Kto by pomyślał, że kuoki krótkoogonowe są takimi słodkimi stworzeniami, pomyślałem wpatrując się w ekran telefonu. Zdążyłem puścić wodze Darko, licząc że spokojny do tej pory koń nie ucieknie gdzieś, gdzie zachowanie Brytyjczyków ma jakikolwiek sens i zająć się sobą. Oparty tyłkiem o barierkę z zafascynowaniem przeglądałem dostępne w internecie zdjęcia tych uroczych istot. Mój początkowy pomysł, by poobserwować trenująca dziewczynę i może nauczyć się czegoś nowego, upadł jeszcze szybciej niż powstał. Najwidoczniej samo obserwowanie treningu szatynki, bez jakichkolwiek wyjaśnień czy też uwag miało mniej sensu niż samodzielne przerabianie podręcznika z poetyki. Postanowiłem więc produktywnie spędzić czas i zrobić całe skomplikowane nic, co w praktyce przyjęło formę dogłębnego studiowania zachowań godowych tych małych krewnych kangurów. Po jakimś bliżej nieokreślonym czasie moją lekturę przerwało chrząknięcie. Z bólem serca wsunąłem więc telefon do tylnej kieszeni spodni i posłałem stojącej przede mną dziewczynie i stojącemu obok niej koniu szeroki uśmiech, w tym samym czasie przypominając sobie o istnieniu Darko. Jaki ze mnie kretyn.
- Stwierdziłam, że najpierw pokażę ci jak trafić do hali a potem zajmę się swoim koniskiem - powiedziała spokojnie w ramach wyjaśnienia obecności swojego podopiecznego.
Pokiwałem głową i chwyciłem wodze Darko, dziękując niebiosom, że korzystając z mojej głupoty nie zdecydował się uciec kiedy zaaferowany podziwiałem zdjęcia w internecie, całkowicie go ignorując.
- Więc gdzie znajdują się te pastwiska? - Zapytałem, czując się jak jeszcze większy kretyn, gdy udało mi się przypomnieć tylko ten fragment opisu jak trafić do hali do ujeżdżania.
Dziewczyna popatrzyła na mnie z powątpiewaniem i ruszyła w dobrym kierunku - przynajmniej miałem taką nadzieje.
252 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz