Wielkanoc była za pasem, a jajka leżały w powijakach. Znaczy moje. Bo Nico i Ronan pewnie pędzili ze swoimi jak nie wiadomo co. Siadali wieczorami do stołu i malowali „Jajka Faberge”. Czyli rokrocznie przygotowywane spersonalizowane jajka dla najbliższych. Dzisiaj, stojąc przed drzwiami ich domu, miałam zamiar dołączyć. Był niedzielny wieczór i Ronan zdążył powrócić z zajęć, by tradycji stało się zadość.
– Amorku. – Przywitałam się z blondynem.
– Hej BB. – Wpuścił mnie do środka i ruszył do salonu. – Wpasowałaś się idealnie. Właśnie zaczynamy.
– Heeeeej Bluuuuu! – Nico pomachał do mnie zza stołu. – Chodź! Maluję jajko-Adama!
– Co. – Tylko tyle wydobyło się z mojej krtani.
– Młody stwierdził, że zrobi nasze jajeczne podobizny. – Wzruszył ramionami Ro i usiadł na swoim miejscu. – Ty już jesteś.
– Wspaniale. – Usiadłam i wzięłam do ręki pierwsze lepsze jajko. – Czy jajko Ronana już istnieje?
– Jeszcze nie. – Nico przygryzł nieznacznie język. – Będzie następne. Ale nie wiem jak narysować Noah, bo nigdy jej nie widziałem.
– Nie musisz… aha. Ty chcesz zrobić gang jajeczny! – Wycelowałam w niego pędzelkiem.
– Ba! – Zaśmiał się. – Nie mamy niestety Henry’ego.
– I Ganseya. – Zauważyłam.
– Mamy. – Ronan przygryzł delikatnie specjalną końcówkę, w której miał włożoną igłę. – Ze mną studiuje takowy.
– Serio? Gansey? – Zdziwiłam się. – Tak, Gansey?
– Tak. – Pokiwał głową. – Gansey Richard Campbell.
– Przejebane. – Pokręciłam głową i pokryłam jajko pierwszą warstwą granatowej farby. Jajko dla Ronana powoli się malowało. – Gansey i to Dick.
– Dobrze, że nie trzeci. – Zachichotał Nico. – Popatrz!
Podsunął mi pod nos jajko. Rysunku na jajku nie dało się z niczym pomylić. To zdecydowanie był Adam.
– Powinieneś nadać mu bardziej… krzywy wyraz twarzy. – Zaśmiałam się.
– Nie rozumiem. – Nico popatrzył na mnie zdezorientowany.
– Z reguły, kiedy ktoś jest obok Ronana, krzywi się. – Uśmiechnęłam się. – Jest o niego zazdroooosny. Nawet nie wiesz, jak patrzy na Sebastiana…
– Ten chłopak od wyścigów? I drugiego kruka? – Uniósł brwi Nico.
– Tak. – Zerwałam naklejony tydzień wcześniej szablon z jajka. Teraz mogłam wypełnić miejsce białą farbą. – Wygląda jakby chciał go udusić, kiedy tylko Amorek do niego podchodzi.
– Ja tu jesteeeeem. – Założył ręce blondyn. – I słyszę.
– I dobrze. – Dźgnęłam go w pierś. – Adam jest o ciebie zazdrosny.
– Nie – powiedział dość twardo. – Ja i Adam…
– …nie jesteście w związku, tak wiem. – Przewróciłam oczami. – Co nie zmienia faktu, że może będziecie kiedyś.
– Marne szanse. – Ronan odstawił pisankę. Ta była morska z wydrapanymi kwiatami. Była dla jego mamy. – On nie chce związku, ja też.
– Lubisz go. – Nico wziął kolejne jajko. – Bardzo. I nie mów, że nie. Jest miły, w twoim typie, ciągle się całujecie, chodzicie na randki…
– Czekaj, co? – Ronan uniósł brwi. – Chodzimy na randki?
– Nooooo… zaczniecie. – Policzki Nico niemal od razu pokryły się purpurą.
– Nickolas… czy ty wiesz coś, czego ja nie wiem? – Uniosłam brwi.
– Nic nie powiem! – Chłopak wrócił do malowania. – Nic, a nic.
– Jeszcze się dowiem. – Wyszczerzyłam się i wróciłam do malowania swojego jajka.
***
– Są piękne. – Zaśmiałam się, gdy zauważyłam komplet jajek. – Blue, Noah, Ronan, Adam i Gansey. I Haku.
– Jest super. – Ronan potargał włosy Nico. – Jajeczko-kruczy gang zostaje u nas, ale Haku…
– Haku dam Adamowi. – Uśmiechnął się.
– Wow, to prawie jak zaręczyny. – Zachichotałam. – Szkoda tylko, że to ty się oświadczasz, a nie Ronan.
– On już swoją zrobił. – Wzruszył ramionami Nico. – Zieloną. Z napisem Slytherin. I taką ozdobioną w wężowe wzory.
– No, no, no. – Pokiwałam głową. – Marneeeee szaaaanseeee, jaaaasne.
– Nic nas nie łączy. – Prychnął Ronan. – Tobie daję pisankę. Noah daję pisankę. Nawet Sebastianowi. To czemu jemu mam nie dać?
– Jasne. – Pokiwałam głową razem z Nico. – Lubisz go bardziej niż myślisz.
– Wiesz jak źle to brzmi? – Zaśmiał się cicho.
– Może, ale to czysta prawda. – Puściłam mu oczko.
577 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz