3.31.2019

Od Noah cd Ronana

- Umm... Nie, dzięki - zdecydowałam. - Skoro mam być grzeczna do końca tygodnia to lepiej żebym nigdzie nie wychodziła z tobą - dodałam, na co Poduszka posłał mi oburzone spojrzenie.
- Niby to ja cię demoralizuję? - zaśmiał się.
- Mhm - mruknęłam usiłując zachować powagę. - Zabierasz brokat! - rzuciłam niemal oskarżająco. - To jest złe! - nie wytrzymałam widoku rozbawionego Ro i również się roześmiałam.
- Więc idziesz z nami? - spytał, gdy trochę się już uspokoiłam.
- Nie mogę, muszę być grzeczna i iść do pracy - napotkałam na standardową strategię Poduszki w takich sytuacjach - smutne spojrzenie tych uroczych brązowych oczek. Na szczęście gdy patrzył w dół były nieco mniej przekonujące. - Nie rób tak! Naprawdę nie mogę! Sam mówiłeś, że mam być grzeczna... - przypomniałam mu. Z tym nie mógł się kłócić. - Bawcie się dobrze - wstałam, zabierając ze sobą naczynia i wyszłam z gabinetu.
***
- Nooah. Noooaah... daj lisaa... - Ro stał, trzymając w dłoni szelki i obserwując jak Dot świetnie bawi się podchodząc do niego i uciekając, gdy tylko spróbuje ją złapać. - Daaaj lisaaa...
Zaśmiałam się obserwując jego próby zaklinania lisicy.
- To nie fair! - zaprotestował, gdy kita Dot po raz kolejny przeleciała mu przez palce. - Musiałaś oszukiwać! Wybrałaś latwiejszego lisa! Albo był już ubrany! - rzucił, starając się brzmieć możliwie najbardziej oskarżająco.
- Może to twoja magia się zepsuła? - zasugerowałam, gdy wziął ode mnie smycz Flair, oddając mi jednocześnie rzeczy Dot. - Chodź tu mała - zwróciłam się do zwierzaka, który posłusznie do mnie podszedł i pozwolił sobie założyć zarówno szelki jak i obrożę przy pierwszej próbie.
Zaśmiałam się widząc minę Ro. Cóż, nawet Poduszka nie jest najlepszy we wszystkim. Choć jest bardzo kompetentną Poduszką.
- Idziemy? - wstałam, otrzepując spodnie z sierści.
- Tak, ale... daj lisaa - Ronan potraktował mnie tym swoim słynnym spojrzeniem, wpędzającym jego ofiarę w ogromne wyrzuty sumienia, tak długo jak blondyn nie dostanie tego czego chce. A teraz chciał lisa.
- Może weźmiesz je na stałe? - zaproponowałam, podając mu smycz. Chętnie skorzystałabym z przerwy od wiecznie biegających po całym pokoju zwierzaków, choć jednocześnie nie potrafiłam sobie już wyobrazić życia które nie rozpoczynało by się od lisa na twarzy o 4 nad ranem.
Tym razem napotkałam na wzrok mówiący, że chyba mnie mocno pochrzaniło w okolicach mózgu od tego całego brokatu. Skwitowałam to jedynie krótkim "bu." przesyconym sztucznym fochem i otworzyłam drzwi do pokoju, przez co lisy wystrzeliły w stronę korytarza, zmuszając Poduszkę do podążenia za nimi. Dlatego też jedyne co mi pozostało to zamknięcie pokoju na klucz i dogonić Ro, który aktualnie przemieszczał się truchtem w stronę schodów.
- Więc gdzie planujesz je zabrać? - Poduszka zwolnił na klatce schodowej, dzięki czemu udało mi się nadrobić trasę bez zbędnego biegania.
- Zależy gdzie one zabiorą mnie - rzucił, ponownie przyspieszając gdy tylko skończyły się schody.
Jak się okazało zabrały nas przez pastwiska pod sam las. Jak prawie zawsze, gdy ktoś pozwolił im wybierać trasę. Zwykle w takich okolicznościach standardem było stanie pod ścianą drzew w oczekiwaniu aż lisy dokładnie zapoznają się z każdym milimetrem kwadratowym powierzchni.
- Okej - sięgnęłam do kieszeni - czas zmusić te maleństwa do czegoś innego niż wąchanie. Łap! - rzuciłam w stronę Poduszki wyjęty z kieszeni kliker.
Ro złapał plastikowe urządzenie od razu zakładając przyczepiony do niego rzemyk na nadgarstek. Nie było wątpliwości, że miał już kontakt z tym "narzędziem tortur". Zdjęłam saszetkę wypełnioną po brzegi kawałkami mięsa i podałam ją blondynowi, biorąc od niego jednocześnie smycz Flair, z którą próba jakiejkolwiek pracy znacznie częściej kończyła się pogryzieniami.
- Sprawdzimy czy nadal umiesz czarować zwierzęta? - usiadłam na ogrodzeniu pastwiska.

Ro? Naucz Dot czegoś xd
558

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz