10.26.2018

Od Irmy cd. Rekera

Przeglądałam właśnie swoje nowe rzeczy, kiedy nagle coś mnie tknęło żebym wyjrzała przez okno… Oczywiście nigdy nie może być idealnie, bo jak zwykle ktoś musiał mi popsuć dobry humor. Gdy wyjrzałam przez okno okazało się iż Reker wraz z Jayem wzięli mojego konia!! Mogłam mu nie dawać tej czekolady pomyślałam żałując swojego czynu, bo znowu zachowywał się jak rozpieszczony gówniarz, któremu wolno wszystko! Jak on mógł bez pytania wziąć mojego konia! Nawet nie wiem czy dobrze już się zaadoptował w stajni, więc taki trening nagle może być dla niego stresujący, nie mówiąc o tym że koń może uznać jego za właściciela a nie mnie… A hodowca na pewno by nie przyjął konia wtedy z powrotem, ani nie oddał pieniędzy… Ale co ja miałam niby poradzić? Reker był tak obrzydliwie bogaty że pewnie i nawet się podcierał papierem w kształcie normalnych pieniędzy. My biedni zawsze mieliśmy pod górkę i nigdy nic nie mogliśmy zrobić tym bogatym i rozwydrzonym dzieciakom, które dostają wszystko czego chcą na zawołanie. Wiedziałam że pewnie by mnie z tym drugim wyśmiali gdybym tam poszła, więc nawet wolałam się tam nie pokazywać póki oni tam byli…
Chciałam jedynie sprawdzić później czy chociaż te dwa debile go oporządzili po jeździe, bo tak bogate dzieciaki pewnie nigdy w życiu nie oporządzały same konia, bo mieli od tego swoich ludzi opłaconych. Pewnie nawet gdyby koń im jakiś padł na zawodach, to by się pewnie tym nie przejęli bo dla nich konie to maszyny do zarabiania pieniędzy i tyle. Dostają tacy odszkodowanie za takiego konia, kupują sobie nowego i dalej mają wszystko głęboko gdzieś! Rozzłościło mnie to wszystko, bo wiedziałam że nikt się ze mną tu nie liczy, ani z moim zdaniem bo ja wciąż byłam ta biedna i głupia według wszystkich, a zwłaszcza dla tej dwójki, którzy na pewno myśleli że ukradłam tego konia, choć w zasadzie to pewnie tak już myślała cała szkoła. Zawsze dla świata będę nic nie wartym gównem… Nic się nie zmieniło pomyślałam smutno widząc przez okno jak Reker szykuje się do wejścia na mojego konia. Nie miałam zamiaru na to patrzeć, więc odwróciłam wzrok i wróciłam do chowania ciuchów w swojej szafie.
Męczyło mnie już to życie o które ciągle walczyłam, lecz tak naprawdę dostawałam od życia tylko i wyłącznie w kość. Kolegów nie miałam, wszyscy się ze mnie ciągle śmieją i wyzywają, ciągle myślą że coś ukradłam… Ileż można? Kiedy schowałam wszystkie ubrania do szafy oraz słodycze do szuflady, wzięłam kurtkę, którą dostałam od swojej opiekunki, która byłą w kolorze ni to fioletowym ni to sama nie wiem jakim, ale w każdym razie była ładna i ją zapięłam pod samą szyję, gdyż na dworze potrafiło być już czasem po 5 stopni popołudniami. Nie chciałam się przeziębić ponownie, więc wolałam być ubrana, a nie tak jak co poniektórzy być rozebranymi mocno i łazić z rozpiętymi bluzami po dworze.
http://www.horseway.pl/images/items/55/fiolet_top.jpg Wyszłam z pokoju po czym skierowałam się schodami na dół, gdzie wyszłam przez szklane drwi i skierowałam się ku stajni. Niestety albo stety zauważyłam że Reker dalej skakał przez przeszkody na moim koniu, więc żeby nie zwracać na siebie uwagi poszłam do środka stajni, gdzie skierowałam swoje kroki ku siodlarni, by dokładniej przejrzeć jego ekwipunek. Do koni Rekera nawet się nie zbliżałam, gdyż od samego początku kuliły na mnie uszy i chciały ugryźć… Nie wiedziałam co te cholery ode mnie chciały, ale wolałam się trzymać jak najdalej od ich pysków i zębisk. Wchodząc do siodlarni podeszłam do ekwipunku Touch Downa, gdzie zaczęłam przeglądać jego skrzynię. Miałam do niego czerwony czaprak, owijaki i nauszniki oraz w kolorze też takim podobnym do mojej kurtki, ni to fioletowy, ni to taki brązowawy, ale bardziej fioletowawy.
Spodobało mi się to więc zaczęłam przeglądać dalej jego sprzęt, gdzie zauważyłam specjalne uzdy do ujeżdżania i crossu, jak i siodła. To kosztowało pewnie bardzo dużo pieniędzy… nie zasługuję na takie coś pomyślałam zamykając szybko skrzynię, gdy usłyszałam jakieś kroki. Szybko wstałam i skierowałam się ku wyjściu, choć to byli tylko inni uczniowie jak się okazało, ale i tak wolałam się do nikogo nie odzywać jak zawsze. Bałam się ludzi, bo większość była bardzo fałszywa, a zresztą kto by chciał zadawać się z głupią biedaczką? Kiedy już chciałam iść ku wyjściu ze stajni, nagle wpadłam na właściciela akademii, który uniósł jedną brew ku górze.
- Przepraszam – mruknęłam jedynie i wymijając go wyszłam szybko ze stajni, nie chcąc z nim rozmawiać za bardzo. Widząc jak Reker zwolnił do stępa zauważyłam jak spodnie mu zjechały z tyłka, co nie było… za eleganckie ani miłe w oglądaniu. Z resztą dziwiłam się że nie jest mu zimno, bo założył tylko bluzę na siebie baran jeden…
- Spodnie se podciągnij bo Ci rowa widać – burknęłam do niego złośliwie za to że wziął mojego konia.

< Reker? ;3 nie za bardzo wiedziałam co napisać... Jak oceniasz Touch Downa? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz