Po opuszczeniu pokoju przez Venus, poczekałem jeszcze chwilę i grzecznie wrzuciłem wszelkie ubrania do prania, lecz unosząc głowę zastałem swoje odbicie. Jeny, jak ja źle wyglądam? Mam zapadnięte policzki, spore worki pod oczami, oraz zajebistą bliznę. Dodatkiem do całokształtu jest ten zjebany temblak, który mam nosić przez jakieś trzy tygodnie. Później czekają mnie godziny rehabilitacji, które może coś pomogą, ale stu procentowej pewności nie ma. Ta ręka już dawno jest martwa, ale jakoś się do niej przyzwyczaiłem i nie chciałbym się jej pozbywać. Z resztą kto mądry chciałby się pozbyć własnej ręki. To w głowie mają chyba tylko szaleńcy. Przetarłem dłonią twarz i z lekkim grymasem bólu na twarzy, wróciłem do pokoju, gdzie usiadłem do biurka zastanawiając się co ja mam ze sobą zrobić. Pojechałbym gdzieś, albo pojeździł, ale Ves by mnie chyba wykastrowała. Włączyłem laptopa i gdy tylko wszystko się załączyło zacząłem przeglądać strony internetowe, gdzie były wielkie tytuły "Neymar Alves, znów ląduje w szpitalu w stanie krytycznym, czy chłopak z tego wyjdzie?" - Nie kurwa, nie wyjdę. Przeskakując przez kolejne strony spotykam wiele podobnych nagłówków, ale w żadnym nie było nawet grama prawdy. Wiecie, że niektórzy z tych debili nadal myślą, że mieszkam w Brazylii? Nie ma mnie tam od tylu lat. W ogóle czasami spotykam się z tytułami, gdzie mylą mnie z Silvano, który jest cały i zdrowy. Gdyby to zobaczyła matka, to by się chyba załamała. Zadowolony z siebie pozgłaszałem wszelkie informację na mój temat. Nienawidziłem tego. Na cholerę sieją te dzbany takie plotki czy też informacje, które nie są nawet aktualne. Staram się pozbyć takich ludzi z internetu, ale widać, że to będzie mozolna praca. Kiedy skończyłem moją "pracę", wziąłem paczkę papierosów ze stolika i ruszyłem w stronę wyjścia, gdzie mogłem w spokoju zapalić. Biorąc szluga w rękę, włożyłem go do buzi, lecz po chwili poczułem dość silne uderzenie w plecy, przez które moja fajka wypadła mi z ust, a jednocześnie myślałem, że umrę z bólu. Dopiero wróciłem, wszystko mnie boli, a jakiś zjebany człowiek uderza mnie w plecy. Dlaczego na świecie jeszcze istnieją tacy ludzie?! Wkurzony zmusiłem się do ukucnięcia i zebrania przedmiotu, który mi upadł. Miałem się tak nie schylać, ale co mam poradzić? Nie podniosę przecież papierosa nogą. Gdy stanąłem już prosto usłyszałem najbardziej irytujący głos na ziemi. - Cześć! Dawno cię tutaj nie było, gdzie się podziewałeś? - zapytała radośnie.- Może poszukasz sobie tego w internecie. Widzę, że nie jesteś na czasie z informacjami. - Słuchaj Alves co ja ci takiego zrobiłam? - Odpowiedz sobie sama, aktualnie jestem połamany, strzelasz mi w plecy. Dodatkowo irytujesz mnie swoim głosem i uczepieniem się mnie, a w szczególności mojego konia! Czy ty możesz się dzieciaku z łaski swojej odpierdolić i zacząć żyć swoim życiem a nie kurwa mać moim?! Byłem wkurzony, osłabiony oraz obolały, więc nie miałem ochoty na żadne żarty, ani nawet dyskusje z małolatą, która mnie irytuje. Bezczel będzie mnie jeszcze może pouczał jak mam żyć. - Taki mądry jesteś?! To patrz. Idę właśnie po Asa i gówno mi zrobisz - jak powiedziała tak zrobiła, ruszyła pospiesznie w stronę stajni.Kto rodzi takich debili?! Ruszyłem za nią, a gdy zauważyłem, że wzięła uwiąz konia, pociągnąłem za niego, przez co dziewczyna przystanęła. - Czy ty jesteś normalna? Chcesz aby twój tatuś cię stąd zabrał, czy wolisz aby oskarżyli cię o kradzież? - Odwal się ode mnie! - krzyknęła i sprzedała mi siarczystego liścia oddając mi linkę. Patrzyłem tylko w jej stronę jak wybiega zalana łzami. Czy ja przesadziłem? Powiedziałem tylko prawdę, ale czułem się z tym źle. Wzdychając zastanawiałem się co ja mam teraz zrobić? Po chwili podszedłem do bosku Almy i ją wyprowadziłem na pastwisko, bo biedna się zastoi. To samo zrobiłem z Terrorem.Asa nawet nie próbuję wyprowadzać, bo prędzej to on mnie wyprowadzi. Odwiesiłem uwiąz i poszedłem w stronę budynku, gdzie ponownie spotkałem się ze Stellą, która jak na złość wyjebała mi z barku w rękę i poszła dalej. Wróciwszy do pokoju zastałem swojego "kochanego" braciszka, który stwierdził, że się martwił. - Tak się martwiłeś, że nawet do szpitala nie wpadłeś, no powiem ci, że tego się spodziewałem. - Wiesz, że nie lubię szpitali, a szczególnie nienawidzę patrzeć na ciebie w takim stanie. - Przesadzasz, tak źle chyba nie było - wywróciłem oczami. ***Nasza rozmowa trwała długo przez co Ves zdążyła wrócić z treningu. Porozmawialiśmy chwilę w trójkę po czym zostałem z nią sam na sam, więc stwierdziliśmy, że sobie na spokojnie coś obejrzymy. Tak też się stało, przez co zasnęliśmy oglądając Orange is the new black. Jakie to było fascynujące! Aż przy tym zasnąłem, ale muszę stwierdzić, że Ruda czy Chatman jest dość spoko. A Pussey fajnie gra. Może jednak wciągnie mnie ten serial. Z resztą co ja lepszego mogę mieć do roboty?***Budząc się zauważyłem tosty na szafce wraz z liścikiem, gdzie znalazłem informację, że Venus poszła na trening z Rimą. Wstając, ponownie czułem się cholernie obolały, ale co ja mogłem na to poradzić? Nie forsowałem się aż tak. Zjadłem ze spokojem tosty, po czym ruszyłem do łazienki, doprowadzić się do jakiegoś ładu i składu. Szczerze, najgorsze było założenie sobie ponowie tego jebanego kurewstwa, które miało milion rzep, które trzeba zaczepić w odpowiednim miejscu. Namęczyłem się z tym strasznie, ale w końcu się udało. Dumny z siebie ruszyłem do stołówki, skąd zabrałem szklankę soku, a następnie chciałem wrócić do pokoju, jednak usłyszałem szczekanie psa w pokoju dziewczyny. Dobra zobaczmy czy zamknęła pokój.Naciskając na klamkę zauważyłem radosną psią mordę, która się cieszyła, że ktoś tutaj przyszedł. - No hey piękna. Co, chcesz iść na dwór? Suczka wesoło zaszczekała, więc otworzyłem szerzej drzwi, przez które wyszła i grzecznie czekała.Poszliśmy na zewnątrz, gdzie w końcu pies zaczął biegać jak szalony i błagać o rzucanie patyka. Co mi to szkodzi? Robiłem to co chciała Taboulet, po czym wróciłem z psem do pokoju dziewczyny, gdzie zacząłem się z nią bawić. Chyba to mogę, prawda? ***
- Diego straszysz - usłyszałem gdy, przeciągałem z psem linę.
- Przepraszam, nie chciałem - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na ustach. - Ogarnę się i coś porobimy.- Masz coś konkretnego na myśli?-Tak, przytulanie się i leniuchowanie.- Podoba mi się ten pomysł - mruknąłem zadowolony.
Następnie poczekałem chwilę aż dziewczyna przebierze się, a sam zacząłem wyszukiwać jakiegoś fajnego filmu, niestety mój szósty zmysł poszukiwawczy się zepsuł.
- To co robiłaś na treningu? - zapytałem lekko przytulając Venus.
1027
Vesiuu?
Meh meh meh..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz