Kiedy zasunął zasłony, pokój pogrążył się w przyjemnym półmroku. Brak jasnych promieni słońca dawał poczucie komfortu i sprzyjał atmosferze, jednak Adam nie określiłby jej mianem romantycznej. Nie, kojarzył ją z ustronnymi lożami w klubach, ze śmiałymi pocałunkami oraz dłońmi błądzącymi badawczo po ciele. To był jego teren. Chwila, w której powinien przejąć kontrolę, nie myśląc o konsekwencjach.
Odwrócił się od okiennic, przesuwając wzrok po na wpół leżącym chłopaku, zatrzymując spojrzenie na dłużej na jego wargach. Wyobraził sobie jak łączy je ze swoimi w pocałunku pełnym palącego pragnienia. Gorący oddech Ronana na jego skórze, chłodne palce na karku i we włosach, słodki język... Cholera.
W paru krokach znalazł się przy łóżku i nad wyczekującym go blondynem. Przyklęknął na miękkim materacu, mając nogi Aniołka między swoimi, a jedną dłoń oparł na tej jego, podczas gdy palce drugiej wsunął między złote loczki. Przyciągnął go do siebie, by jak najbardziej skrócić dystans, aż ich usta dzieliły ledwie milimetry... I wtedy się zawahał.
Jedyne czego teraz pożądał, było tak blisko, a jednak nie był pewien , czy powinien po to sięgnąć.
- Chcę tego, ale jeśli ty nie... - Szukał odpowiedzi w oczach chłopaka, lekko błyszczących, z rozszerzonymi jak u kota źrenicami. Poczuł powietrze, tańczące na wargach, wraz z wypowiadanymi przez Ronana słowami.
- Spróbuj.
Nie potrzebował innej zachęty. Zamknął oczy i wpił się w jego usta, zanim zmieniłby jeszcze zdanie. Pocałunek był słodki jak jedzone wcześniej słodycze i delikatny. Badawczy. Tak bardzo Adam nie chciał tego zepsuć... Ale nie mógł się powstrzymać. Chwycił mocniej miękkie pukle, aż blondyn wydał z siebie cichy jęk, który stłumił ponownie go całując. Tym razem już o wiele zachłanniej. Objął go w talii. Wsunął język w jego rozchylone usta. Niemal zapomniał o oddychaniu, smakując go, dając się ponieść pragnieniu, które tylko on mógł zaspokoić. Odsunął się tylko po to, by zaczerpnąć trochę powietrza w płuca, by napotkać wzrokiem czekoladowe tęczówki, uśmiechnąć się szeroko i szczerze. Czuł szybkie bicie swojego serca i był pewien, że nie tylko on je słyszy.
- Nie odepchnąłeś mnie - zauważył, wciąż oddychając z lekkim trudem, jak po krótkim sprincie.
Aniołek łapał oddech o wiele delikatniej, a jego ręce gdzieś w trakcie pocałunku zdążyły owinąć się wokół szyi bruneta i teraz palcami gładził jego linię włosów, powodując przyjemne dreszcze.
- To, że nie lubię seksu, nie znaczy, że nie lubię się całować - powiedział lekko przymykając oczy. - To akurat bardzo mi się podoba.
- I nie przeszkadza ci, że znasz mnie ledwie od paru godzin? - Zanim dał mu czas na odpowiedź, jeszcze raz skosztował jego warg. Czule, bez pośpiechu, tak tylko, wykorzystując to, że byli blisko. Poczuł jak Ronan się uśmiecha i sam również uniósł kąciki ust. Chciał, by ta słodka chwila trwała, a z nią błogie udawanie, że znów wszystko jest w porządku.
- O ile dobrze wiem, to i tak się ociągamy, jak na flirtujących ludzi - nie mógł nie parsknąć krótkim śmiechem, słysząc cholernie trafne spostrzeżenie.
- Im dłużej się na nią czeka, tym cenniejsza nagroda - stwierdził rozbawiony, zataczając palcami kółka na plecach chłopaka. - Ale nie jestem cierpliwym człowiekiem i nawet nie wiesz, jak bardzo musiałem się powstrzymywać... AUĆ, KURWA! YURIO! - wrzasnął, czując jak kocie pazury wbijają mu się w plecy. Zaskoczony nagłym atakiem, puścił Ronana i z braku pewnego oparcia, zleciał na podłogę. Rozległ się głośny odgłos upadku, któremu towarzyszyły szybko rzucane, japońskie przekleństwa. Zupełnie tym niewzruszony kot syknął na swojego właściciela, po czym jak gdyby nigdy nic, wskoczył na łóżko, by przymilać się do blondyna. Zaraz jednak "magiczne sztuczki" poszły w ruch i zaczął wyglądać na choć trochę skruszonego.
Adam słyszał głośny śmiech chłopaka, ale sam nie czuł rozbawienia, tylko wściekłość. Zabiję kiedyś tego parszywca... Czuł nie tylko ból od uderzenia w twarde podłoże, ale i denerwujące pieczenie w miejscach zadrapań, więc nie zdziwiłby się, gdyby na koszulce pojawiły się plamki krwi.
- Dlaczego moim rywalem jest ten cholerny kocur? - spytał ostrym tonem, wpatrując się we wspomnianą bestię z wrogością w oczach.
- Ponieważ ja pozbyłem się przyzwoitki - odparł wciąż uśmiechnięty blondynek i zaoferował mu pomóc w podniesieniu się. - Chodź, opatrzę ci te plecy. Pewnie masz tutaj jakąś apteczkę.
- Z tym potworem w pokoju to obowiązkowe wyposażenie - powiedział Adam, przyjmując wyciągniętą ku niemu rękę.
Chwilę trzymał jego dłoń, zanim odszedł do biurka, by wyciągnąć z jednej z szuflad czarną kosmetyczkę, w której trzymał plastry, wodę oczyszczoną, maści na oparzenia i inne medyczne pierdoły. Nie wiedział czego konkretnie będzie chciał użyć chłopak, więc po prostu podał mu cały zestaw.
- Myślę, że tak będzie łatwiej - stwierdził, po czym ściągnął górną część ubrania przez głowę.
- I proszę, już się rozbierasz. - Komentarz Aniołka wywołał u niego lekki uśmiech, który zastąpił wcześniejszy grymas wściekłości.
- Prędzej czy później musiało do tego dojść - odparł, siadając na łóżku tyłem do Ronana, pozwalając mu zająć się "ranami po bitwie".
Usłyszał jego chichy śmiech, a później poczuł pieczenie, gdy coś zimnego i mokrego dotknęło zadrapań. Odruchowo spiął mięśnie, ale po chwili udało mu się rozluźnić, bo blondynek starał się być tak delikatny, jak to tylko możliwe. Musiał się bardzo skupiać na tym, co robił, bo głupie komentarze się skończyły i nastała cisza, przerywana tylko przez kota, który mruczał, szturchając głową ramię bruneta. To mają być przeprosiny? Mimo poprzedniej gwałtownej reakcji oraz złości, nie mógł się powstrzymać przed pomizianiem gładkiej sierści między uszami toygera.
- Uczysz go, że mu tak wolno - Magik podzielił się kolejną ze swoich mądrości i Adam wzruszył ramionami, co okazało się błędem, bo poczuł bolesne ukłucia.
- Już się przyzwyczaiłem do jego humorków i zwykle nie wkurzam się o takie drobne numery. Nie mam nic przeciwko odrobinie bólu, a on nigdy specjalnie nie zrobiłby mi nic poważnego. Właściwie to nigdy jeszcze tak nie zareagował w podobnej sytuacji, więc zakładam, że to po części twoja wina. Jest równie zazdrosny o mnie, co ja o niego - wyjaśnił tonem, w którym dało się słyszeć rozbawienie oraz ciepłe uczucia, najpewniej względem zwierzaka.
- Naprawdę jesteście siebie warci. - Aniołek zakończył zabieg, zakrywając ranki opatrunkiem. - Uważaj jak będziesz mył się, spał i przebierał. Niby wodoodporne, ale nie wiadomo. - Brunet poczuł na karku lekkie muśnięcie ust, co poskutkować mogło u niego tylko jedną reakcją.
Z ust wyrwało mu się coś pomiędzy jękiem, a odgłosem zaskoczenia, który szybko stłumił dłonią i odruchowo pochylił się odrobinę, by uciec od dotyku. Zaraz jednak po jego wrażliwej skórze przesunęły się palce chłopaka, wywołując kolejne spięcia mięśni. To nie było nieprzyjemne uczucie, wręcz przeciwnie, a mimo to, miał ochotę uciec i musiał przygryźć wargę, by nie wydać z siebie kolejnego niekontrolowanego odgłosu.
- Przestań - nakazał stanowczo, nie mogąc już wytrzymać i odwrócił się do figlarnego Aniołka, by chwycić jego nadgarstki i unieruchomić ręce.
- Masz łaskotki! - blondyn ogłosił swoje odkrycie zdecydowanie ze zbyt dużym entuzjazmem.
- Tak. I co z tego? Czemu się tak szczerzysz jak kot z Cheshire? - To było delikatnie mówiąc niepokojące.
Po chwili, wciąż z uśmiechem chochlika, Ronan pochylił się ku niemu, niemal muskając jego usta i odparł:
- Mam przewagę.
Adam zadrżał, gdy ten przesunął się niżej i musnął nosem odsłoniętą szyję. Jego ciepły oddech drażnił, ale równocześnie... Cholera.
- Zobaczymy na jak długo... - Bez większego problemu, brunet wykorzystał zaskoczenie i pchnął go tak, że uderzył o materac plecami, przerywając "tortury". Wciąż trzymał go za nadgarstki, więc przycisnął je do pościeli, uniemożliwiając mu ucieczkę i ucieszył go kolejnym namiętnym pocałunkiem. Z zadowoleniem przyjął to, że chłopak nie protestował tylko posłusznie rozchylił wargi, ale szybko zorientował się w jego podstępie.
- Ha ha... Próbuj dalej - rzucił wyzwanie Aniołkowi, czując jak ten pociera stopą jego łydkę. - Tak właściwie to... - Odsunął się nieco, by spojrzeć na Ronana z góry, po czym uwolnił jedną z jego rąk. - Czemu tylko ja mam być bez koszulki? To trochę nie fair - stwierdził, chwytając za krawędź jego T-shirtu i lekko ją podniósł, wyraźnie dając do zrozumienia co chce zrobić i... Nie mógł powstrzymać cierpiętniczego westchnięcia, gdy rozległ się głośny dzwonek telefonu blondynka: Panic at the Disco, House of memory.
1394 słów
Ronan? Mama dzwoni na kolację? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz