Aniołek miał rację. Kofeina, cukier i co tam jeszcze trzymało mnie w jako takiej świadomości, przestawały działać. Z koncentracją były problemy, z trzymaniem się na nogach również, nie mówiąc już o szybkim chodzeniu w prostej linii. Dawno już nie miałem takiego kaca i raczej nie przewidywałem powtórki, jakkolwiek dobra nie była nocna zabawa z Blue. Większej jej części nawet nie pamiętałem, więc po co w ogóle było to całe picie? By się rozluźnić? Upchnąć wszelkie problemy gdzieś daleko w świadomości, by choć na chwilę o nich nie myśleć? Bawić się w cholerę dobrze? Ok, to zaczynało mieć sens.
Z drobną pomocą Ronana udało mi się wyjść na zewnątrz, a świeże powietrze i podmuchy chłodnego wiatru nieco mnie orzeźwiły na tyle bym zdołał zadzwonić po taksówkę. Problemem okazała się jednak jazda. Miękkie siedzenia, ogrzewanie i ramię chłopaka, które aż się prosiło by oprzeć na nim głowę i pozwolić sobie odpłynąć. Droga pod dom państwa Chainsow nie była długa, ale i tak upłynęła mi w stanie na granicy snu. Nie odzywałem się wcale i siedziałem oparty o mojego ślicznego towarzysza, któremu jednak wcale nie przeszkadzał mój brak aktywności. Kiedy dotarliśmy na miejsce, szturchnął mnie lekko, by dać znać, że już wychodzimy, więc zapłaciłem kierowcy kilka banknotów, co sądząc po jego reakcji zawierało spory naddatek. W tym momencie moje zdolności matematyczne delikatnie mówiąc szwankowały, ale pewnie i tak nie przejąłbym się tym nawet będąc w pełni skupienia. Oplotłem ramieniem mojego Aniołka po trochu z przyzwyczajenia, po trochu by pewniej stać na nogach i razem podeszliśmy do werandy, a potem weszliśmy do środka.
- Już jesteśmy! - zawołał Ro, kiedy ściągaliśmy buty. Musiałem do tego usiąść na podłodze, by nie ryzykować upadku, ale poradziłem sobie jakoś.
- Twoi rodzice są w domu? - Chwyciłem zaoferowaną dłoń, by sprawniej wstać i usłyszałem szybki tupot stup na drewnianych stopniach.
- Mamy nie ma, a tato zwykle jest o tej porze w gabinecie, ale... - Przerwał mu głośny pisk, który wydobył z siebie stojący u dołu schodów dzieciak. Chudy, na oko czternastoletni, z rozwichrzonymi, ciemnymi włosami i wyrazem ogromnego zachwytu na twarzy.
- Adam Takashi Mikaelson?! U nas?! - Rozległ się kolejny pisk, a ja wbiłem w Aniołka spojrzenie w stylu: "Co się do cholery dzieje? Proszę pomóż.".
- Ale jest mój młodszy brat. - Blondynek westchnął z rezygnacją, po czym popatrzył na dzieciaka karcąco. - Nikolas! Zachowuj się.
- Ale, ale... Znasz Adama Mikaelsona i nic mi nie mówiłeś?! - Ekscytacja u młodego wcale nie zelżała, a wręcz przeciwnie. Jego oczy wgapiały się na mnie jak na jakieś niesamowite zjawisko, lub ulubioną paczkę słodyczy, którą dostało się za darmo. - Jestem twoim wielkim fanem!
- Oh… Miło mi...? - Stałem zdezorientowany, a ten podbiegł do mnie z szerokim uśmiechem.
- Mogę dostać twój autograf? I zrobić z tobą zdjęcie? Długo się znacie? Pokażesz mi jak tańczysz? Dlaczego odszedłeś z serialu? - Seria pytań nie miała końca i tak jak nie był to pierwszy raz kiedy miałem do czynienia z fanem, tak mój mózg nie wyrabiał w tym momencie z przetwarzaniem informacji.
- Ja... - Nie wiedziałem od co powiedzieć i tylko popatrzyłem na Ronana błagalnie.
- Zrobiłeś to kakao? Czy znowu zapomniałeś? - Założył ręce, a ton jego głosu przerwał słowotok jego młodszego brata.
- Kakao? - Teraz w oczach Nikolasa pojawiła się dezorientacja. - O... - Czyli nici z ciepłego napoju.
- Obiecałem Adamowi gorące kakao jak wrócimy z lodowiska, więc...
- Już robię! - Dzieciak podskoczył z ekscytacji, wcinając się bratu w słowo. - Kakao dla Adama Mikaelsona! Będzie idealne! - Pogapił się na mnie jeszcze przez moment, po czym w te pędy pobiegł do kuchni, a ja oparłem się o ścianę i odetchnąłem z ulgą.
- Mogłeś mnie ostrzec, że jestem dla twojego brata idolem, czy coś. Mentalnie bym się przygotował - powiedziałem, patrząc na blondynka z lekkim wyrzutem, ale reakcja młodego była tak przesadzona, że nie mogłem w końcu nie parsknąć krótkim śmiechem.
- Nie przewidziałem tego - stwierdził chłopak, po czym pomógł mi przenieść się do salonu i usiąść na kanapie. - Z reguły fiksuje tak na punkcie Josepha Morgana i głównej bohaterki tego twojego serialu - wyjaśnił, podając mi milutki w dotyku koc. - Przepraszam za niego.
- Gdyby Klaus pojawił się w moim domu pewnie nie zachowywałbym się wiele lepiej - powiedziałem w sumie rozbawiony tym wszystkim. - Po prostu dawno już nikt nie piszczał na mój widok i najwyraźniej wypadłem z wprawy reagowania na takie przypadki. - Przykryłem się kocem i pociągnąłem Aniołka za rękę, by usiadł obok. Ku mojemu zadowoleniu, objął mnie ramieniem i mogłem wygodnie się usadowić.
- Ma pianki! I bitą śmietanę i posypkę! - Oznajmił z ekscytacją rozradowany dzieciak, kiedy wrócił z kuchni i podał nam dwa duże kubki ze słodką zawartością, by następnie przynieść jeden dla siebie i usiąść na podłodze na przeciwko nas. - Toooo… Jak się poznaliście? - Prawie się zakrztusiłem.
- Ałć! Gorące - jęknąłem, by zamarkować moje zaskoczenie. Przypomniałem sobie pierwsze spotkanie z blondynkiem, rozmowę na korytarzu i to co później stało się w moim pokoju. Nie było opcji, bym powiedział o tym młodemu.
- Chodzimy razem na zajęcia do Akademii, a co myślałeś? - Ronan okazał się bardziej opanowany ode mnie, co jakoś mnie nie dziwiło. - Gdzie Beka? - spytał brata, zabierając mi trochę koca, byśmy oboje się pod nim zmieścili.
- Zasnęła w moim łóżku. Ale jak tak się zastanowię, to od rana nie widziałem Hammera - odparł Nikolas, zgarniając łyżeczką bitą śmietanę z kubka.
- Witaj w moim świecie - rzuciłem do Aniołka z cichym chichotem, na co sam parsknął śmiechem.
- Pewnie leży w koszu na pranie - stwierdził.
- Masz kota? - zainteresował się dzieciak. - Widziałem na Instagramie i materiałach z planu, że Arthur Morningstar ma fenka, ale ty nigdy nie pokazałeś swojego kota.
- Yurio nie przepada za ludźmi, więc nie wolałem nie zabierać go poza mieszkanie - odpowiedziałem a ciepło oraz wygodna pozycja zaczęły robić swoje i ziewnąłem szeroko.
- Może przeniesiemy się na górę? - Uśmiech blondynka był zniewalający, a mi przyszła na myśl druga część naszej umowy. - Umierasz.
- Jakiś ty spostrzegawczy. - Odwzajemniłem uśmiech, po czym jakoś udało nam się wstać, nie wylewając reszty kakaa. - Mam nadzieję, że masz wygodne łóżko.
- Ale nawet nie zdążyłem zrobić z Adamem zdjęcia! - oburzył się Nikolas.
- Nico, będziesz miał jeszcze okazję. Gwarantuję - odparł Ronan, a młodemu zrzedła mina. Może nie byłem już aktorem, ale wciąż nie mogłem tak po prostu sprawić fanowi zawodu, więc uśmiechnąłem się i potargałem mu włosy.
- Twój brat za szybko się ode mnie nie uwolni, więc myślę, że często będziemy na siebie wpadać - zapewniłem, co sądząc po wyrazie twarzy, znacznie poprawiło mu humor. - A teraz wybacz, ale naprawdę jestem zmęczony. Pogadamy później - obiecałem, na co z entuzjazmem skinął głową.
Zostawiliśmy go w salonie, a sami udaliśmy się na piętro, gdzie znajdował się pokój Aniołka. Estetyczny w swoich kolorach oraz wyposażeniu, z mnóstwem książek oraz płyt cd na regałach i nieładem w rzeczach, który był mi całkiem znajomy. Może było tu zbyt mało kolorowo jak na mój gust, ale pasowało to do chłopaka. Duże okna wychodziły na balkon, wpuszczając do pomieszczenia na tyle światła, by nie było potrzeby zaświecać lampy. Zamknąłem drzwi za nami i podszedłem do stolika nocnego, by odłożyć do połowy pełny kubek, po czym z zadowolonym pomrukiem objąłem w talii swojego blondynka.
- Kakao już mam, więc liczę, że drugiej obietnicy też dotrzymasz - szepnąłem mu do ucha, uśmiechając się. Sennie, ale radośnie.
1169 słów
Ro? Co z pocałunkami? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz