Gdy zeszłam wszyscy byli już na dole. Diego właśnie dzwonił po taksówkę, a Stella łaziła za nim i się patrzyła jak na bóstwo. Przewróciłam oczami i podeszłam do chłopaka, którego załapałam za rękę.
-Wydrapię paskudzie oczy jak się do ciebie zbliży.
-Sam bym to zrobił z chęcią.- odparł.
Chwilę później pod akademik pojechała zamówiona taksówka. Wpakowaliśmy się do niej i ruszyliśmy.
-Przełożyli mi zawody na dzień wcześniej.- powiedziałam.
Chłopak kiwnął głową widocznie zamyślony. Postanowiłam go o nic nie wypytywać. Chwilę później staliśmy już pod jednym z klubów. Razem złożyliśmy się i zapłaciliśmy kierowcy po czym wysiedliśmy. Po wejściu do budynku odrazu uderzył we mnie zapach alkoholu i papierosów. Chwilę się porozglądaliśmy i w końcu znaleźliśmy wolną lożę. Z trudem udało nam się do niej przedostać. Po chwili zamówiliśmy wybrane drinki, które po niedługim czasie stały na naszym stole. Po wypiciu jednego kieliszka czułam na sobie uporczywy wzrok denerwującej brunetki.
-Możesz się nie gapić?- burknęłam.
Dziewczyna odwróciła głowę w drugą stronę i udawała jakby się patrzyła na parkiet. Wywróciłam oczami i wypiłam drugi kieliszek. Chłopcy trzymali moje tempo picia, więc nie było możliwości, że ktoś się przedwcześnie schleje. Po jakimś czasie szturchnęłam bruneta i spytałam:
-Idziemy zatańczyć?
Chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy na parkiet. Gdy dotarliśmy do celu zaczęła grać szybka piosenka. Razem z chłopakiem wykonywaliśmy niezidentyfikowane ruchy i co chwila śmialiśmy się z siebie. Wygłupialiśmy się jeszcze przez parę piosenek i wróciliśmy do naszego stolika. Nikogo przy nim nie było. Gabriel pewnie poszedł do kogoś zarywać, a Stella? Kij ze Stellą. Zamówiłam kolejne napoje, które były delikatne. Nie miałam zamiaru się dzisiaj upijać. Powoli sączyliśmy nasze napoje. Diego patrzył na parkiet, a ja wtedy mogłam otaksować wzrokiem jego twarz. Zawsze jak na niego patrzyłam nie mogłam pojąć jak to działa. Jak taka piękna osoba mogła na mnie spojrzeć. I jakim cudem można być tak dobrym w środku i tak przystojnym na zewnątrz? Pomimo wszystkich rzeczy jakie przydarzyły mu się w życiu był pozytywny. Zawsze, gdy miałam dołek wyciągał mnie z niego i przyprawiał mnie o dobrty humor. Nieświadomie uśmiechnęłam się przez te myśli i przesunęłam dłonią po jego już lekko szorstkim policzku. Odwrócił twarz w moją stronę z badawczym wzrokiem.
-Kocham cię.- powiedziałam.
-Ja ciebie też.- odparł.- Coś się stało?
Normalnie bym go zbeształa za takie pytanie, ale nie dziwię mu się. Raczej nikt normalny nie wyznaje miłości w klubie i nie uśmiecha się jak ktoś psychiczny.
-Nie. Po prostu kocham cię.
Delikatnie go pocałowałam i poczułam jak jego dłoń wędruje ma mój policzek. Gdy lekko przygryzłam jego wargę usłyszałam:
-Boże. Dajcie wiadra. Będę rzygać.
Wywróciłam oczami i popatrzyłam na głupiego idiotę, który patrzył na nas jak niepełnosprawna wiewiórka.
-Zazdrosny? Żadna nie chce twojego wątłego fiutka?
Gabriel prychnął z niedowierzaniem.
-Wątłego?! Kobieto. To jest największy jakiego widziałaś!
-Nadal żałuję, że to widziałam.- prychnęłam.
-Co.- spytał zdezorientowany Diego.
Widząc jego minę zaczęłam śmiać się jak opętana.
-Długa historia. Kiedyś Ci opowiem.
Chłopak przytaknął.
-A gdzie jest panna Stella?
-Cholera ją wie. Jakaś dziwna jest.- powiedział.
Po tych słowach nadal stał patrząc się na nas. Pokręciłam głową i powiedziałam:
-Mam zamiar TERAZ całować tego pana tutaj, więc mógłbyś stąd iść?- spytałam.
-No, Diego, sio.- powiedział Gabriel.
Rozbawiona pokręciłam głową i patrzyłam jak równie rozbawiony Gabryś odchodzi.
-Nie rozumiem was.- powiedział Diego.
-Nie wymagam tego od ciebie.- powiedziałam.
Chłopak po chwili musnął moje usta przez co poczułam jakbym się rozpływała i mimowolnie mruknęłam. Nasz pocałunek chwilę trwał, lecz poczułam jak mój pęcherz o sobie przypomina.
-Poczekaj chwilę.
Szybkim krokiem poszłam do toalety i przed jej wejściem zobaczyłam Stelle. Spokojnie weszłam do pomieszczenia i załatwiłam swoje potrzeby. Po wyjściu z niej zobaczyłam na ziemi kasztana. Wzięłam go i już miałam plan. Weszłam do naszej loży i stanęłam na widoku chłopaka, który się patrzył w stronę parkietu. Rzuciłam w niego kasztanem, a ten zdziwiony odwrócił się w moją stronę.
-Hej mały. To twój kasztan?- poruszyłam brwiami.
Brunet się zaśmiał i powiedział:
-Nie chcę wiedzieć co siedzi ci w głowie.
-Miałam zamiar nas stąd zbierać, ale słyszałam w kiblu jęki Gabriela i wolałam nie przerywać.
-A Stellę widziałaś?
-Tak. Też stała przy kiblu.
-Z Gabrielem?- spytał zdziwiony.
-No chyba cię pogibało. Wydziedziczyłabym go.
Chłopak się zaśmiał i mnie przytulił. Sięgnęłam ręką po naczynie, które stało na stole i powoli wypijałam jego zawartość. Gdy opróżniłam całość przyszła do nas Stella, a za nią Gabriel. Z ulgą zauważyłam, że tylko chłopak ma rozczochrane włosy i rumieńce.
-Wracamy?- spytałam.
-Możemy.- odparł w tym samym czasie.
Zabraliśmy swoje kurtki i poszliśmy w stronę wyjścia. Zadzwoniłam po taksówkę, na którą na szczęście nie musieliśmy długo czekać. Już po chwili wpakowaliśmy się do auta. Droga nie trwała długo, bo już po chwili byliśmy pod akademikiem. Kuzyn ze Stellą poszli do budynku, a Diego nalegał byśmy poszli w stronę stajni. Po chwili mnie zaciągnął w stronę snopków, na której tak naprawdę nasza wspólna przygoda się zaczęła. Usiedliśmy na niej i uśmiechnęłam się jak głupia. Wyłożyłam się na trawie i patrzyłam na niebo, które tej nocy wyglądało wyjątkowo pięknie. Chłopak po chwili położył się obok mnie i zaczął robić kółka palcem na mojej ręce. Leżeliśmy tak przez dłuższą chwilę pełną ciszy, którą przerwał chłopak.
-Pamiętasz jak się tu spotkaliśmy pierwszy raz?
-Tak, tak grałeś na harmonijce w kapeluszu i udawałeś kowboja.
-Nie udawałem. Ja nim byłem!- powiedział.
-Okej, okej.
Po chwili usiadł i zmusił mnie do tego samego. Popatrzył się na mnie i powiedzial:
-Chciałbym ci coś dać.
-Nerkę, którą wyciąłeś i ukradłeś przypadkowej osobie?
-Venus...
-Dobra, dobra.
-Kochasz mnie? -zapytał.
-Oczywiście. Dlaczego się pytasz?
-Jak mówiłem chciałbym Ci coś dać.
Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, a ja wiedziałam, że o cokolwiek spyta, cokolwiek zrobi to jestem cała jego. Nawet bez tego pudełeczka.
<Diego?>
942
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz