Patrząc na tę komedie, ręce mi opadały. Miałem dość tego wszystkiego, na dodatek Venus, sama dolała oliwy do ognia. Mój ojciec jest pojebany, to mogę powiedzieć szczerze, bo nie znam wiekszego zjeba niż on. Było mi tak cholernie wstyd za ojca, że stałem się nieobecny. Przestało mnie obchodzić wszystko co działo się wokół mnie.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że Ves zabrała mnie na górę. Mogła tego wszystkiego nie słuchać, to wszystko jest chore. Pamiętam tylko minę mojej matki, która stała zaskoczona słowami Venus, gdyż wszystko tłumaczył jej Silvano, przynajmniej tak mi napisał, kiedy już dojeżdżaliśmy do akademii. Byłem zmęczony podróżą, zmęczony życiem, ale mu odpisałem, nie patrząc specjalnie na literki, więc popełniłem wiele błędów. Napisał mi również, że ten świr uderzył matkę, a ta stwierdziła, że jest zapatrzonym we Francisa imbecylem, więc chce się wyprowadzić od niego, a co najdziwniejsze, stwierdziła, że do mnie do domu, bo tam będzie mieć cisze i spokój, a przy okazji Silva, ja czy którykolwiek z chłopaków ma do niej bliżej. Nie trzeba latać przynajmniej samolotami. Zgodziłem się na to, bo nie miałem wyboru. Silva wpakował wiekszość kasy w dom w Brazylii, a swój miał mały i cholernie zaniedbany. Nie zostawię przecież matki na lodzie, a na razie stwierdziła, że jeśli nie mam nic przeciwko to weźmie Ive, aby pomogła jej trochę z językiem.
***
Kiedy usłyszałem z jej ust, te dwa piękne słowa, w oczach zapaliły mi się iskierki. Kocham tą wariatkę, za to, że jest, że mnie akceptuje, za całokształt. Za jej charakter..
- Muszę się umyć. Śmierdzę. - rzekła, a na mej twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.
- Już coś sobie myślisz? - dziewczyna spojrzała na mnie, unosząc swoją brew.
- Ja? W życiu, a teraz wstawaj idziemy się myć.
- My?
- Nie, sierotka Marysia z krasnoludkiem - cmoknąłem ją i wstałem z łóżka, gdzie po chwili chwyciłem ją za dłoń, zmuszając przy okazji jej ciało do wykonania ruchu.
Kiedy Ves wstała, ja poszedłem do łazienki, aby ustawić wodę, gdyż z początku leciała zimna, która aktualnie nam jest nie potrzebna.
Otwierając dopływ wody, spojrzałem na siebie w lustrze. Moje odbicie było straszne. Mam wory pod oczami, które są efektem koszmarów, przez które budziłem się co jakiś czas. Mam przydługie włosy, więc będę musiał się części pozbyć w najbliższym czasie. Na mojej twarzy widnieje jeszcze trzydniowy zarost, więc drapie niczym pumex pięty.
Na to porównanie lekko się uśmiechnąłem. Ogolę się jutro rano. Przejechałem po twarzy dłonią i dostrzegłem w ładzience dziewczynę, która przyniosła swoje rzeczy, wraz z dodatkowym ręcznikiem.
Kiedy to wszystko odłożyła na szafkę, zaczęła pozbywać się ubrań, przed tym każąc mi się odwrócić. Eh, przecież i tak zaraz oboje będziemy nadzy. Weź tu zrozum kobiety.
Ja również się rozebrałem, więc po chwili dołączyłem do dziewczyny, która stała już w kabinie.
- Co ty planujesz? - spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem.
- Planuję wziąć prysznić.. z tobą - odwzajemniłem uśmiech.
Bez większego namysłu chwyciłem gąbkę, na którą nalałem odpowiedniego płynu i kazałem się Venus odwrócić. Zacząłem od jej pleców, wjeżdżałem na kark, a następnie wracałem na plecy, a sam dobrałem się do jej karku, gdzie zostawiłem dwie malinki, które nie były aż tak mocne. Przy okazji mówiłem, że ją kocham, czy też, że jest cudowna. Większość ludzi, stwierdziłaby, że odpalił się we mnie chłopak, który chce przelecieć dziewczynę, ale ja nie miałem specjalnie takich zamiarów, po prostu chciałem jej to powiedzieć.
Zjechałem nawet do miejsca, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę.
Odwróciłem ją po niedługim czasie i zarzuciła mi ręcę na kark, po czym uciekła ustami na moje ucho.
- V..Vesss... - mruknąłem.
- Słucham? - szepnęła mi do ucha.
- Mieliśmy się umyć.. tylko umyć. - powiedziałem, patrząc na nią.
- A może coś jeszcze innego? - powiedziała uroczo.
- Jesteśmy zmęczeni, darujmy sobie..
Ta popatrzyła mi w oczy, a następnie pocałowała czule. Skończywszy pocałunek przygryzła mi wargę. Ja pierdole łombo kombo. Jak nie ucho to warga. W duszy przeklinałem swoje ciało, dlaczego wybrało takie miejsca. Nie mogły to być pięty, albo nos? A nie, lepiej nie, to głupie miejsca.
Jęknąłem cicho, gdy to zrobiła, ale mam nadzieję, że tego nie słyszała.
- Twój sprzęt mówi co innego - uśmiechnęła się.
- On żyje własnym życiem, uparty jest.
- Tak jak jego właściciel - zaśmiała się i lekko odsunęła, abym miał jakikolwiek dostęp do jej ciała.
***
Gdy umyliśmy swoje ciała wzajemnie, oraz każde z nas się ubrało, ruszyliśmy do pokoju, aby w końcu odpocząć.
Co prawda, dziewczyna cały czas chciała osiągnąc jakiś swój cel, więc jeździła mi palcem po klatce piersiowej, oraz siedziała na biodrach.
Odwzajemniałem jej każdy pocałunek. Moje dłonie za to znajdowały się na jej biodrach, gdzie idealnie ustawiły sobie dziewczynę, aby siedziała w idealnym miejscu.
W pewnym momencie Venus zjechała ręką do gumki od bokserek i lekko nią strzeliła. Jej śliczne łapki chciały się wkraść dalej, lecz ja miałem zamiar już tylko w spokoju iść spać.
Położyłem się na boku, więc pociągnąłem dziewczynę za sobą. Leżeliśmy na łyżeczkę, a z ust dziewczyny wydobył się jeden komentarz:
- Czasami cię nienawidzę...
- Też cię kocham, skarbie - wtuliłem nos w jej kark, a moja dłoń błądziła po brzuchu Ves.
Ves? Nie pchałam już na siłę ._. Wybacz, że się nic takiego nie dzieje ._.
823
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz