-Kiedyś go znalazłem jak spadł z drzewa i nie miałem serca go zostawić.
-Rozumiem. Pozwól, że odstawię zwierzaki.
Chłopak przytaknął na co ruszyłem konia i zawołałem psy. Szkoda w sumie, że nie ukradł tego ptaka, byłaby ciekawsza historia. Po dojechaniu do stajni rozsiodłałem konia i zarzuciłem mu derkę polarową na plecy, by szybciej wysechł. W tym czasie odniosłem swoje rzeczy i przepiąłem psy na zwyczajną smycz.
-Wracamy do nowego kolegi?- spytałem zwierzęta.
Thor odpowiedział mi wesołym szczeknięciem, a Celeste obdarzyła mnie typowym dla niej wzrokiem. Wyszliśmy ze stajni i ruszyliśmy do miejsca gdzie siedział jasnowłosy. Usiadłem obok niego, a psy spoczęły tuż obok mnie.
-Ładna pogoda.- zacząłem.
-W końcu jakieś promyki słońca.
-Jak się nazywają?- wskazałem na pupile chłopaka.
-Nyx i Hespero.
-Zwyczajnie spadł z gniazda?
-Właściwie to pomógł mu mój kocur Hammer, a wyleczyć mi pomogła go mama.
-Jest weterynarzem?
-Nie, jest behawiorystką.
-Też kiedyś myślałem o tym zawodzie, ale doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie.
-Jaka to rasa?- spytał.
-Ten czarny, Thor to Cane Corso, a ta pręgowana, Celeste to Alano Espanol.
-Nie słyszałem o tych rasach.
-Nie są zbyt często spotykane.
Po tych słowach między nami zaległa cisza. Czy była komfortowa? Nie mi to oceniać. Patrzyłem na mieniące się pióra ptaka na ramieniu chłopaka i wtedy sobie uświadomiłem, że wiem jak nazywają się jego zwierzęta, ale jego godności nie znam.
-Jak masz na imię?- spytałem.
-Ronan, a ty?
-Wiktor. Koń się nie spłoszy jak spuszczę psy?
-Raczej nie.
Po tych słowach spuściłem psy i patrzyłem co robią. Celeste ostrożnie podeszła do konia i zaczęła go obwąchiwać. Hespero nie wyglądał na zdenerwowanego obecnością suczki. Po chwili dołączył do niej Thor i polizał nieparzystokopytnego po chrapach. Widać było, że zwierzę nie spodziewało się tego, bo gwałtownie prychnęło i się wyprostowało.
-Thor.- powiedziałem ostrzegawczo.
Pies popatrzył się na mnie spod byka, ale grzecznie się odsunął.
-No ja myślę. Od dawna tu jesteś?- skierowałem pytanie do blondyna.
-Parę dni.
-Czyli widzę, że podobnie jak ja.
Czarna kulka wepchnęła się między nas i zaczęła z zacięciem próbować się dostać do kruka na ramieniu Ronana, który dziobnął go w nos.
-Thor! Uspokój się.
Blondyn lekko się zaśmiał z psa, który z karną miną usiadł obok mnie.
-Przepraszam cię za niego. To wciąż szczeniak.
-Rozumiem. Ile ma ta druga?
Spojrzałem się w kierunku samicy, która leżała koło konia i obserwowała jego ruchy.
-W tym roku wybije jej piątka.
-Poważna pannica już z niej.
-To tylko pozory. Widzisz patyka obok niej?
Chłopak pokiwał głową.
-Jak powiem jej imię to przybiegnie z radością i będzie prosić o rzut patykiem.
Chłopak jakby chcąc sprawdzić moje słowa powiedział:
-Celeste.
Jednak suczka ani drgnęła.
-Ta dwójka działa tylko na jednego człowieka.- lekko się zaśmiałem.- Celeste.
Suczka złapała patyk w pysk i przybiegła wesoło. Zaczęła wpychać mi się pod rękę. Odebrałem od niej kawałek drewna i rzuciłem w las. Psia dziewczynka pobiegła za nim, a tuż za nią pobiegł też Thor.
-Zakładam, że nie są kanapowymi burkami.
-Są szkolone do obrony człowieka.
Jak na zawołanie usłyszeliśmy warkot i szczekanie dochodzące z lasu. Blondyn podobnie jak ja podniósł się z ziemi.
-To pewnie jakiś zwierz z lasu.
Jednak, gdy przeszliśmy dalej okazało się, że nie był to żaden zwierz tylko chłopak, którego dane mi było wcześniej poznać. Adam jeśli się nie mylę. Dwa stworzonka stały na przeciwko niego czekając na słowo, by zaatakować.
-Miejsce.
Wydały z siebie ostrzegawcze warknięcie i podeszły do mnie. Po spojrzeniach chłopaków mogłem wywnioskować, że nie widzą się pierwszy raz.
-Rozumiem. Pozwól, że odstawię zwierzaki.
Chłopak przytaknął na co ruszyłem konia i zawołałem psy. Szkoda w sumie, że nie ukradł tego ptaka, byłaby ciekawsza historia. Po dojechaniu do stajni rozsiodłałem konia i zarzuciłem mu derkę polarową na plecy, by szybciej wysechł. W tym czasie odniosłem swoje rzeczy i przepiąłem psy na zwyczajną smycz.
-Wracamy do nowego kolegi?- spytałem zwierzęta.
Thor odpowiedział mi wesołym szczeknięciem, a Celeste obdarzyła mnie typowym dla niej wzrokiem. Wyszliśmy ze stajni i ruszyliśmy do miejsca gdzie siedział jasnowłosy. Usiadłem obok niego, a psy spoczęły tuż obok mnie.
-Ładna pogoda.- zacząłem.
-W końcu jakieś promyki słońca.
-Jak się nazywają?- wskazałem na pupile chłopaka.
-Nyx i Hespero.
-Zwyczajnie spadł z gniazda?
-Właściwie to pomógł mu mój kocur Hammer, a wyleczyć mi pomogła go mama.
-Jest weterynarzem?
-Nie, jest behawiorystką.
-Też kiedyś myślałem o tym zawodzie, ale doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie.
-Jaka to rasa?- spytał.
-Ten czarny, Thor to Cane Corso, a ta pręgowana, Celeste to Alano Espanol.
-Nie słyszałem o tych rasach.
-Nie są zbyt często spotykane.
Po tych słowach między nami zaległa cisza. Czy była komfortowa? Nie mi to oceniać. Patrzyłem na mieniące się pióra ptaka na ramieniu chłopaka i wtedy sobie uświadomiłem, że wiem jak nazywają się jego zwierzęta, ale jego godności nie znam.
-Jak masz na imię?- spytałem.
-Ronan, a ty?
-Wiktor. Koń się nie spłoszy jak spuszczę psy?
-Raczej nie.
Po tych słowach spuściłem psy i patrzyłem co robią. Celeste ostrożnie podeszła do konia i zaczęła go obwąchiwać. Hespero nie wyglądał na zdenerwowanego obecnością suczki. Po chwili dołączył do niej Thor i polizał nieparzystokopytnego po chrapach. Widać było, że zwierzę nie spodziewało się tego, bo gwałtownie prychnęło i się wyprostowało.
-Thor.- powiedziałem ostrzegawczo.
Pies popatrzył się na mnie spod byka, ale grzecznie się odsunął.
-No ja myślę. Od dawna tu jesteś?- skierowałem pytanie do blondyna.
-Parę dni.
-Czyli widzę, że podobnie jak ja.
Czarna kulka wepchnęła się między nas i zaczęła z zacięciem próbować się dostać do kruka na ramieniu Ronana, który dziobnął go w nos.
-Thor! Uspokój się.
Blondyn lekko się zaśmiał z psa, który z karną miną usiadł obok mnie.
-Przepraszam cię za niego. To wciąż szczeniak.
-Rozumiem. Ile ma ta druga?
Spojrzałem się w kierunku samicy, która leżała koło konia i obserwowała jego ruchy.
-W tym roku wybije jej piątka.
-Poważna pannica już z niej.
-To tylko pozory. Widzisz patyka obok niej?
Chłopak pokiwał głową.
-Jak powiem jej imię to przybiegnie z radością i będzie prosić o rzut patykiem.
Chłopak jakby chcąc sprawdzić moje słowa powiedział:
-Celeste.
Jednak suczka ani drgnęła.
-Ta dwójka działa tylko na jednego człowieka.- lekko się zaśmiałem.- Celeste.
Suczka złapała patyk w pysk i przybiegła wesoło. Zaczęła wpychać mi się pod rękę. Odebrałem od niej kawałek drewna i rzuciłem w las. Psia dziewczynka pobiegła za nim, a tuż za nią pobiegł też Thor.
-Zakładam, że nie są kanapowymi burkami.
-Są szkolone do obrony człowieka.
Jak na zawołanie usłyszeliśmy warkot i szczekanie dochodzące z lasu. Blondyn podobnie jak ja podniósł się z ziemi.
-To pewnie jakiś zwierz z lasu.
Jednak, gdy przeszliśmy dalej okazało się, że nie był to żaden zwierz tylko chłopak, którego dane mi było wcześniej poznać. Adam jeśli się nie mylę. Dwa stworzonka stały na przeciwko niego czekając na słowo, by zaatakować.
-Miejsce.
Wydały z siebie ostrzegawcze warknięcie i podeszły do mnie. Po spojrzeniach chłopaków mogłem wywnioskować, że nie widzą się pierwszy raz.
Ronan? Uciekliśmy razem do lasu c:
577 słów.
577 słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz