek moje ulubione piwo się skończyło, a to mnie przyszło wybrać jakiś dobry alkohol – westchnęłam lekko – Jeśli chciałbyś, to możesz wpaść jak nie masz nic ciekawego do roboty, będzie moja przyjaciółka jeszcze i przyjaciel – dodałam.
- Hmmm… Skoro mam się tam zjawić, to jednak muszę Ci pomóc z tymi trunkami, jeśli zabawa ma być odpowiednia – odparł lekko się śmiejąc.
- Przyjmę każdą pomoc – zaśmiałam się lekko, a po chwili przybyła także i moja przyjaciółka Debby – Joł Deb! I co znalazłaś? - spytałam przyjaciółkę.
- No baaaa – zaśmiała się, pokazując mi cały koszyk pysznych chipsów – A to kto? - spytała zaraz patrząc na blondyna.
- A to jest Ethan, niedawno przybył do naszej akademii – przedstawiłam go – Zaprosiłam go na naszą imprezkę dzisiaj – dodałam.
- Fajno! - ucieszyła się jak zwykle będą uśmiechnięta od ucha do ucha – Jestem Debby – przedstawiła się mu – Powiedz jakie lubisz chipsy, to się jeszcze w nie zaopatrzymy – dodała.
- Te, te, najpierw to niech nam pomoże w doborze fajnego alko, bo i ja spragniona się robię – zaśmiałam się lekko.
- A to ze mnie się śmiejesz, że to ja za szybko do poidła chcę się dostać – zaśmiała się przyjaciółka.
- To co? Które trunki najbardziej polecasz? Ja wolę bardziej słodkie, a ta wielbłądzica uwielbia nieco kwaśne – spytałam Ethana nadal będąc w dobrym humorze.

1187 słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz