1.30.2019

Od Gabriela CD Manuela

Poszedłem do stajni, by przygotować Velander do jazdy. Klacz spokojnie stała na padoku przeżuwając trawę. Z kantarem zawieszonym na ramieniu podszedłem do niej i dałem jej smaczka na przywitanie po czym ubrałem ją w kantar. Bez żadnych emocji doszliśmy do stajni, gdzie przywiązałem ją do boksu. Poszedłem do stajni, z której wziąłem potrzebny mi sprzęt. Szybko przeczyściłem klacz i ją ubrałem po czym sam założyłem kask na głowę i zapiąłem czapsy.
-Chodź mała.- powiedziałem do klaczy.
Razem udaliśmy się w stronę hali skokowej. Miałem zamiar rozruszać kobyłę żeby nie stała w boksie. Na jednej ze ścian ustawiłem szereg gimnastyczny z czterech krzyżaków, a na drugiej ósemkę z przeszkód. Wsiadłem na klacz, którą zacząłem rozgrzewać. W stępie nie robiliśmy nic ambitnego. Gdy poczułem, że klacz jest rozluźniona ruszyłem do kłusa i zacząłem ćwiczenia. Wykonywałem miliony zmian tempa, wolt i zmian kierunku, by podstawiła zad. Po dłuższym czasie ogarnęła się i ruszyliśmy w galop, który był obfity w lotne, przekątne i koła. Po tej rozgrzewce w galopie przeszedłem na dwa koła do stępa, by po chwili zagalopować. Ustawiłem się na ścianie gdzie był szereg i ruszyłem zebranym galopem. Vel zwinnie i bez zrzutek pokonała przydzielone jej zadanie. Zadowolony z kobyły najechałem jeszcze dwa razy i dałem jej koło odpoczynku, by po chwili jechać ósemkę. Nie powiem, nie było to łatwe patrząc na to ile zgięcia i lotnych potrzebowałem do tego ćwiczenia. Klacz zrzuciła dwa razy, ale potem sama siebie pilnowała i podnosiła dostatecznie wysoko nogi. Po przejechaniu tego ćwiczenia parę razy stwierdziłem, że tyle wystarczy. Rozkłusowałem klacz w dół wykonując żucie z ręki i pojechałem na stępa w krótki teren. Śnieg już powoli topniał i robiło się ślisko, więc odpuściłem sobie galop po jednej z łąk i spokojnie wróciłem do stajni. Rozsiodłałem klacz i rozmasowałem jej spięte mięśnie po czym zaprowadziłem do solarium. Zostawiłem ją tam na parę minut i w tym czasie posprzątałem swój sprzęt i zawiesiłem klaczy nową lizawkę. Gdy już upewniłem się, że wszystko jest posprzątane wyłączyłem lampy i zaprowadziłem klacz do bosku po czym poszedłem do akademika. W brzuchu strasznie mi burczało, więc skierowałem się na stołówkę. Była już pora wieczorna, więc wziąłem jakąś lekką sałatkę i wodę po czym usiadłem do stołu. Oprócz mnie na stołówce były jakieś dwie dziewczyny i chłopak. Szybko zjadłem swój posiłek i poszedłem do pokoju, gdzie szybko się umyłem i poszedłem spać.

***

Nie ustawiałem budzika na rano, więc obudziły mnie promienie słońca, które leniwie wpadały do pokoju nie dając mi spać. Przeciągnąłem się leniwie i po chwili wstałem. Jednak nie wyszło to jak chciałem bo zaplątałem się w kołdrę i z łoskotem spadłem na ziemię. Podparłem się na łokciach i przetarłem twarz.
-To na pewno będzie dobry dzień.- pomyślałem.
Wyplątałem się z materiału i poszedłem w stronę szafy. Wyciągnąłem z niej ciemne spodnie i jakąś bluzę. Nie miałem w planach dzisiaj wsiadać. Stwierdziłem, że postawię na jakieś luźne zabawy z ziemi. Gdy się ubrałem poszedłem do łazienki gdzie załatwiłem swoje potrzeby i poszedłem na stołówkę. O dziwo tego poranka był spory tłok na stołówce. By się dostać do lady musiałem czekać dość sporo czasu, a jak się dostałem nie zostało zbyt dużo rzeczy do wyboru, więc zadowoliłem się kanapkami i sokiem. Chciałem usiąść w jakimś ustronnym miejscu co nie było łatwe, a w zasadzie było niemożliwe. Po upewnieniu się, że nie ma wolnych stolików usiadłem obok jakiegoś chłopaka, który siedział z już prawie pustym talerzem. Na szczęście nie próbował zacząć rozmowy, więc mogłem jeść w spokoju. Zacząłem się rozglądać dookoła siebie. Znałem praktycznie wszystkie twarze, głosy czy sylwetki, ale z większością osób nawet nie rozmawiałem i nie czułem potrzeby poznawania ich wszystkich, a szczególnie nie w towarzystwie. Skończyłem jeść, więc odłożyłem swoje rzeczy i wyszedłem do stajni. Podszedłem do siodlarni, z której wziąłem halter i kantar. Następnie poszedłem na łąkę, z której ściągnąłem klacz i wsadziłem ją do boksu. Upewniłem się, że jest czysta i założyłem jej ochraniacze po czym wyszedłem na dwór z batem, kawałkiem folii i dużą flagą. Zostawiłem je na koralu i wróciłem do stajni. Na korytarzu stajni zobaczyłem osobę, której zupełnie nie kojarzyłem. Podszedłem, więc bliżej i spytałem:
-Jesteś tu nowy?
Po moim pytaniu chłopak się odwrócił i popatrzył na mnie z chwilowym zastanowieniem. Po chwili zaczął wykonywać różne ruchy dłońmi. Zrozumiałem tylko jeden wyraz, a dokładniej: ,,tak". Można powiedzieć, że rozumiałem niektóre słowa w tym języku. A dokładniej cztery. Umiałem tylko się przywitać, pożegnać, powiedzieć tak lub nie.
-Nie umiem po migowemu. Mógłbyś napisać o co ci chodzi?
Podałem chłopakowi do dłoni telefon z otwartą klawiaturą i notatnikiem po czym popatrzyłem na niego ponaglająco.

<Manuel?>
758

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz