4.19.2019

Od Wiktora do Andrewa

Ostatni raz uniosłem rękę próbując obniżyć tego cholernego konia. Tym razem jak za każdym poprzednim nie dało to nic prócz wyrwania się z ryjem do góry. Zrezygnowany stwierdziłem, że na dzisiaj koniec. Przejechałem dwa koła lopu i zjechałem do stajni. Rozsiodłałem go tam i zastąpiłem ogłowie na kantar po czym wyprowadziłem srokatego na łąkę. Po upewnieniu się, że wszystko jest odpowiednio zamknięte, a chłopiec nie ma zamiaru uciekać wróciłem do stajni. Robiło się coraz cieplej co wiązało się z rozpoczęciem porządków. Stwierdziłem, że całość zacznę od ogarnięcia sprzętu. Wystawiłem przed stajnię stojaki po czym zawiesiłem na nich siodło i ogłowie. Następnie nalałem wodę do miski, wziąłem szmatki oraz wyciągnąłem smar. Na początek wziąłem się za przemycie całości by pozbyć się kurzu i brudu. Biała szmatka już o chwili przybrała odcień szarości. Chwilę całość pucowałem tak, by mieć pewność, że wszystko jest dobrze zrobione. Po skończeniu wysmarowałem całość przeźroczystą mazią i ustawiłem pod dachem stajni tak, by całość stała w cieniu. Nie mając już żadnej rzeczy do roboty wróciłem do swojego pokoju. W wejściu przywitały mnie dwa molosy, które widocznie potrzebowały ruchu. Przebrałem się w wygodniejsze ubrania i założyłem dwójce obroże, do których były podpięte smycze. Przed wyjściem z pokoju uspokoiłem psy i gdy już były opanowane dopiero wyszedłem. Nie lubiłem, gdy były zbyt mocno podekscytowane czy jak skakały. Uznawałem to za błąd wychowania i szczerze nie tolerowałem, gdyż nie były to małe papisie, które swoimi skokami nic nie zrobią. Wyszedłem przed budynek akademii gdzie moim oczom rzucił się w oczy dość wysoki brunet, który wyglądał na widocznie zagubionego. Podszedłem do niego i spytałem:
-Szukasz czegoś?
-Emm, tak. Miał tu gdzieś na mnie czekać David.
-Możliwe, że zapomniał. Wejdź do tego budynku i skręć w lewo- wskazałem akademię.
-Okej, dzięki- uśmiechnął się i odszedł.
Ostatnio mieliśmy jakiś duży natłok ludzi. Bardzo osób ostatnio się tu zapisuje. Zwróciłem na siebie uwagę psów i wyszedłem na łąki gdzie nie stoją żadne konie. Spuściłem ze smyczy Thora oraz Celeste i zacząłem iść przed siebie. Pogoda robiła się powoli coraz cieplejsza co pozwalało na dłuższe spacery i wychodzenie z mniejszą ilością ubrań na sobie.

×××

Nadszedł kolejny dzień, który zapowiadał się dobrze. Słońce wychodziło leniwie zza horyzontu podobnie jak ja z łóżka.Ubrałem się w krótkie spodenki oraz koszulkę, na ramieniu zaczepiłem telefon ze słuchawkami i zapiąłem Thora na smycz, którą zapiąłem sobie w pasie. Celeste na szczęście nie musiałem zapinać, bo już się nauczyła jak ma się zachowywać, a samiec był jeszcze młody i nadal zdarzały mu się różne odpały. Zrobiłem sobie krótką rozgrzewkę po czym ruszyłem truchtem w las. Po pierwszym kilometrze odpiąłem Thora licząc na to, że będzie grzeczny i ruszyłem szybszym tempem. W drogę powrotną ruszyłem jak już słońce prawie całkowicie wzeszło na niebo, a w akademii byłem, gdy już pokazało się w pełnej swojej krasie. Przed wejściem do pokoju wytarłem psom łapy po czym sam się udałem do łazienki gdzie wziąłem szybki, zimny prysznic. Następnie ubrałem się w ubrania do jazdy i poszedłem zjeść śniadanie po czym udałem się do stajni. Miałem nadzieję, że srokaty nie będzie miał dzisiaj fochów. Przywitałem się z ogierem, który był dzisiaj niewiarygodnie potulny i skory do głaskania. Zaprowadziłem go do stanowiska gdzie został przypięty. W stanowisku obok stał kary koń, którego jeszcze wcześniej nie widziałem. Cofnąłem się do siodlarni skąd wziąłem zestaw szczotek. Gdy wróciłem obok konia stał już jego właściciel- ten sam chłopak, którego widziałem wczoraj.
-Udało ci się znaleźć Davida?- zagadnąłem.
-Tak, dzięki za pomoc.
-Wiktor- wyciągnąłem do niego rękę.
-Andrew.
-Gdzie masz zamiar jeździć?- spytałem widząc sprzęt, który wisiał obok.
-Raczej na hali, a ty?
-Również.
Po tych słowach każdy z nas zajął się swoim koniem. Skończyłem się siodłać chwilę przed nim, więc założyłem na nogi ostrogi i wyjechałem ze stajni na halę. Dosłownie chwilę później zjawił się również brunet. Zacząłem swój trening. Celem na dzisiaj było obniżenie dzikusa i porobienie elementów reiningowych. Na szczęście dzisiaj krowa się nie opierała i niemal od razu zszedł w dół angażując zad. Zacząłem więc wykonywać slide i spiny na zmianę z chwilami odpoczynku.

Andrew?
668 słów.
Jeszcze się rozkręcimy :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz