1.30.2019

Od Diego CD Venus

Stella wraz z Gabrielem udali się do budynku, kiedy ja starałem się zmusić Venus, aby udała się ze mną w stronę, którą jej powiedziałem. Dziewczyna w końcu uległa, a gdy doszliśmy na miejsce zaczęła wspominać, że to tutaj ja grałem na harmonijce i udawałem kowboja, którego nie udawałem.
Zaśmiałem się w duszy, po czym zmusiłem dziewczynę do siadu, gdyż ta już leżała i podziwiała gwiazdy.
Zacząłem rozmowę, która była dla mnie dość trudna, ponieważ nigdy nie wiedziałem jak się do tego zabrać.
Dziewczyna, oczywiście musiała zboczyć z tematu i gadać o nerce przypadkowej osoby.
Boshe, dziewczyno czasami cię kocham, a czasami nienawidzę, na przykład w tym momencie.
Uśmiechnąłem się pod nosem niezauważalnie, a następnie rzekłem.
- Venus, chciałem cię zapytać czy będziesz moją ostoją, wsparciem, kotwicą abym nigdy nie upadł na dno?
Jeny Alves, ty to jednak jesteś debil, brzmi jam byś się oświadczał, a chcesz poprosić dziewczynę o to, aby oficjalnie była twoją dziewczyną.
Wyciągnąłem z kieszeni srebrne pudełeczko i wręczyłem dziewczynie.
Otworzyła je i zaczęła przyglądać się zawartości. Kiedy odwróciła naszyjnik na drugą stronę zastanawiałem się czy nie uciec przykładowo z kraju.
Nie uzyskałem odpowiedzi, me myśli co raz bardziej schodziły na czarne scenariusze, które nie były dobre.
Nagle dziewczyna się we mnie wtuliła i powiedziała ciche tak. Dlaczego mam wrażenie, że przez ten cały czas wiedziała co ma powiedzieć, ale chciała widzieć moją reakcję.
Objąłem ją ramionami z lekkim uśmiechem.
Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, lecz zaczynało robić się z minuty na minutę zimniej.
Przed wstaniem, Venus odwróciła się do mnie plecami abym zapiął jej wisiorek. Gdy już to uczyniłem wstaliśmy z ziemi i udaliśmy się do budynku, gdzie jak na złość stała Stella.
- Diego możemy porozmawiać? - zapytała.
- Widzimy się za kilma minut - posłałem lekki uśmiech Venus, a następnie zapytałem:
- Czego chcesz tym razem.
- Zastanówmy się, może ciebie? - mruknęła.
Nie wiem co ona piła, ale na pewno nie to co my. Chyba, że to zioło. Tak ewidentnie ktoś ją naćpał. Zapach narkotyku rozpoznam wszędzie.
Dziewczyna bez namysłu dźgnęła mnie kilka razy palcem w mego pięknego siniaka, przez co się skrzywiłem.
- Taki słaby jesteś, że to cię boli? - zrobiła to ponownie.
Odepchnąłem jej rękę.
- Czy człowieka już nic nie może boleć? - warknąłem - słuchaj mam Venus, więc się ode mnie, od niej i od mojego konia odpierdol raz na zawsze. To ile twój tatuś zarabia czy jak ty się przy nim zachowujesz, nie pokazujesz tego jaka jesteś beznadziejna.. - syknąłem lekko wkurzony, ale nie spodziewałem się, przyjmę od niej listwę na twarz.
Gdy wykonała ten agresywny manewr uciekła, prawdopodobnie do siebie.
Wywróciłem tylko oczami i udałem się do swojego pokoju, w celu wzięcia prysznica.
Wchodząc do pomieszczenia, pozbyłem się zbędnych ubrań i spojrzałem na swój bok. Siniak obejmował większość żeber. Skłoniłem się dwa razy, aby sprawdzić, czy jestem w stanie to zrobić.
Udało się, czyli to nie złamania. Na całe szczęście. Jeszcze takiej kontuzji by mi brakowało.
Zabrałem czyste bokserki z szafy i wszedłem pod natrysk, wcześniej pozbywając się dolnej garderoby.
Zimne krople, spowodowały, że moje ciało zaczęło żyć na nowo. Wszystkie mięśnie się rozluźniły, więc mogłem pozbyć się z głowy złych myśli.
Wychodząc z kabiny stanąłem przed lustrem i dostrzegłem, że mam ślad po uderzeniu Stelli. Świetnie Alves, kobieta cię bije.
Ubrałem to co sobie uszykowałem, a następnie zabrałem woreczek z roztopionym lodem ze sobą. Naciągnąłem koszulkę i ruszyłem schować worek do lodówki. W końcu pewnie i tak znowu się przyda.
Zapukałem w drzwi dziewczyny dwa razy, po czym wszedłem. Ta była najwidoczniej jeszcze pod prysznicem, gdyż słyszałem jak zakręca wodę.
Raczej wszystko wzięła ze sobą, więc nie będę musiał jej niczego podawać.
Ukradłem jej kilka paluszków, które leżały na stoliku, a następnie przyszła do mnie psina dziewczyny, która domagała się pieszczot.
Podrapałem ją chwilę po brzuchu po czym, ta ułożyła swoją głowę na mych kolanach.
- Chyba ktoś cię za bardzo polubił - rzekła dziewczyna wychodząc z łazienki.
Już miałem jej odpowiedzieć, ale gdy moja ręka wędrowała z paluszkiem do ust Taboulet machnęła łapą i mi je połamała po czym ukradła naduszając na moje nieszczęsne żebra.
Jeny, jak nie byk, to Stella, jam nie Stella to pies.
- Co chciała od ciebie pani idealna? - rzekła wycierając włosy.
- Mnie, bo o co innego mogło by jej chodzić. Przy okazji sprzedała mi liścia - wzruszyłem ramionami.
- Zastrzelę ją.. mam jej dość - rzekła.
- No co ty, ja też. - westchnąłem.
Kiedy Ves stwierdziła, że jej włosy są wystarczająco suche odwiesiła ręcznik i usiadła po turecku obok mnie.
- Co się stało, że zjawiłeś się w koszulce? - zapytała zdziwiona, gdyż zazwyczaj przychodziłem w rozpiętej bluzie, albo bez koszulki. Cóż chwilowo nie miałem wyboru, mam takiego sińca, że dziewczyna zaraz się uczepi, gdzie to zrobiłem i przez co. A odpowiadając jej, że to byk, na dodatek na treningu, to chyba tutaj dostanie białej gorączki, albo wścieklizny.
- Nic, po prostu ją zarzuciłem, chłodno na korytarzu.
- Dlaczego ściemniasz? - zmarszczyła brwi jak by czytała mi w myślach.
- Ja w życiu. Jest przecież chłodno.
- Podnoś koszulkę.
- A jak nie, to co? - uniosłem brew.
- To będziesz spał sam.
Westchnąłem na te słowa głęboko po czym chwyciłem koszulkę i się jej pozbyłem, a mina dziewczyny była zagadką. Na jej twarzy były chyba wszystkie emocje. Co ja mam teraz myśleć?

Veeenus? ^_^
853

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz