1.20.2019

Od Diego CD Venus

Słysząc zdanie, które wypowiedziała dziewczyna, spojrzałem na nią z miną "ty tak na serio?".
Lubię podrapać, ale bez przesady, że trę jak papier ścierny, choć on chyba lepszy od tarki.
Gdy ta wyszła z pomieszczenia, ja po kilku minutach zwlokłem swój zad z łóżka i poszedłem zaspany się ogarnąć, aby wyglądać jak człowiek, a nie jak godżilla.
Stając przed lustrem, wyjąłem tunele, po czym wszystko oczyściłem. Zaczęło mnie nurtować pytanie czy przypadkiem nie zmienić tych czarnych obręczy na plugi. Pomysł wydawał się idealny, tyle, że nie miałem pojęcia jakie.
Wyszedłem po jakiś dziesięciu minutach z małego pomieszczenia, zwanego łazienkom i z szafki wyjąłem pudełko, z którego wywaliłem wszystko na pościel.
Co by tu wybrać..
Kawał Valdirona z różowymi kucykami odpada, będę wyglądał jak typowy pedał. Misie mi się nie podobają, srebrne obręcze, białe. Cóż trochę tego miałem, ale w końcu padł wybór na mix.
Wziąłem plugi nie do pary i w lewym uchu umieściłem, czarnego z króliczkiem PlayBoya, a w prawym odwrócony krzyż, w kolorze białym na tym samym tle, co poprzedni.
Oczywiście na takim prostym kombinowaniu się nie skończyło. Nim wziąłem wszelkie rzeczy z szafy, wyciągnąłem igłę welflonową, która była oczywiście sterylnie zapakowana.
Zgarnąłem z plecaka czarne gumowe rękawiczki, oraz w tym samym odcieniu tak zwanego banana z kolcami na końcach. Robiłem to już wiele razy, ale fakt nie sobie. Jak to się mówi, raz się żyje. Przed wejściem do łazienki stanąłem przed lustrem, które znajdowało się na drzwiach szafy, po czym markerem zaznaczyłem dwie kropki nad i pod łukiem brwiowym.
Zabrałem wszystko do łazienki, zdezynfekowałem co musiałem i wbiłem igłę, gdzie następnie powędrował w to miejsce mój nowy kolczyk. Wkręciłem groty i lekko się do siebie uśmiechnąłem, choć w duszy sobie gratulowałem.
Wybrałem jaśniejsze trochę ubrania, niż zwykle, więc na mój tors wjechała biała koszulka, na którą była zarzucona niebiesko-biała koszula w kratę, a na nogach znajdowały się granatowe jeansy, całość uzupełniały adidasy tego samego koloru, wyglądające na trochę bardziej eleganckie.
Gdy byłem gotowy, stanąłem przy biurku otwierając nową paczkę papierosów i wyjąłem z niej jednego papierosa. Wetknąłem go sobie do ust, aby po chwili otworzyć szeroko okno i usiąść na parapecie odpalając papierosa. Dzień jak co dzień, a jednak wyjątkowy. Spojrzałem na lekko zachmurzone niebo, po czym wciągnąłem dym do płuc.
Siedząc tak dalej, zastanawiałem się co będę dzisiaj robił, a szczerze nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Wzdychając ciężko, gdy już skończyłem papierosa, stwierdziłem, że odpocznę jeszcze chwilę, więc uwaliłem się na łóżko i patrzyłem w sufit, lecz przed tym włączyłem internet w telefonie, gdzie po chwili mój samsung zaczął przypominać bardziej wibrator niż telefon.
Wiadomości, pełno głupich wiadomości. Przejchałem pocztę od najstarszych do najnowszych powiadomień. Znalazłem tam kilka od rodziny czy znajomych, ale też wiadomość na temat zawodów, gdzie w załączniku znajdował się formularz, który cholernie chciałem wypełnić i raczej to zrobię. Znaczy.. na sto procent.
Wyłączyłem pocztę i już chciałem włączyć jakąś muzykę, kiedy poczułem dłoń dziewczyny na swoim policzku.
- Idealnie - rzekła, po czym mnie cmoknęła w miejsce, po którym błądziła przed chwilą dłonią. Uśmiechnąłem się do niej, bo już się stęskniłem.
- Diego.
- Tak?
- Robię jutro tatuaż - powiedziała szybko, a ja zacząłem to analizować.
- Co? Jaki?
- Orchideę, jeszcze nie wiem gdzie.
- Dlaczego akurat orchidea?
- Dowiesz się w swoim czasie - rzekła tajemniczo, a następnie dodała - A teraz idziemy pojeździć.
Mimowolnie uśmiechnąłem się na tę myśl.
Poszedłem po klacz, gdyż ta biedulka, ostatnio sama nie wie co ma ze sobą robić, z resztą kiedy ona robiła coś mądrego.
***
Ruszyliśmy w teren, który był można powiedzieć ostoją od tego wszystkiego co się właściwie działo. Rozumiałem wiele rzeczy, ale no bez przesady. Człowiek ma prawo odpocząć nawet umysłowo, choć ja chyba tego nie robię, bo przyłapałem siebie, jak układam wodzę w dłoni, niczym do jazdy na byku.
Śmianie się i rozmawianie o głupotach to już norma. Dzisiaj zaczęliśmy sprzeczkę, który power ranger jest lepszy, czarny czy czerwony. Postanowiliśmy nawet się o to ścigać, ale ja nie miałem szans na wygraną z Ves.
- Brak sprawiedliwości, brak.. - rzekłem dojeżdżając do niej.
- Marudzisz, ale wiesz co? Równowagi mógłbyś nie tracić - zaśmiała się i w tym samym momencie popchnęła mnie lekko w bok, a ja wylądowałem na glebie.
Spojrzałem na nią z udawaną złością, po czym wstałem i odpiąłem jej popręg więc też wylądowała na dole.
Zaczęliśmy się śmiać, a następnie stwierdziliśmy, że wracamy do budynku i zobaczymy się wieczorem. Zgodziłem się na to, musiałem poćwiczyć, wypełnić dokumenty. Trochę się tego zebrało.
Kiedy odstawiliśmy konie, poszliśmy do swoich klitek, po czym każdy zajął się sobą.
Otwierając drzwi, zdejmowałem już koszulkę, bo chciałem wszystko robić na szybko. Oczywiście musiała przechodzić tamtędy Stella, głupia Downey.
- A ty co, striptiz na korytarzu? - rzuciła.
- Nawet jeśli, to na pewno nie dla ciebie - rzekłem oschle po czym wszedłem do pomieszczenia, gdzie przebrałem się w dres.
Zabierając ze sobą, butelkę izotoniku oraz ręcznik, udałem się w stronę siłowni, gdyż stwierdziłem, że jeśli czegoś ze sobą nie zrobię, będę wyglądał jak ulaniec, a tego nie chce.
***
Spędziłem dobre dwie godziny w tamtym miejscu, więc wracałem kończąc napój. Byłem już dość zmęczony, teraz miałem ochotę aby się położyć, ale jeszcze nie na to czas. Muszę napisać prace..
Wskoczyłem pod szybki prysznic, a następnie ubrałem czarne jeansy i pierwszą lepszą koszulkę z szafy, która akurat miała na sobie wzór reaktora łukowego z Iron Mana.
Niech będzie. Powiedzmy, że będę czuł się niczym naukowiec, jak będę pisał pracę, lecz pierw przyjemniejsza robota.
Włączyłem laptopa, po czym wszedłem na pocztę, gdzie odnalazłem wiadomość na temat zawodów. Wchodząc w załącznik nie byłem do końca pewien, czy chce mi się zabawić, ale co tam. Zawody są kilkadziesiąt kilometrów stąd, więc dlaczego by nie skorzystać z okazji.
Moim oczom ukazał się formularz, który dostałem już kilka razy. Wypełniłem go wszędzie, po czym podpisałem się. Jak dobrze mieć dotykowy ekran, przynajmniej o fałszerstwo nie osądzą.

Imię: Diego Neymar.
Nazwisko: Alves De Almeida Goes.
Wiek: 24.
Ręka trzymająca linę: Lewa albo prawa.
Okrycie głowy: Kapelusz.
Ochraniacz na zęby?: Tak.
Numer startowy: 13.
Ulubiony byk: Bushwacker.
Znienawidzony byk: Little Yellow Jacket.
Wszelkie okaleczenia: Brak czucia w lewej dłoni, liczne złamania żeber, kończyn. Brak wolnych żeber. Metal w ciele.
Czy wyrażasz zgodę na transfuzję krwi w nagłych wypadkach?: Tak.
Podpis: D.N.Alves.

Gotowy plik odesłałem radzie.
Następnym moim krokiem było zapalenie papierosa, przy akompaniamencie zespołu Linkin Park. Pierwsze co mi się włączyło, to piosenka zatytułowana "Co ja zrobiłem". Też się nad tym zastanawiam Bennington, też się zastawiam.
Pomruczałem sobie słowa, a następnie zacząłem pisać nudną jak flaki z olejem pracę.
Skupiłem się na niej jak tylko mogłem, gdyż chciałem to mieć już za sobą.
Moje pisanie przerwała dziewczyna, która podeszła do mnie od tyłu. Słyszałem, że drzwi się otwierały, więc pisałem dalej.
- Hej przystojniaku. Co porabiasz?
- Piszę pracę - opowiedziałem znudzony.
- To co ty na to żeby zrobić sobie chwilę przerwy? - Venus zaproponowała idealną przerwę, której z jednej strony mi brakowało, a z drugiej chciałem mieć już to za sobą.
- No nie wiem.
Dziewczyna pocałowała mnie, a ja odsunąłem się od biurka dając jej dostęp do moich kolan. Usiadła na nie nie przerywając pocałunku, ale w końcu przerwała i zapytała:
- Co robisz w przyszłym tygodniu?
- Jeszcze nie wiem, a co? - odpowiedziałem bez zastanowienia.
- Może chciałbyś być moim luzakiem na zawodach?
- Hmm, pomyślę - uśmiechnąłem się lekko.
Kiedy ta się we mnie wtuliła, ja oplotłem ją również rękoma, po czym rzuciłem nas na łóżko.
- Co to do kurwy było? - zapytała szybko.
- Nie przeklinaj - zauważyłem tylko jej przekleństwo.
- A co mi zrobisz?
- Uciszę cię - rzekłem pewnie.
- Ciekawe kurwa jak - rzuciła mi wyzwanie. Widziałem to w jej oczach. - Kurwa, kurwa, kurwa, kur...
Pocałowałem ją, czule aby w końcu przestała klnąć, lecz ta odepchnęła mnie lekko po chwili
- Chyba zacznę częściej przeklinać - mruknęła
- Tylko spróbuj - zmarszczyłem brwi, po czym pocałowałem ją jeszcze raz, tym razem długo i namiętnie. Nie chciałem tego przerywać, ale w końcu musieliśmy nabrać powietrza.
- Kur..
- Nawet nie próbuj - uśmiechnąłem się do niej siedząc na jej biodrach, choć bardziej opierałem się na swoich kolanach.
Trzymałem jej ręce nad głową, aby nie mogła mnie łaskotać, kusić czy jeszcze wymyślać innych rzeczy. - Jak będziesz grzeczna to cię puszcze.
- A co jeśli nie chce?
Aj karamba.. dziewczynooo.
- To już gorzej.. - mruknąłem, patrząc w jej oczy.
Tę chwilę przerwał dźwięk mojego telefonu. Wiedziałem od razu kto dzwoni, gdyż dzwonek tej osoby jest zmieniony.
Wybacz na chwilę.. - cmoknąłem ją i wstałem, po czy odebrałem telefon.
Rozmawiałem z tym człowiekiem dłuższą chwilę, gdyż musiałem wszystko ustalić. Mężczyzna podał mi w końcu datę i się rozłączył.
- O której masz te zawody za tydzień? - zapytałem.
- Raczej w godzinach południowych.
- No to mamy problem. Też mam zawody w tych godzinach, ale może jakoś to załatwię..
Dziewczyna zmarszczyła brwi i zaczęła przyglądać się mojej twarzy z miną, która nic nie mówi.

1441
Ves? ;-; Badziok EXE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz