Drzwi samochodu zamknęły się.
- Dzięki, że zgodziłaś się zmarnować pół dnia na wycieczkę. - Upewniłem się, że pas jest wolny i włączyłem się do ruchu.
- Nie miałam nic ciekawszego do roboty. Gansey wspominał, że planuje podrywać dziś Ro. - Skylar zapięła pas bezpieczeństwa. - A poza tym i tak wisisz mi czekoladę... Albo dobre ściągi. Sesja się zbliża.
- A było tak pięknie… - Westchnąłem.
- Jeśli skręcisz tu w lewo, będzie szybciej. - Wskazała boczną uliczkę.
Zwolniłem nieco, spoglądając w głąb wąskiej ulicy, zanim w nią skręciłem. Plan był dość prosty: zajechać do Imposible Horse Academy, żeby zabrać stamtąd wypożyczoną przyczepę dla konia, a potem przewieźć tam Pearl. W teorii. W praktyce prawie na pewno pójdzie znacznie trudniej, chociażby dlatego, że Perła postawiła sobie za punkt honoru spędzenie co najmniej kwadransu na rampie prowadzącej do przyczepy. I to za każdym razem.
***
- Dobry konik. - Sky lekko poklepała klacz po grzbiecie, gdy ta w końcu zeszła z rampy. - Brawo.
Pearl wciąż nieco nerwowo rozglądała się dookoła.
- Koniec wycieczek na dziś. - Pogłaskałem Perłę, która powoli się uspokajała.
- Wezmę jej sprzęt. - Skylar wskazała na jeden z budynków. - Tam znajdziesz boks.
- Dzięki. - Uśmiechnąłem się, ruszając we wskazaną stronę.
Czarna klacz podążyła za mną do wnętrza stajni. Całkiem grzecznie, mniej więcej do momentu, w którym zauważyła na korytarzu innego konia. Pearl położyła uszy po sobie, ale mimo wszystko przeszła obok nieznajomego zwierzęcia nie sprawiając większych problemów.
- Cześć. - Odezwałem się bez zastanowienia, mijając ciemnowłosą dziewczynę.
- Hej. - Odpowiedziała równie bezmyślnie, sprawdzając popręg siodła swojego wierzchowca.
I to tyle w kwestii rozmowy. Rozglądałem się, dopóki nie natrafiłem na boks podpisany imieniem mojego konia. Wprowadziłem Perłę do boksu, a klacz od razu zajęła się obwąchiwaniem nowego miejsca. Przywiązałem ją, by móc zdjąć jej ochraniacze i derkę. Potem zdjąłem też kantar.
- Do zobaczenia potem. - Pogłaskałem ją i wyszedłem z boksu.
Pozostało odnieść rzeczy do siodlarni. O ile w ogóle ją znajdę. Chyba, że… dziewczyna od gniadego konia nadal stała w korytarzu.
- Hej, sory… - Podszedłem do niej. - Mogłabyś mi powiedzieć gdzie jest siodlarnia?
Lydia?
325 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz