Ten ranek nie był najlepszy. Okej. Żaden ranek nie jest dobry. Ale dzisiaj Gin miała przynajmniej dobry humor. W miarę. Jak na godzinę szóstą. Nie wiem czemu ściągnęła mnie z łóżka na tak wczesne śniadanie, skoro sama dałaby sobie radę. Ale nie. Jak ona nie może spać, to ja też. Jedynym plusem było zapoznanie się z Jeżozwierzem i BB. Ronan co prawda mi o nich opowiadał, ale nie sądziłem, że spotkam je tak szybko. I w takich okolicznościach.
- Ciacho, tak? - Uśmiechnąłem się, kiedy brunetka siadła obok ze zdecydowanie większą energią niż powinna.
- Nie łap mnie za słówka. W sumie to Nołe. - Popatrzyła oskarżycielsko. - Doceniam piękno.
- Jasne jasne. - Zaśmiałem się. - Nie odbieraj mi przyjemności z tego komplementu.
- Nie odbieram. Ale twierdzę, że nie jesteś w moim typie. - Westchnęła i wbiła widelec w jajecznicę. – Chociaż… czy ja w ogóle mam typ?
– Nie mnie o to pytaj. – Uniosłem szklankę z sokiem pomarańczowym i wypiłem trochę.
– Wiem. – Machnęła ręką przed twarzą i zapatrzyła się na Gin.
– Hm? – Uniosła brwi moja siostra.
– Nico mówił, że jesteś wkurzająca. – Blue wsadziła widelec z jedzeniem do ust. – Tylko ja i Ronan mamy prawo go wkurzać.
– I co z tego? – Parsknęła moja siostra.
– Uważaj na swoje koczki. – Brunetka wycelowała w nią widelcem. – Nie lubię, gdy ktoś wkurza Nico!
***
Pierwsza lekcja jazdy konnej zbliżała się nieubłaganie. Garm niuchał moją dłoń, którą głaskałem jego chrapy w oczekiwaniu na rozpoczęcie zajęć. Blue rozmawiała z jakimś bezimiennym chłopakiem, a Ronan nie dał się (lub też nie chciał) wyswobodzić z objęć Mikaelsona. Jednak nie to było dziś – przynajmniej dla mnie – największą atrakcją. Na miejsce zbiórki dotarł Jeżozwierz. Uśmiechnąłem się i podszedłem z koniem do dziewczyny.
– Ty ciągle wyglądasz jak trup. – Założyłem ręce.
– Dziwię się, że ty nie. – Parsknęła.
– Ciacha zazwyczaj nie są nieżywe. – Posłałem jej rozbawione spojrzenie.
– Ugh, będziesz teraz mi to ciągle wypominał? – Popatrzyła na mnie krzywo.
– Niestety. – Westchnąłem, niby smutny. – Z takich rzeczy grzech nie skorzystać.
– Jesteś okrutny. – Odburknęła i poprowadziła konia dalej.
– Po prostu chcę się zapoznać. – Wzruszyłem ramionami idąc za nią. – Jak widzisz, jedyna osoba, którą tu znam w pełnym tego słowa znaczeniu, klei się do swojego chłopaka…
– Tak? Myślałam, że na odwrót. – Dziewczyna posłała krótkie spojrzenie naszej ulubionej parce. – Wygląda jakby to Poduszka była osaczana.
– Myślę, że mu to nie przeszkadza. – Wyszczerzyłem się. – Wręcz przeciwnie.
– Nie da się ukryć. – Pokiwała głową. – Cóż…
Jednak dziewczynie nie dane było skończyć, ponieważ pojawił się nasz ulubiony książę.
– Nołe! – Zawołał i podszedł do nas wraz z koniem. – Szukałem cię!
– Chroń mnie! – Dziewczyna błyskawicznie przestawiła mnie tak, że spokojnie mogłem ją zasłonić.
– Hej. – Uśmiechnąłem się, stając twarzą w twarz z Windsorem. – Kochanie, miło cię widzieć.
– Ugh… kolejny! – Chłopak wyrzucił ręce w górę. – Ty, Chainsaw, ktoś jeszcze? – Dwa ostatnie słowa wykrzyczał.
– Spokojnie, złość piękności szkodzi. – Uniosłem ręce i gestem go uspokoiłem. – A nie chcemy, żeby nasz książę nie był piękny.
Prychnięcie, które wydobyło się z ust Noah było na wpół dźwiękiem irytacji, na wpół rozbawienia. Chyba podobała się jej ta wizja, a jednocześnie miała coś przeciwko. Albo mi się wydawało.
– Cóż, lepiej nie będzie. – Zachichotała. – Oby nie było gorzej…
– Nołe! I ty przeciwko mnie!? – Chłopak znów uderzył w wysokie tony.
– Co ja mówiłem o krzyczeniu, hm? – Popatrzyłem na niego. – Bo powiem Ro i będzie niedobrze!
Dziewczyna, chyba nie mogła już wytrzymać, bo zaniosła się śmiechem. Nie dziwiłem się. Straszenie Ro miało w sobie swój żartobliwy urok.
Noah? Co ty na to? XD
562 słowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz