Byliśmy już mocno nawaleni, lecz pomimo tego nadal mniej więcej ogarniałam co się dzieje. Gdy po ujeżdżaniu byczków wróciliśmy do domu przyparłam Diego do lodówki mocno całując. Z minuty na minutę atmosfera coraz bardziej gęstniała. Pocałunki były coraz zachłanniejsze. Podeszliśmy bliżej drzwi, które chłopak zamknął butem i wróciliśmy do poprzedniej pozycji. Zarzuciłam ramiona na szyję chłopaka mocniej się do niego przybliżając na co delikatnie mruknął. Po chwili umieścił ręce na moich udach i lekko je zacisnął na co podskoczyłam i owinęłam nogi wokół jego bioder. Ręce chłopaka powędrowały na mój tyłek, by mnie potrzymać. Wplotłam palce we włosy chłopaka lekko za nie ciągnąc. Poczułam jak chłopak mnie puszcza na zimny blat, a jego ręce błądzą pod moją koszulką. Nie czekając długo pozbyłam się koszulki chłopaka, na co odpowiedział tym samym. Przyciągnęłam go bliżej siebie i zacisnęłam rękę na ciągle rosnącym wzwodzie na co brunet jęknął. Chłopak błądził rękoma po moich plecach, by już po chwili pozbyć się stanika, który po ściągnięciu wylądował nie wiadomo gdzie. Brunet zajął się moimi piersiami drażniąc sutki. Gdy zaczął jeździć językiem dookoła jednego z nich głośno jęknęłam i zaczęłam rozpinać spodnie Diego. Zsunęłam się z blatu, by chłopak mógł się pozbyć mojego dolnego odzienia. Gdy to zrobił znów usadził mnie na blacie i z lekką pomocą pozbył się spodni i bokserek. Zaczął drażnić mnie palcami na co złapałam jego penisa w dłoń. Obydwoje byliśmy na skraju, gdy powiedziałam:
-Wejdź we mnie.
Chłopak nie czekał na nic tylko to zrobił. Najpierw powoli sprawdzając moją reakcję, a gdy zobaczył, że jest w porządku zaczął się poruszać. Owinęłam go dookoła bioder nogami przez co blat wbijał mi się w plecy, ale tego nie odczuwałam. Gdy zaczęłam drapać jego plecy paznokciami i jęczeć przyśpieszył tempo. Wpił się w moje usta nadal nie zaprzestając swoich ruchów. Zacisnęłam rękę na jego pośladku na co jęknął i zaczął ręką pieścić moją łechtaczkę. Wykonał jeszcze kilka pchnięć, po których głośno jęknęłam i zaciskając się doszłam. Chłopak wykonał jeszcze parę ruchów i poczułam ciepło rozlewające się w moim wnętrzu. Oparł swoje czoło o moje i jeszcze przez chwilę oddychaliśmy głęboko z pół przymkniętymi oczami. Po chwili chłopak się wyprostował i powiedział:
-Venus zapomnieliśmy zabezpieczenia.
-Biorę tabletki.
Chłopak uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował. Z jego pomocą zeskoczyłam z blatu i chyłkiem uciekliśmy do łazienki. Weszliśmy pod kabinę i Diego puścił gorącą wodę. Zaczęliśmy się nawzajem myć co chwilę skradając sobie buziaki. Gdy chłopak chciał przetrzeć moje plecy poczułam wzwód na swoim udzie. Uniosłam lekko brew i powiedziałam:
-Ktoś tu jest niezaspokojony.
Chłopak chciał coś odpowiedzieć, ale złapałam jego penisa i zaczęłam go stymulować. Brunet przymknął oczy i zastęczał. Położył rękę na moim karku i przyciągnął do pocałunku, jednak ja go tylko cmoknęłam i klęknęłam w brodziku. Objęłam jego penisa ręką i kciukiem zaczęłam robić kółeczka na jego główce.
-Ves...- Jęknął brunet.
Przejechałam językiem po jego długości patrząc na reakcję chłopaka. która była wręcz oszałamiająca. Po tych krótkich torturach włożyłam jego czubek do ust i zaczęłam jeździć językiem po jego główce, by po chwili wziąć do ust jego całość. Zassałam policzki i zaczęłam ruszać głową w górę i w dół. Chłopak pojękiwał i zaciskał ręce w pięści po swoich bokach. Poczułam jego dłoń w swoich włosach, która na szczęście nie nadawała tempa. Gdy zaczęłam drugą ręką ugniatać jego jądra nie musiałam długo czekać, gdyż poczułam słone nasienie na języku, które szybko przełknęłam. Pocałowałam chłopaka żeby poczuł jak smakuje i wyszliśmy z prysznica. Zarzuciliśmy na siebie ręczniki i poszliśmy do pokoju, by się ubrać. Postawiliśmy na ubrania, które mieliśmy wcześniej i wróciliśmy do chłopaków, którzy byli już prawie, że całkowicie spici. Wypiliśmy z Diegiem jeszcze parę kolejek i chłopak wyszedł gdzieś z Francisem wesoło podśpiewując. Ja za to skierowałam się na górę, by pójść spać co mi trochę nie wyszło, gdyż obudziłam się w wannie. Przetarłam oczy przez, które dopadł mnie straszny ból głowy. Usłyszałam jak ktoś z dołu mnie woła.
-Łazienka!- Odkrzyknęłam.
Po chwili w drzwiach stanął blondyn, który wyglądał okropnie. Zapewne też tak wyglądałam. Podał mi dwie tabletki i szklankę wody. Sięgnęłam po nie łapczywie i szybko połknęłam. Wygramoliłam się niezdarnie z wanny i gdy chciałam stanąć prawie przywaliłam głową w blat szafki, lecz na szczęście złapał mnie blondyn.
-Żyjesz?- Spytał.
-Tak, tak, ale pomógłbyś mi zejść?- Spytałam zakłopotana.
Chłopak kiwnął głową i z jego pomocą zeszłam na dół. Po wypiciu czterech szklanek wody zaczęłam racjonalnie myśleć. W salonie chłopcy już byli na nogach. Blondyn po chwili spytał mnie:
-Wiesz może gdzie Diego i Francis?
-Nie, coś się stało?
-Nie wrócili aż do teraz.
Popatrzyłam za zegarek- dochodziła jedenasta. Zaczęliśmy poszukiwania, które nie były łatwe. Sprawdziliśmy pastwiska, stodołę arenę i na koniec, gdy dochodziło południe znaleźliśmy się w stajni. W poidle leżał brunet trzymając w ręce szampana, a obok niego leżał Francis z kieliszkiem. Pomińmy fakt, że obydwoje mieli pogniecione koszulki, a Diego rozpięty rozporek. Wolałam o nic nie oskarżać, bo mogło się okazać, że brunet chciał się tylko odlać. Zaczęłam klepać po policzku Diego, by się obudził, lecz gdy to na dłuższą metę nie działało, więc walnęłam go z plaskacza. Otworzył oczy zdziwiony i zdezorientowany. Podaliśmy im zestaw pierwszej pomocy jaki mieliśmy przy sobie. Gdy już brunet go przełknął pomogłam mu wstać i syknęłam do ucha:
-Musimy POWAŻNIE porozmawiać.
Przybrałam na twarz uśmiech i powiedziałam do chłopaków:
-Pomogę mu się ogarnąć, a wy ogarnijcie Francisa.
Gdy szłam do domu, a brunet podążał za mną miałam coraz większe wątpliwości. A co jak się ze sobą przespali i chce znów wrócić do Francisa? A może byłam tylko odskocznią? Te myśli mnie napastowały, lecz starałam się je odganiać. Gdy doszliśmy do domu weszliśmy do pokoju chłopaka, który usiadł na łóżku. Stanęłam na przeciwko niego i założyłam ręce na biodra po czym powiedziałam:
-Mam nadzieję, że masz coś mądrego do powiedzenia.
<Diego?>
990
#20/1000 blatów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz