3.15.2019

Od Ronana cd Adama

Obserwowanie zapoznania się Adama i Blue miało swój urok. Zakładałem, że po prostu będą się tolerować – co w przypadku panny Branwell było sporym osiągnięciem – ale jednak nie. Chyba się polubili. A przynajmniej ich żarty miały podobny poziom. Jeśli nie ten sam. Może będzie lepiej niż sądziłem?
– Nie lubię seksu, panie profesjonalny aktorze. – Popatrzyłem na Adama. – Więc żadne trójkąciki i gryzienia raczej nie wchodzą w grę. Przynajmniej… w łóżku. Metaforycznie rzecz biorąc.
– Podłoga też może być wygodna. – Przejeżdżająca obok Blue parsknęła śmiechem, a Adam tylko się do niej uśmiechnął.
– Zastanawiam się, czy nie zacząć nazywać cię Małym Demonem. – Objąłem go jedną ręką w talii. – Bo na pewno nie jesteś grzeczny.
– Aniołek i Demon, podoba mi się. – Adam przyciągnął mnie i pocałował.
Przewróciłem oczami i oddałem pocałunek, przyciągając go do siebie. Jego ręce chyba chciały wylądować pod moją koszulką, ale złapałem je i splotłem nasze palce. Jęknął niezadowolony, a ja wykorzystałem ten krótki moment, żeby wsunąć język w jego usta. Przysunął się jeszcze bliżej – chociaż sądziłem, że się nie dało – i pogłębił pocałunek. Kolejną rzeczą, którą poczułem, był kop w dół żeber. Odsunąłem się od Adama i z nienawiścią popatrzyłem na plecy Branwell. Tylko ona mogła tak wymierzyć cios.
– Odpłacę ci później! – Krzyknąłem za nią.
– Moją przyzwoitką jest Yurio, a twoją Jane? – Uśmiechnął się.
– Na to wychodzi. – Puściłem go, co nie wywołało pozytywnej reakcji. – Popraw szminkę i wsiadaj na konia Mały Demonie. – Wyszczerzyłem się. – Zabrakło ci paru centymetrów od ostatniego razu.
– Wzrost to nie wszystko, mam też inne walory. – Uniósł kącik ust.
Pokręciłem głową i podszedłem do Hespero, mając dziwne przeczucie, że mój tyłek jest pod ciągłą obserwacją. Z największą gracją jaką miałem, wspiąłem się na konia, by ruszyć powoli na tor.
***
– To była nasza ostatnia lekcja, prawda? – BB właśnie siedziała mi na baranach i obserwowała świat z nieco wyższego punktu, jednocześnie jęcząc mi nad uchem. Dosłownie. – Powiedz mi, że mam rację!
– Myślisz, że wytrzymałbym jeszcze jedną? Nie bez powodu przespałem dwie pierwsze. – Odparł Adam i został lekko w tyle.
– Faceci, niby wielcy, a delikatni jak porcelanowe laleczki. – Prychnęła. – Jedna noc bez snu i już wielkie halo…
Następne co zdołałem zarejestrować to to, że leżę na ziemi razem z BB, a nad nami zwisa Adam. Oczywiście, stoi i patrzy na nas nachylając się lekko. Potem jakby nigdy nic, podnosi mnie i znowu otacza ramieniem.
– To my już pójdziemy. – Próbował popchnąć mnie do przodu.
– Ej, ej, ej. – Blue szybko wstała i objęła mnie z drugiej strony. – Idę z wami!
– Ronan powiedział, że nie chce trójkątów, więc podziękujemy za trzecią osobę na randce. – Prychnął chłopak.
– Nie idziecie na randkę. – Przysunęła się. – Jedziemy z Hamem i tatą Amorka odebrać kota!
Adam popatrzył na mnie z wielkim pytaniem w oczach.
– Mój brat ma niedługo urodziny, więc jedziemy po kota dla niego. – Wyjaśniłem. – Blue jedzie z nami, tata bo tata, a Ham to Hammer. Mój kot. Muszą się polubić, skoro mają mieszkać razem.
– Ale obiecałeś mi nagrodę za stawienie się na zajęciach! – Odburknął.
– Jedziesz z nami. – Wzruszyłem ramionami. – Wiesz, mam motocykl i te sprawy…
– Przytulanie, mizianie i ocieranie. – Uzupełniła Blue. – No i poznasz jego ojca.
– Co do pierwszego nie mam żadnych zastrzeżeń, ale… – zaciął się. – Mam poznać twojego… ojca?
– Matko jedyna. – Schowałem twarz w dłoniach. – To weterynarz Akademii. Prędzej czy później i tak tam zawitasz, skoro Yurio to Yurio.
– To jest zupełnie inna sytuacja! – Spanikował. – Muszę się przebrać!
– Jesteś gorszy niż Magnus Bane. – Skwitowała Blue. – Chodź Amorku, twój chłoptaś się przebierze, a my porobimy rzeeeczyyy… opowiem ci co się działo jak mnie wystawiłeś i takie tam…
– Okej, zmieniłem zdanie, jednak nie wyglądam tak źle. – Adam od razu przyciągnął mnie bliżej. – Możemy iść.
– Faceci… – Ze śmiechem powiedziała BB.
– Ale opowiedzieć możesz. – Przyciągnąłem dziewczynę do siebie i potarmosiłem jej włosy. – Bo chyba nie bawiłaś się tak źle…
– Standard. – Wzruszyła wolnym ramieniem. – Klub, taniec, alkohol… kolega na jedną noc… chyba… i tyle.
– Chyba? – Uniosłem kącik ust.
– Wydaje mi się, że nie byłby zainteresowany, nawet nie zostawił numeru. – Dziewczyna popatrzyła na Adama. – A tak chyba się robi, żeby przedłużyć spotkanie? Bo ta ameba to nie wie.
– Ej! – Pacnąłem ją w czubek głowy.
– Spodziewałaś się czegoś innego po nocy z obcym facetem? – Zapytał.
– Kobiety? – Uniosła brwi. – Chociaż sądzę, że jeśli bym go spotkała pewnie bym się mocno zdziwiła.
– Życie jest strasznie nieprzewidywalne. – Chłopak znowu musnął mój policzek. Nie wiem czy mimochodem, czy dlatego, że chciał. Może oba. – Myślałem, że przyjazd tutaj będzie porażką, ale nie jest tak źle.
Uśmiechnąłem się i lekko cmoknąłem Adama w szczękę.
– Definitywnie nie żałuję. – Oddał uśmiech.
– Cieszę się. – Oblizałem wargi. – Ze swojej strony mogę powiedzieć, że jest lepiej niż myślałem.
– Słodzicie. Za bardzo. – Blue przewróciła oczami. – Jesteście zbyt cukierkowi. Akcja panowie, akcja i dramat.
– Naoglądałaś się za dużo seriali. – Japończyk przewrócił oczami.
– W szczególności „Dance revolution”. – Wyszczerzyła się.
– Czy to nie ten, na który choruje Nico? – Popatrzyłem na nią, a potem na Adama.
– Moment. – Zatrzymał się. – Twój brat ma obsesję na punkcie TEGO serialu?
– Tak? – Westchnął. – Kocha się w głównej bohaterce. I pisze słabe fanfiction.
– O sobie i o niej? – Zaśmiał się.
– Nie, o Dorianie i Christianie. – Podrapałem się po głowie. – Tak BB?
– Yup. – Wyszczerz dziewczyny coraz bardziej się poszerzał. – Może Adam zechce przeczytać?
– Myślę, że towarzystwo Aniołka jest dla mnie wystarczającą rozrywką na ten moment. – Podsumował lakonicznie. – To gdzie jest twój motocykl?
– I co to za towarzysz Hammera? – Blue przekrzywiła głowę i wskazała kota.
Miała rację. Obok Hammera, w sumie prawie na nim był… Yurio. Cóż. Powiedzmy, że nie przewidziałem, że toyger będzie powoli i z gracją oblizywał łeb mojego kota, a ten odpowiadał tym samym. Po chwili zaprzestały miziania i zaczęły ocierać się o siebie łebkami. To było… urocze. W szczególności, że Hammer nie przywykł do obecności innych kotów. Dlatego chcieliśmy go wziąć na zapoznanie z bezimiennym nevą masqueradem.
– Kurwa Yurio! – Wypalił Adam i popatrzył na nas. – Chyba mój kot jest gejem.
– Na pocieszenie, mój też. – Wzruszyłem ramionami. – Nie wiem jak ty, ale ja swojego nie wyrzucę z domu, tylko dlatego, że nie tak wyobrażałem sobie jego życie.
– Powinniśmy im zrobić coming out party? – Popatrzył na mnie.
– Komu? – W drzwiach gabinetu pojawił się tata.
– Hammerowi i Yurio. – Poczułem tylko jak Adam z prędkością światła wkłada ręce w kieszenie kurtki. – Popatrz.
– Cóż, podobno w każdym gatunku zdarzają się jednostki homonormatywne. – Tata potargał mi włosy. – Jak widać te koty są właśnie nimi.
– Oby ten nowy nie był, bo będzie problem. – Zauważyła Blue.
– Raczej nie. – Tata potarł skroń. – Według wszelkiego prawdopodobieństwa weźmiemy samiczkę. Są bardziej ułożone. No i w założeniu miały być małe kotki, ale jak widać…
– Może będą. – Poklepałem tatę po ramieniu. – Może Hammer jest bi? A jak nie to adoptujemy!
– Więcej kotów! – Krzyknęła Blue i wyrzuciła ręce w górę.
– Dlaczego Yurio, dlaczego? – Adam pokręcił głową. – Czekaj. Skoro Yurio jest tutaj… co się stało z lodówką?
– Lodówką? – Uniosłem brwi.
– Nie ważne. – Powiedział po chwili milczenia i popatrzył w stronę kotów. – Kiedy one przestaną?
– Poczekaj. – Kucnąłem i zawołałem spokojnie. – Hammer.
Kot obrócił łeb i z gracją opuścił towarzysza, który chyba nie był zadowolony. Jednak po chwili namysłu i toyger ruszył w moją stronę. Uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę, by Hammer mógł się otrzeć. Potem zacząłem go drapać i miziać, jak to miałem w zwyczaju. Potem po pieszczoty zgłosił się Yurio, więc – jeśli nie chciałem ryzykować, a nie chciałem – zacząłem go głaskać drugą ręką.
– Coraz lepiej ci idzie. – Podsumował tata. – Może powinieneś pomyśleć o behawiorystyce.
– I użerać się z właścicielami? – Popatrzyłem na niego. – Nie, dzięki tato. Wystarczy, że mama ma do czynienia z głupotą ludzi.
– Wegańskie karmy! – Zawołała Blue i zadowolona dołączyła do głaskania Hammera. Yurio się odsunął.
– Dokładnie. – Zaśmiałem się i przeniosłem uwagę na Yurio.
– Nie miałeś nic przeciwko użeraniu się ze mną. – Zauważył Adam.
– A jesteś moim klientem? – Posłałem mu lekki uśmiech.
– Zepsułeś mi kota. – Stwierdził lakonicznie.
– Propos kota. Blue, ładuj się do samochodu z Hammerem. Ronan, odpalaj motocykl. – Tata popatrzył na Adama. – A…
– Adam jedzie ze mną. – Wstałem. – Ale Yurio niech zostanie. A no i najważniejsze. To Adam Mikaelson, nasz nowy kolega.
– Miło cię poznać. – Tata poklepał go po ramieniu. – Ładny toyger. Moja żona też go chciała, ale cóż… dwoje małych dzieci i prawie dziki kot to nie jest dobry pomysł.
– Nie da się zaprzeczyć. – Chłopak pokiwał głową ze śmiechem.
Ja z kolei skierowałem się w stronę motocykla i wyciągnąłem dwa kaski. Blue załadowała się do samochodu z Hammerem, a Adam zaczął walczyć z Yurio, który finalnie dał się wziąć na ręce i został odeskortowany do pokoju chłopaka. W międzyczasie zdążyłem przebrać się w swój strój do jazdy, a kiedy brunet wrócił, już czekałem z wyciągniętym w jego stronę kaskiem.
– Jednak musiałeś się przebrać, prawda? – Uniosłem kącik ust i założyłem ochraniacz.
– Poplamiona krwią koszulka nie wygląda dobrze. – Również przyodział kask.
– No nie. – Wsiadłem na maszynę. – A teraz powtarzaj w myślach: dasz radę motorku. Inaczej nie pojedzie.


Adam? I jak ci się podoba?
1441

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz