10.26.2018

Od Willa - Halloween - zadanie 1

Siedząc w swoim pokoju rozmyślałem na temat święta Halloween, które miało się u nas odbyć za kilka dni. Było to organizowane przez naszą akademię, która chciała chyba zabłysnąć czy też dać nam nieco wolnej ręki, co do naszej kreatywności. Nawet mi się spodobał ten pomysł, lecz zastanawiałem się w co ja mogłem siebie ubrać oraz swojego wierzchowca. Ja wcisnę się w jakiś strój ale on? To przecież kawał kobyły! Jak ja niby miałem go przebrać? Leżąc plecami na swoim łóżku i gapiąc się w plakat, który sobie powiesiłem jakiś czas temu zacząłem się bardziej nad tym zastanawiać. A może by tak sprawdzić w necie? „Wujaszek” google na pewno mi coś podpowie. Zadowolony ze swojego pomysłu, szybko się poderwałem oraz usadziłem swoje cztery litery na fotelu obrotowym w kolorze czerwonym i wpisałem następujące hasło w przeglądarkę czyli „przebrania Halloweenowe”. W pierwszej chwili nic mi się nie podobało, lecz zaraz mnie olśniło! Może i pełno jest jakiś czarodziejskich wróżek i rycerzy czy tam też wampirów, ale na pewno nie nikt się nie spodziewa mrocznego jeźdźca nazgula na swoim mrocznym koniu! No cóż co prawda nie miałem czarnego konia tylko siwego w hreczce ale innego konia nie miałem! Jego też jakoś przebiorę! Dodam mu odrobinę zbroi, pomaluję go na czarno specjalną farbą z czym będzie nieco zachodu i później mycia będzie od cholery ale będzie super! Musiałem tylko znaleźć jakieś stare wodze do których musiałem doczepić te metalowe kółka, które były przyczepione do takich wodzy jak w tym pierwszym odcinku Władcy Pierścieni, gdzie Nazgule ścigały tego całego Frodo i tą elfkę Arwenę…
Wszedłem jakoś na allegro, gdzie szybko znalazłem odpowiednie rzeczy, które zaraz zamówiłem, choć przyznam że i też sporo się naszukałem, a następnie gdy włożyłem to wszystko do „koszyka” sklepowego w internecie, zaznaczyłem opcję jak najszybszej dostawy czyli powinienem mieć to już jutro albo najpóźniej pojutrze, czyli powinienem się był wyrobić z czasem. Przebranie też zamówiłem, choć zapewne musiałem dać prę przeróbek i dodać coś swojego ale potrzeba matka wynalazków jak to się mówi!
- Will jesteś geniuszem – powiedziałem sam do siebie zadowolony ze swojego pomysłu. Jednak mój dobry humor nie potrwał długo, gdyż zaraz przyszła mi wiadomość na e-mail że z racji konkursu w akademii na najlepsze przebranie, nasz sprawdzian z ujeżdżania będzie wcześniej.
- A niech go… Dlaczego ten gość od ujeżdżania musi wszystko psuć, kiedy trzeba się skupić na robieniu przebrać? - burknąłem cicho sam do siebie niezadowolony, po czym się podniosłem z krzesła obrotowego i podszedłem do okna, gdzie panował już pół mrok – Nici z dzisiejszego treningu, więc zostaje mi tylko jutro, bo pojutrze ta gadzina zrobi sprawdzian… I po co to? I tak mamy dużo ocen z tego dziadostwa – ponownie mruknąłem do siebie niezadowolony z poczynań nauczyciela, po czym uświadamiając sobie iż nie dzwoniłem jeszcze do rodziny. Muszę do nich zadzwonić pewnie się martwią. Sięgnąłem więc po telefon i zadzwoniłem do swoich rodzicieli by z nimi porozmawiać i przy okazji zrelacjonować im moje poczynania oraz mój plan na przebranie z okazji święta Halloween.
****************************************************************************
Następnego dnia wstałem o godzinie siódmej, przez co moje ciało nie było zbyt zadowolone, a zwłaszcza słuch, który był masakrycznie „atakowany” przez dzwoniący budzik, który znajdował się na mojej szafce nocnej koło łóżka. Leniwie wyjąłem rękę spod cieplutkiej kołdry, wyłączając to dzwoniące zło, a następnie czując paskudne zimno, które wdarło się przez szparę w kołdrze, skąd wyjąłem rękę by ówcześnie wyłączyć budzik, szybko ją schowałem i bardziej się na chwilę zakryłem, by się zagrzać.
- Cholerne zimno – mruknąłem niezadowolony zmuszając się do wstania, by się spóźnić się na zajęcia. Ubrałem się z prędko w ciepłe rzeczy, a następnie zszedłem szybko na dół do stołówki, dzięki czemu przy okazji przechodziłem obok tablicy informacyjnej. Były tam wywieszone kryteria oceniania za stroje, co bardzo mi się przydało i wiedziałem już co muszę dopracować lepiej. Mianowicie jury oceniali: pomysłowość, kreatywność, wysiłek włożony w zrobienie stroju oraz czy wszystko się razem dobrze komponuje. Wiadomo przecież wygląd naszych strojów musiał być bardzo dobry by wygrać, choć mi bardziej zależało na dobrej zabawie! Pamiętając jednak że muszę się śpieszyć, pobiegłem na stołówkę, gdzie na szybko zjadłem dwie kromki chleba z szynką i sałatą, a następnie pośpieszyłem do stajni by przyszykować swojego wierzchowca do treningów. Przyznam iż dzisiejszy trening był bardzo trudny, więc i ja i parę innych osób nieźle się namęczyło, a co dopiero nasze wierzchowce! Ześlizgując się powoli z siodła na ziemię i uważając przy tym by nie wywrócić orła, złapałem za wodze i zaprowadziłem swojego zmęczonego i spoconego ogiera, którym trzeba był się teraz porządnie zająć. Zacząłem go osuszać porządnie ręcznikami specjalnymi do tego, kiedy nagle poczułem jak w kieszeni spodnie wibruje mi telefon, który na chwilę oderwał mnie od konia który teraz pił łapczywie nie za zimną wodę z poidła.
Pośpiesznie spojrzałem na wyświetlacz, na którym pojawił się nieznany mi numer, lecz mimo wszystko postanowiłem odebrać. Jak się okazało był to kurier! Nie wiedział gdzie mnie znaleźć więc stał przed akademią, więc do niego szybko pobiegłem. Musiałem oczywiście jeszcze na szybko skoczyć do akademika, gdyż zostawiłem tam wyliczone dla niego pieniądze… Kiedy mu zapłaciłem, szybko przy nim odpakowałem swoje przesyłki, by sprawdzić czy żadna nie jest uszkodzona, a i też po to czy na pewno jest tam to co zamówiłem, gdyż kiedyś mnie już tak oszukano, że zamiast telefonu, który sobie kupiłem też na allegro, to przysłali mi opakowanie w którym były kamienie! Oczywiście straciłem pieniądze a tamci cudownie zniknęli z moimi oszczędnościami, ale cóż… Ryzyko zakupu w internecie!
Podziękowałem kurierowi, a następnie zabrałem potrzebne mi materiały do stajni, bo musiałem dokończyć oporządzanie konia, z czym się uwinąłem w czterdzieści minut ze wszystkim, okryłem go derką by mi się czasem na koniec nie przeziębił i zabrawszy ze sobą swoje rzeczy pognałem do pokoju, gdzie wszystko rozpakowałem i zacząłem tworzyć swój mroczny strój. Najwięcej zachodu było z wodzami na ConteriaZ, bo te metalowe kółka wcale nie chciały współgrać i zajęło mi to najwięcej czasu. Następnie zacząłem odpowiednio skracać nieco za długi strój mrocznego jeźdźca, i przyczepiłem tej jeden skrawek do innej części stroju by wyglądało jakby strój był już nieco starawy. Siedziałem do około drugiej w nocy by się uwinąć ze swoim strojem al e mi się udało! Oczywiście wodze dla konia też zrobiłem, ale został mi jeszcze do przyczepienia metalowa osłonka na czoło konia i chrapy, ale postanowiłem że to zrobię już następnego dnia po zaliczonym sprawdzianie z ujeżdżania.
****************************************************************************   
Po skończonych lekcjach odetchnąłem z wielką ulgą iż udało mi się zaliczyć sprawdzian u tego gada od ujeżdżania, ale cóż nie poszedł mi on najlepiej gdyż dostałem marną truję… Nie przejmując się jednak tym już zbytnio, wróciłem do swojego pokoju, gdzie zacząłem przyczepiać na bardzo silny klej i metalowe zapinki metalową osłonę na łeb konia. Musiałem bardzo uważać by gorącym klejem sobie nie poparzyć rąk czy też nie upaprać całego biurka, ale w końcu mi się udało wszystko doczepić z czego się szeroko uśmiechnąłem. Zadowolony z tego, ostrożnie odłożyłem gotowe ogłowie, które teraz musiało nieco poleżeć by klei lepiej się utwardził przez kilka godzin. Następnie wziąłem czerwony i czarny barwnik i poleciałem do stajni by pomalować Conteria, gdyż dzisiejszego dnia był właśnie ten konkurs!
Cóż mojemu koniowi nie za bardzo się podobało malowanie go w jakieś cośki ktośki ale dzielnie wytrzymał cały zabieg. Pomalowałem go całego na czarno, uważając oczywiście na jego oczy i chrapy, oraz pomalowałem mu nogi nieco na czerwono, by wyglądało jakby miał zaschniętą krew, gdyż z tego co pamiętałem tak właśnie miał jeden z koni nazgula, który ścigał Froda i jego towarzyszy. Po wszystkim konisko dostało kilka kosteczek cukru w nagrodę, z czego się bardzo ucieszył, a ja wyczekiwałem nocy…
**************************************************************************** Po kilku godzinach ubrałem Conteriowi ostrożnie całe ogłowie stroju, a następnie założyłem mu resztę pasków czarnych z metalową częścią na klatce piersiowej, który je trzymał. Następnie przyczepiłem to wszystko do czarnego jak smoła siodła. Następnie gdy był już gotowy, pochwaliłem go ponownie za cierpliwość i sam pobiegłem się przebrać. Z tego co widziałem, to inni też się zaczynali przebierać w upiorne postacie, lecz przeważały wampiry i rycerze, choć i przebrań zorro było dużo. Szybko się przebrałem, po czym wyprowadzając swojego konia z boksu i ze stajni, wsiadłem jakoś na niego, co było nie nada wyzwaniem… Gdy wczłapałem się na jego grzbiet i odpowiednio poprawiłem strój by dobrze leżał na koniu oraz zarzuciłem na siebie kaptur. Następnie ruszyłem spokojnym stępem w miejsce konkursu, gdzie była specjalnie zrobiona „scena”. Dookoła były przeróżne upiorne dynie, które świeciły w ciemnościach pomarańczowym blaskiem, ale nie brakowało też ozdób w postaci kończyn kościotrupów, sztucznych nietoperzy, pajęczyn oraz duchów. Zadowolony z takich dekoracji, lekko się uśmiechnąłem gdyż wyglądało to wszystko bardzo upiornie i zachęcająco. Ustawiłem się w kolejce do oceniania strojów, gdzie było przede mną parę osób i cierpliwie czekałem, choć emocje były bardzo duże! Gdzieniegdzie było słychać przeraźliwe odgłosy które dodatkowo przyprawiało o dreszcze, które idealnie były pod pasowane do tej upiornej nocy.

< Koniec >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz