Wiedziałem, że Nico lubi Dance revolution, ale nie sądziłem, że aż tak. Zasadniczo miałem ochotę zamknąć go w pokoju, ale nie zdążyłem. Kiedy zasypywał Adama pytaniami, miałem ochotę zapaść się pod ziemię, ale oczywiście nie mogłem. Musiałem utrzymać jakość język brata za zębami. Co prawda odpowiedź na pytanie, jak się poznaliśmy, była mocno naciągana, ale w sumie prawdziwa. O tym, że po kilku godzinach znajomości i wspólnej „kolacji” mieliśmy krótką sesję całowania wolałem nie wspominać. Chyba powinniśmy z Adamem wymyślić jakąś przekonującą bajeczkę dla ludzi, którzy mogą o to pytać. Bo ktoś w końcu zacznie dążyć.
Kiedy już byliśmy u mnie, chwilę żałowałem, że nie posprzątałem. Ale kiedy Adam odstawił kakao na stolik obok łóżka i mnie objął, jakoś przestałem o to dbać.
– Kakao już mam, więc liczę, że drugiej obietnicy też dotrzymasz. – Jego uśmiech był uroczy i radosny, chociaż jego oczy były już lekko zaspane.
Delikatnie ująłem jego twarz w dłonie i złożyłem delikatny pocałunek na jego wargach. Ciągle smakował kakaem i piankami, zapewne tak jak ja. Uśmiechnąłem się i palcem pogładziłem go po policzku. Wyglądał wprost uroczo i nie mogłem powstrzymać się od kolejnego pocałunku. Tym razem otuliłem jego szyję i pogłębiłem pocałunek. Takie całowanie Adama przypominało zanurzanie się w wodzie. Na początku powoli wchodzisz do zbiornika, ale w pewnym momencie dno zaczyna się pogłębiać i zanim się obejrzysz wszędzie jest woda. Jeśli zapomnisz złapać oddechu, próbujesz się wynurzyć. Całe szczęście, jeśli chodziło o całowanie, oddechem dzielił się Adam. Chciałem go smakować cały czas, ale nie było takiej możliwości. Wiedziałem, że jest zmęczony, więc odsunąłem się z ociąganiem. Ciągle miał przymknięte oczy i rozchylone usta. Znowu lekko się uśmiechnąłem i cmoknąłem go w nos. Zabawnie go zmarszczył.
– Chyba powinieneś się położyć. – Delikatnie wsunąłem palce w jego włosy.
– Dobrze, że rzadko robię to co powinienem – odpowiedział z dobrze mi znanym szelmowskim uśmiechem. Chyba podobało mu się zgrywanie bad boya, choć zdążyłem już poznać jego uroczą, milszą stronę za tą fasadą pozorów, które starał się zachować. Nie tylko przed innymi, ale też przed samym sobą. Dlaczego chciał tak się oszukiwać? Cóż, może kiedyś poznam jego tajemnice. – Nie mógłbym tak po prostu zasnąć, mając kogoś takiego jak ty na wyciągnięcie ręki.
– Na pewno? – Dalej bawiłem się jego włosami. – Zero senności, a ciepła pościel nie jest kusząca?
– Myślę, że to nie łóżko jest tutaj najbardziej kuszące – wyszeptał, przenosząc wzrok z moich oczu na usta. Było oczywiste, czego pragnął, nawet jeśli nie zgadzało się z tym, czego teraz potrzebował.
Uniosłem lekko kąciki ust i zatrzymałem się milimetry od jego ust.
– Potrzebujesz snu.
– Potrzebuję ciebie. – Musnął moje wargi w lekkim pocałunku, później złożył kolejne na linii szczęki, na szyi, obojczyku... – Chcę ciebie – powiedział cicho, po czym oparł czoło o moje ramię i westchnął. – Czemu jesteś taki pociągający, a ja muszę wszystko psuć, ledwo trzymając się na nogach? – Zaśmiał się krótko. – Jestem w rozsypce.
– Dlatego proponuję, żebyś się położył. A wcześniej zdjął koszulkę. – Cmoknąłem go w nos. – Wtedy cię sklei.
– Jesteś bardzo bezpośredni Aniołku – stwierdził, podnosząc na mnie wzrok i uśmiechając się. Łatwo było domyślić się co mu chodzi po głowie. – Myślałem, że wolisz nieco subtelniejsze podejście, ale to również mi się podoba. Chociaż... – Przygryzł wargę. – Skoro jestem taki zmęczony, to mógłbyś pomóc mi się rozebrać.
– Masz kosmate myśli. – Zacząłem rozpinać jego koszulę i przy okazji musnąłem ustami jego szczękę. Potem ściągnąłem jego koszulę i zerknąłem w jego oczy. Znów były tam wesołe iskierki, a ja lekko przysunąłem nasze twarze. Miałem ochotę znów go pocałować, ale usłyszałem otwieranie drzwi i głos Nico.
– Pomyślałem, że może chcecie co… – W dłoniach trzymał talerz pełen kanapek. – Oh. To może ja…
– Po prostu wyjdź. – Oparłem czoło o czoło Adama.
– Jasne. – Postawił kanapki na podłodze i zamknął drzwi. Uśmiechnąłem się przepraszająco. Adam nie mógł powstrzymać śmiechu.
– Chyba czeka nas później więcej pytań, niż zakładałem. – Uniósł mój podbródek, by móc na mnie spojrzeć i znów, delikatnie musnąć moje usta. – Młody na pewno będzie chciał wiedzieć jak udało ci się mnie uwieść – stwierdził, uśmiechając się figlarnie.
– Nonsens, przecież jestem uroczy i cudowny. – Zaśmiałem się i popchnąłem go na łóżko. – A teraz kładź się na brzuchu.
Uniósł brew, patrząc się na mnie pytająco, ale nadal się uśmiechał i po chwili wykonał moje polecenie.
– Nie wiem co planujesz, Aniołku, ale tobie nie potrafię odmówić – powiedział, kładąc podbródek na złożonych na poduszce rękach.
Zadowolony podszedłem do kompa i wszedłem w link, który dostałem od Blue w taksówce. Ten sam, który miał Adam na lodowisku. Puściłem playlistę i zadowolony odkryłem, że Blue dodała Anchor. Potem usiadłem na łóżku obok Adama i delikatnie zacząłem go masować.
– Oh... – Poczułem jak zaskoczony lekkim dotykiem spina mięśnie, ale po chwili poddał się pieszczocie i zamruczał cicho. – Jakie jeszcze talenty ukrywasz?
– Nie wiem o czym mówisz. – Kontynuowałem masaż. – Poproszę Blue, żeby ci zrobiła profesjonalny. Przeszła kurs i coś tam mi pokazała.
Powoli przesunąłem rękami niżej i zacząłem masować dół jego pleców. Powoli rozluźniałem jego mięśnie partiami, tak jak uczyła Blue. Słyszałem ciche pomruki zadowolenia i uśmiechałem się pod nosem.
– Nie potrzebuję masażu od Blue, czy kogokolwiek innego. To na twoim dotyku i bliskości mi zależy – powiedział cicho i zauważyłem, że jego uszy zrobiły się troszkę czerwone.
– To pogadam z nią, może powie mi więcej. – Przesunąłem dłoń na jego łopatki i musnąłem wargami jego ucho. – Chcesz kanapkę?
Dźwięk, najbardziej przypominający coś w stylu jęku i pomruku, najprawdopodobniej oznaczał nie, szczególnie, że chłopak schował głowę w poduszce. Przeszedłem na kręgosłup i prześledziłem go placami, by z powrotem wrócić do masażu. W tym czasie zaczęła grać jakaś piosenka BTS. Znowu się uśmiechnąłem i pomasowałem ramiona i dłonie Adama. Kiedy skończyła się piosenka, ja skończyłem masaż. Nachyliłem się lekko i cmoknąłem Adama w skroń. Już miałem go zapytać, czy to czego się spodziewał nie byłoby lepsze, ale zasnął. Zaśmiałem się cicho i po krótkim zastanowieniu, postanowiłem ściągnąć jego spodnie i nakryć go kocem. Potem wziąłem kanapki i postawiłem je na biurku. Potem namierzyłem piosenkę, którą nucił Adam na lodowisku i sprawdziłem jej tekst. Przygryzłem palec i zadzwoniłem do mamy.
– Co się stało kochanie? – Czułem tą troskę i zaniepokojenie w jej głosie.
– Nic złego mamuś. – Oparłem się wygodnie. – Chciałbym tylko, żebyś kupiła mi jedną rzecz. No może nie jedną. Trzy.
– No dobrze słońce. – Zaśmiała się. – Powiedz mi.
***
– Kiedyyyy wstaaaanie? – Nico niemal skakał w miejscu, kiedy robiłem sobie herbatę.
– Nie wiem, pewnie jak się wyśpi młody! – Przewróciłem oczami. – Chyba go nie obudzisz…
– Nie… nie. To niekulturalne. – Pokręcił głową. – Mamooooooo! Adam będzie mógł zostać na kolacjiiiii?
– To oczywiste. – Uśmiechnęła się i przeczesała moje włosy. – Prawda, Ronan?
– Tak. – Przymknąłem oczy, a potem (już z otwartymi oczami) zalałem sobie herbatę. – Powinien zostać.
– Okej. – Mama dostawiła kolejne nakrycie. – Nico, wstaw kwiaty do wazonu i postaw na stole w jadalni.
– Okej. – Młody od razu wystrzelił i wstawił bukiet konwalii do przezroczystego wazonu.
W tym samym czasie ze schodów zszedł Adam. Całe szczęście ubrany. Gdy się zbliżył, zauważyłem, że założył moją koszulkę z reaktorem Starka. Miał lekko potargane włosy i ziewał, co w sumie nie było niczym dziwnym. Niemal jak na autopilocie podszedł do mnie i, prawdopodobnie z przyzwyczajenia, objął mnie w pasie i oparł głowę na moim ramieniu. Zauważyłem, że zmył makijaż. Uśmiechnąłem się i pociągnąłem go, żeby postawić na stole sałatkę. Jęknął niezadowolony.
– Co się stało z twoją koszulą? – Popatrzyłem na niego.
– Trochę się pobrudziła. Moja wina. Mogłem bardziej uważać – odparł sennie, zupełnie nie przejmując się jakie sprawia teraz wrażenie. – O... Dzień dobry Pani Chainsaw – przywitał się jakby dopiero teraz zauważył moją mamę. – Za dużo wrażeń i przez przypadek zasnąłem u Ronana. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
– Nie, kochanie. – Mama starała się powstrzymać śmiech. – Mam nadzieję, że uważacie i wasze wrażenia są bezpieczne.
– Mamooooo! – Zarumieniłem się.
– Mam kilka siniaków, ale Ronanowi nic się nie stało. Uważaliśmy by niczego już sobie nie złamał – stwierdził Adam i nie wiedziałem czy specjalnie chciał się ze mną droczyć, czy jego świeżo obudzony mózg nie rejestrował jak brzmią jego tłumaczenia.
– Ronan, uważaj na Adama. – Tata pojawił się w jadalni i cmoknął moją mamę w skroń. – Bo więcej wrażeń nie będzie…
– Tato. – Teraz musiałem wyglądać jak pomidor, więc nachyliłem się do Adama i szepnąłem. – Wiesz, że oni myślą, że mówimy o seksie?
Chłopak popatrzył na mnie i po dobrej chwili analizowania sytuacji, spłonął rumieńcem.
– My nie... Znaczy... – Widziałem dezorientację i nieco paniki w jego oczach, kiedy myślał nad sensownym wytłumaczeniem. – Nie spałem z Ro. Znaczy nie tak. On tylko robił mi masaż, bo potłukłem się na lodzie.
– Chłopcy, naprawdę, nie ma o czym mówić. Możecie robić co chcecie, bądźcie tylko odpowiedzialni.
– Mama przeczesała nasze włosy. – Siadajcie, zaraz będzie kolacja. Tylko wcześniej umyć ręce.
– Naprawdę nic się nie stało. – Brunet dalej próbował wyprowadzić moją mamę z błędu i odsunął się ode mnie, byśmy dalej nie wyglądali jak para kochanków. – To był tylko masaż. Naprawdę. Nie wymagałbym od niego nic więcej. Nic czego by nie chciał. – Chyba próbował obrać za argument moją aseksualność. Naprawdę spanikował.
– Sypiasz z moim bratem!? – Wypalił Nico.
Wzrok Adama padł na mnie i takiego błagania jeszcze nigdy nie widziałem.
– Nie! – Może powiedziałem to trochę za głośno. – Nie sypiam aktualnie z nikim i sądzę, że za szybko się to nie zmieni!
Okej, może przesadziłem z tonem, bo Adam teraz wyglądał na zszokowanego, jeśli nie na przestraszonego. Prawdą było, że przy nim chyba nie zdarzyło mi się jeszcze wkurzyć. Ogólnie… ostatnio takim wybuchem obdarzyłem tylko Blue. Z reguły zawsze starałem się ukrywać negatywne emocje.
– To ja może... Pójdę po bluzę, czy coś... – Zrobił krok w tył, wyraźnie chcąc się wycofać.
– Nie… nie musisz. – Westchnąłem cicho i popatrzyłem na niego. – Przepraszam, nie powinienem… i z reguły nic takiego nie robię… po prostu… chodźmy umyć ręce.
– ...Ok. – Skinął głową i udał się za mną do łazienki, a gdy zostaliśmy sami wbił wzrok w podłogę. – Przepraszam, że tak wyszło. Nie chciałem, by twoi rodzice pomyśleli sobie to wszystko. – Wplótł palce we włosy w wyrazie frustracji i zawstydzenia, które wciąż do końca nie minęło. – Przeze mnie nakrzyczałeś na brata.
– Nie… to nic. – Przeczesałem włosy i popatrzyłem na niego. – Ja… po prostu czasami… wiesz. Nie umiem nad sobą zapanować. – Lekko smutno się uśmiechnąłem. – Tylko z reguły jak wybucham, jestem sam. Przepraszam. To nie twoja wina.
– Ty nie potrafisz nad sobą panować? Zawsze spokojny Ronan? – Parsknął cichym śmiechem. – To ja robiłem co się dało, by zaciągnąć cię do łóżka przy pierwszym spotkaniu – powiedział z lekkim uśmiechem. Najwyraźniej usiłował teraz rozluźnić tę całą napiętą atmosferę. – To nie tobie brakuje samokontroli.
Zaśmiałem się cicho i popatrzyłem na niego. Znów lekko się uśmiechał.
– Zaciągnąłbyś mnie, gdyby nie Yurio. - Uśmiechnąłem się lekko i postanowiłem go objąć. - I telefon od mamy.
– Nie powinno cię więc dziwić, że tak się staram o bycie z tobą sam na sam. – Jego dłonie szybko znalazły się na mojej talii, ale zaraz przeniosły się w górę, na plecy kiedy chłopak przytulił się do mnie i oparł podbródek na moim ramieniu. – Naprawdę byś się ze mną przespał gdyby nikt nam nie wtedy nie przeszkodził? Jestem aż tak pociągający? – Bardziej usłyszałem, niż zobaczyłem, że się uśmiecha.
– Nie wiem, może. – Musnąłem skórę pod jego uchem i oddałem uścisk. – Nie wiem tego. Ale wiem, że lubię cię bardziej niż przeciętnie lubią się chłopcy, nie? – Zarumieniłem się. – Nie żebym wymagał czegoś… więcej. Pasuje mi jak jest. – Dodałem szybko, gdy przypomniałem sobie naszą rozmowę w deszczu. Poczułem, że spinają mu się mięśnie, ale zaraz tylko mocniej się do mnie przytulił.
– Też cię lubię... Bardziej niż powinienem i niż myślałem, że jestem w stanie... Ale... – Zaciął się i chwilę po prostu tak staliśmy w ciszy przerywanej jedynie naszymi oddechami. – Nie chcę przyklejać naszej relacji etykietki, dobra? - W jego głosie słyszalne było rozbawienie, kiedy cytował znany mi podcast. - Jakkolwiek słabo to nie zabrzmi, jest za wcześnie. Nie jestem gotowy, ok?
– Wiem. Okej. – Odsunąłem się delikatnie. – Naprawdę nie chcę przerywać, ale chyba przydałoby się znowu umyć ręce i w końcu iść na kolację, nie uważasz? – Popatrzyłem na niego rozbawiony.
– Myślisz, że niechcący tylko upewniliśmy twoją mamę w jej podejrzeniach? – spytał ze śmiechem, podchodząc do umywalki i odkręcił kurek.
– Bardzo możliwe. – Zaśmiałem się i namydliłem ręce. – Biorąc pod uwagę ile nas nie było, mogą sądzić, że właśnie coś się działo. Znowu.
– Rooooo! Adaaaaaam! Kolacja na stoleeee. – Nico zaczął walić w drzwi.
– Już, już. – Wytarłem ręcznikiem ręce. – Gotowy na szereg dziwnych pytań od Nico?
– Za późno, żebym taktownie się wycofał i wrócił do akademika, prawda? – Może i w oczach wciąż miał lekką panikę, ale nie wydawał się naprawdę skóry do ucieczki.
– Niestety. Musisz tu zostać. – Powiedziałem poważnie i uśmiechnąłem się, otwierając drzwi.
Adam? Gotowy na Nico?
2055 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz