Piknik na rozpoczęcie wiosny zbliżał się wielkimi krokami. Ronan i Blue od kilku dni wiedzieli, że są przypisani do pieczenia ciasteczek. Wiedzieli, że nie tylko oni zostali oddelegowani do tego zadania, ale dziewczyna zarządziła, że sto ciasteczek we własnym zakresie. Przez własny zakres rozumiała oczywiście kuchnię w domu Ronana i ich dwójkę w fartuchach kucharskich.
– Jesteś pewna, że to dobry pomysł? – Chłopak ostatni raz wyraził swoje wątpliwości co do wspaniałego pomysłu swojej przyjaciółki.
– Ronanie Niallu Chainsawie, czy kiedykolwiek zrobiłam coś, co podważało moje kompetencje? – Dziewczyna posłała mu karcące spojrzenie.
– Jeśli odpowiem, że tak, jak bolesna czeka mnie kara? – Blondyn popatrzył na nią uważnie.
– Bardzo bolesna. – Diabelski uśmiech wykwitł na twarzy szatynki. – Wszystko gotowe?
– Łącznie z playlistą na Spotify, chociaż nie do końca to rozumiem. – Ronan westchnął i podszedł do laptopa, który stał na blacie oddzielającym kuchnię od salonu. Pierwszym, co popłynęło z głośników było intro do ulubionego serialu jego brata.
– Naprawdę? – Uniósł brwi. – Akurat to?
– Nie tylko Nico lubi „Dance revolution”. – Prychnęła śmiechem.
– Uwzięliście się na to. – Blondyn podszedł do miski i wsypał do niej odpowiednią ilość mąki.
– Ej, to nie ja uznałam kiedyś, że Dorian jest przystojny. – Puściła mu oczko.
– A ja nie przypuszczałem, że kiedyś serio go poznam. – Wymamrotał pod nosem chłopak. – I że będziecie to tak perfidnie wykorzystywać.
– Ej, może bez przesady. – Dziewczyna dźgnęła go między żebra łokciem. – Nie wykorzystuję tego perfidnie… Nico też! Jeśli już to Adam, który ma nieskończoną zapłatę dla Nico za co ciekawsze informacje na twój temat.
Chłopak momentalnie się zarumienił, ale nic nie powiedział. Jak zawsze, kiedy nie wiedział co odpowiedzieć na krępujące go zarzuty.
– No już dobrze, przewiń dalej. – Przewróciła oczami dziewczyna. – Wrzuciłam tam wszystkie piosenki Skilleta w miarę symetrycznie, żebyś nie płakał.
– Dzięki. – Prychnął chłopak i przewiną playlistę dalej.
***
– Jesteś pewna, że tak to miało wyjść? – Blue i Ronan stali nad nieco niekształtnymi plackami ciastek z czekoladą.
– Nie. – Przyznała dziewczyna. – Ale wiesz… zawsze możemy to wyciąć nożem i przyozdobić. Może nikt się nie skapnie, a resztki będą dla nas…
– Wiesz, ja tam radziłbym tego najpierw spróbować. – Prychnął chłopak. – Jeśli potrujemy innych będzie gorzej…
– Okej. – Dziewczyna pokiwała głową. – To kto próbuje?
Popatrzyli na siebie chwilę, nie odzywając się. Potem naraz skinęli głowami i zawołali:
– Nicoooooo!
– Tak? – Na schodach pojawił się brunet z poczochranymi włosami i zaspanym wzrokiem.
– Masz ciastko. – Ronan podał bratu smakołyk. – Powiedz, czy jest dobre.
Młodszy chłopak wzruszył ramieniem i ugryzł ciastko. Chwilę przeżuwał i połknął kęs.
– Jest dobre. Nie za słodkie, nie za słone… nie chce się rzygać, czy coś…
– Okej, to ozdabiamy. – Wydała polecenie Blue.
– Najpierw chyba przycinamy. – Zauważył Ronan.
– To ty przycinaj, a ja będę ozdabiać – powiedziała. – Szybciej pójdzie i będziemy mieli to z głowy.
– Ile ich jest? – Zapytał chłopak.
– Ponad sto, spokojnie. – Westchnęła i podała mu nóż. – No już, nie mamy całej wieczności. Za jakąś godzinę będzie tu Adam i…
– Moment, moment, moment. – Ronan zatrzymał jej słowotok. – Adam? Za godzinę?
– Możliwe… – Dziewczyna lekko zbladła. – Albo twoi rodzice…
– Blue Jane Branwell. – Ronan wyprostował się i zaczął górować nad dziewczyną. – Co oznacza, że Adam będzie tu za godzinę.
– Oj bo bałam się, że nie wyjdą, a on umie w gotowanie. – Dziewczyna parsknęła. – I jakby nam nie wyszło, to by nas uratował…
– Okej. – Westchnął Ronan. – Ozdabiajmy je, to wyjdziemy na tych co potrafią.
– Podoba mi się twój tok myślenia. – Dziewczyna zaśmiała się i wzięła do pracy.
549 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz