3.14.2019

Od Ronana cd Olivii

– Dziękuję, że zostałeś. – Mama cmoknęła mnie w czubek głowy i pogłaskała po łopatce. – Nico jest chętny do pomocy, o ile nie oznacza ona sprzątania.
– Wiem. – Uśmiechnąłem się. – Ale jeśli ci pomogę, wszyscy szybciej wrócimy do domu. Gdyby on nam pomógł byłoby jeszcze szybciej.
– Tak. – Mama schowała kolejną teczkę w specjalną szufladę. Potem chrząknęła. – Ronanie?
– Hm? – Uniosłem głowę znad papierów, które segregowałem. Wszystkie mówiły o koniach z Akademii. Tych prywatnych i stajennych.
– Mogę zadać ci typowo matczyne pytanie, na które większość młodych ludzi reaguje: mamooooo? – Uśmiechnęła się lekko.
– Jasne. – Zaśmiałem się. – Ale nie zdziw się, jeśli zareaguję tak samo.
– Wiem, wiem. – Westchnęła. – Szłam ostatnio do stajni i… zobaczyłam cię z… kolegą.
– Oh. – Lekko zakryłem twarz przydługimi lokami. – Którym?
– Miał dość… azjatyckie rysy. – Usłyszałem ciepło w jej głosie.
– To Adam. – Wróciłem do układania papierów, siłą powstrzymując się od żucia rzemyków. – Całkiem miły.
– Całkiem miły? – Mama podeszła do mnie i odgarnęła mi włosy z twarzy. – To może zaprosisz go na obiad, albo kolację?
– Mamooooo. – Powiedziałem z uśmiechem i wręczyłem jej, już kompletny, plik kartek. – Zaczynasz mówić jak taka typowa mama!
– Zaproś go. – Pocałowała mnie w skroń i odebrała kartki. – Na kiedy chcesz, tylko uprzedź. Blue też. A teraz zmykaj. Wyjeżdżamy za godzinę.
– To brzmi lepiej. – Pokiwałem głową i założyłem skórę. – To ustalę z BB kiedy.
– Ok. – I już mnie nie było.
Od razu po wyjściu na moje ramię sfrunęła Nyx i dziabnęła mnie delikatnie w ucho. Nauczyłem się doceniać tą pieszczotę i delikatnie ją pogłaskałem. Nie wiedziałem co mogę robić przez godzinę, więc postanowiłem przejść się do Hespero. Dzisiaj miał odpoczynek, bo dość niefortunnie zahaczyliśmy o jedną z przeszkód. Tata kazał się nie martwić, ale i tak to robiłem. Hespero był dla mnie ważny.
– Cześć Hes. – Wszedłem do jego boksu i przyłożyłem głowę do jego łba. – Jak się czujesz?
Odpowiedziało mi ciche rżenie, które chyba było optymistyczne. Pogłaskałem go, a Nyx usadowiła się między jego uszami. Do tego też przywykł. Niemniej wyglądało to komicznie.
– Jutro pojedziemy na polną drogę. – Odsunąłem swoją głowę i zacząłem głaskać szyję konia. – I będziesz mógł się wybiegać. I wypasać.
Koń trącił mnie łbem i zarżał wesoło. Potem przypominając sobie ważny szczegół, sięgnąłem do plecaka i wyjąłem z niego jabłko, po czym podałem je ogierowi. Zjadł je ze smakiem i pacnął mnie w dłoń, jak już zdążyłem zauważyć – był to gest wdzięczności. Potem pogrzebałem jeszcze chwilę i wysypałem na dłoń parę orzechów.
– Nyx, chodź. – Wyciągnąłem rękę do kruka, a ona zadowolona zleciała i zaczęła jeść orzechy. – Dobra panienka.
Popatrzyłem jeszcze na konia i pogłaskałem go po szyi.
– Wiesz co, idę po szczotkę. Zrobimy ci ładne warkoczyki. – Jak powiedziałem, tak zrobiłem i wyszedłem z boksu.
Pierwsze co napotkałem, to badawczy i nieco zdziwiony wzrok pewnej blondynki. Cóż, gdyby pomyśleć, faktycznie nastolatek z wroną na ręku, która usilnie tę dłoń dźga dziobem, to nie jest normalny widok. Pomachałem więc wolną ręką. Odmachała.
– Hej. – Po chwili podszedłem. – Kolejna nowa?
– Kolejna? – Dziewczyna uniosła zdziwiona brwi. – Skąd wiesz?
– Mam ostatnio do takich szczęście. – Uśmiechnąłem się. – Jestem Ronan, a to jest Nyx. A ty?
– Olivia. – Dziewczyna popatrzyła na ptaka. – Czy to jest… kruk?
– Dokładniej ta kruk. – Zaśmiałem się. – Nyx jest samicą. I jak widać lubi orzechy.
– A ty je lubisz? – Uniosła kącik ust.
– Chyba nie tak bardzo jak ona. – Zaśmiałem się i popatrzyłem na dziewczynę. – Pomóc ci w czymś może?

Liv? Chcesz pomocy pana kruczego króla? XD
545

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz