- Kocham Cię Noah - rzekłem, czując jak moje kończyny lekko zadrżały - Tym dla mnie jesteś... Piękną kobietą, którą pokochałem - dorzuciłem, widząc w jej twarzy ogromną nutę zawahania. Sam do końca jeszcze nie wiedziałem, jak do tego mogło właściwie dojść. Nienawidziłem Amerykanów, a teraz wyznaje jednej z nich miłość. W tamtej chwili miałem już gdzieś, co powie na to moja rodzina. To moje życie i moje wybory. Tylko moje.
- Przecież jest tyle innych osób, które są dużo lepsze ode mnie - westchnęła, odwracając ode mnie swoją głowę - Jeśli się zgrywasz, to możesz już odpuścić... To boli... - próbowała wstać, lecz moje silne ręce, stanowczo jej na to nie pozwoliły. Chcąc ją uspokoić, przyciągnąłem jej ciało do siebie, wywołując tym samym efekt tulenia. Czując jak jej ciało zaczyna się rozluźniać, pocałowałem ją ostrożnie w kark, uważając przy tym, aby jej strach ponownie nie ujrzał światła dziennego.
- Nie kpię z ciebie Noe... Ja naprawdę cię kocham... Wiem, że nadal mogę być dla ciebie tylko głupim Brytyjczykiem, wywyższającym się ponad wszystkich ludzi, ale proszę, daj mi szanse... Obiecuję, że się ziemię, a pokażę to już jak będziemy u Sama. Proszę, zaufaj mi.
Nołe?
LOFFFFFF!
304 słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz