Tak, wszystkiemu było winne zmęczenie. Nie uczucia, kłębiące się w moim sercu, którym wciąż bałem się zaufać. Nie wzruszenie tym pięknym prezentem, danym mi przez jeszcze piękniejszą osobę. A już na pewno nie wspomnienia, które uporczywie chciały wydostać się ze skrzynki, w której zamknąłem je z tak wielkim trudem. Musiałem być zmęczony. Na tyle, że drobny gest i ciepłe intencje ze strony Aniołka sprawiły, że musiałem wycierać mokre od łez oczy. Potrzebowałem odpoczynku. Przerwy od emocji, myśli, decyzji... Od wszystkiego. Może po kilku godzinach snu, rano wszystko samo się ułoży. Dobrze wiedziałem, że były to nadzieje głupca, ale i tak mogłem się ich trzymać.
Spora część mnie chciała od razu wpakować się pod kołdrę i zamknąć oczy, ale ta druga, mniejsza oraz najwyraźniej pozbawiona rozsądku, mówiła stanowcze "nie". Powód odmowy był jasny i namacalny: Ronan. Siedzący obok mnie na łóżku, cholernie pociągający Ronan. Byliśmy w zasadzie sami, nie licząc Nyx w klatce, a przez te całe róże atmosfera wciąż sprawiała romantyczne wrażenie. Innymi słowy, niewykorzystanie okazji i pójście spać wydawało się ogromnym błędem. Nie chciałem niczego żałować, więc musiałem wziąć się w garść i coś zrobić, choć nie miałem pomysłu co dokładnie. A raczej miałem, ale jedyny jaki przychodził mi do głowy, z żalem odstawiłem gdzieś na później.
- Powinniśmy wziąć kąpiel przed snem, co nie? - spytałem, odkładając kwiaty na stolik nocny, bo tak w zasadzie nie wiedziałem, co z nimi zrobić. Pewnie przydałby się jakiś wazon, czy coś, by nie uschły, ale pod ręką żadnego nie miałem. - Jeśli weźmiemy ją razem będzie szybciej - dodałem z lekkim uśmiechem, jakby nigdy nic. Spodziewałem się, że blondynek odbierze propozycję jako żart, albo zwyczajnie odmówi, ale nie zaszkodziło spróbować.
- Masz kosmate myśli - odparł, śmiejąc się cicho. - Ale po części twój plan może się udać, bo mamy dwie łazienki. Wolisz wannę, czy prysznic?
- Czuję się bezpodstawnie oskarżony - rzuciłem z jak najbardziej poważnym oburzeniem. - Po prostu wspólna kąpiel oznacza o połowę mniej zmarnowanej wody. Przecież na pewno zależy ci na ochronie środowiska, prawda? - Mój argument może i brzmiał niedorzecznie, ale równocześnie nie dało się mu zaprzeczyć. - No proszę. - Przybrałem jak najbardziej niewinny uśmiech. - Obiecuję nie wykorzystać sytuacji... A przynajmniej nie bardzo.
- Na jakiej podstawie mam ci zaufać? - Spytał całkiem logicznie, w nieco szelmowskim wyrazie unosząc kąciki ust.
- Dałbym ci moje słowo, ale sam sobie nie ufam, więc... Możesz zaryzykować, albo nie - powiedziałem szczerze, po czym wstałem na równe nogi i wyciągnąłem, ku chłopakowi rękę.
- Chyba nie mam wyjścia, nie? - Ścisnął moją dłoń, by z małą pomocą podnieść się z łóżka. - Tylko znajdę ci ręcznik... I wazon - dodał, zerkając na kwiaty. - Przyda się.
- Myślę, że nie umrą bez niego w przeciągu najbliższych minut - stwierdziłem. Róże wyglądały na dość wytrzymałe kwiaty, ale w sumie co tam mogłem w tym temacie wiedzieć.
Ronan pokręcił głową, wciąż lekko się uśmiechając, po czym i tak kazał mi chwilkę zaczekać. Wrócił ze smukłym, szklanym wazonem napełnionym wodą oraz z puchatym ręcznikiem, w drugiej ręce, który zaraz do mnie rzucił, by zająć się kwiatami.
- Wracając do twojego pytania... Wolę wannę - powiedziałem, obserwując jak delikatnie obchodzi się z różami.
- To dobrze, bo wanna jest na piętrze - rzucił zadowolony. - Chodź. - Pociągnął mnie za rękę i z uśmiechem wyszedłem za nim z pokoju.
Łazienka sprawiała wrażenie perfekcyjnie czystej i przestronnej, z kosmetykami schludnie poukładanymi w koszyczkach oraz starannie złożonymi ręcznikami. Podłoga wyłożona delikatnie niebieskimi kafelkami odbijała lekkim połyskiem białe światło lamp. Za dnia pomieszczenie musiały rozjaśniać duże okna, jednak teraz żaluzje blokowały widok na podwórze pogrążone w mroku nocy. Podszedłem do wanny, która ku mojemu zachwytowi okazała się duża i nawet wyposażona dysze do masażu, po czym przekręciłem kurek, by powoli napełniała się gorącą wodą. Bez oporów ściągnąłem przez głowę bluzę razem z koszulką i odwróciłem się do blondynka, który zamykał za nami drzwi.
- Masz może ten taki płyn do robienia piany? - Spytałem z nadzieją w głosie. W akademiku był jedynie prysznic, a naprawdę lubiłem długie kąpiele i moja łazienka w domu gromadziła całą kolekcję kolorowych płynów, zapachowych olejków, czy musujących bomb.
- Hmmm… Gdzieś w szafce, w koszyku podpisanym "Nico" - odparł, zdejmując koszulkę.
Szukając płynu, przez myśl przeszło mi, czy nie była to aluzja do moich zbyt dziecinnych przyzwyczajeń i może powinienem czuć się przez to zawstydzony, ale... Co złego było w płynach do kąpieli? Czemu tylko dzieciaki miałyby mieć z nich zabawę? Znalazłem fioletową butelkę z dużą ilością baniek nadrukowa nich na etykiecie i nie patrząc na wskazówki co do użycia, wlałem dwie nakrętki barwnego płynu pod strumień wody. Niemal natychmiast na jej powierzchni zaczęły formować się puszyste chmurki lekko liliowej piany. Sprawdziłem dłonią temperaturę i nabrałem w ręce trochę bąbelków cudownie pachnących leśnymi jagodami.
- Dzieciak ma dobry gust - stwierdziłem z uśmiechem i zaczepnie, rzuciłem kłębkiem piany w pół nagiego chłopaka.
- Ej! - Zaśmiał się, zasłaniając ramieniem przed pociskiem. - Nie ładnie tak na bezbronnego!
- Nikt nie mówił, że gram fair - odparłem ze śmiechem, wycierając dłoń w spodnie, które i tak zaraz ściągnąłem.
Za spodniami na ziemię zostały zrzucone również skarpetki, ale kiedy przyszła kolej bokserek, trochę się zawahałem. Jasne, sam zaproponowałem tę wspólną kąpiel i wizja siedzenia w wannie razem z Aniołkiem zdawała się bardzo atrakcyjna. Za bardzo. Mogłem strać się trzymać swoje zapędy na wodzy, ale nie mogłem być w stu procentach pewien, że naprawdę uda mi się nie zrobić nic lekkomyślnego. No i wciąż pozostawała kwestia reakcji mojego ciała. W końcu byłem facetem, a przed sobą miałem chłopaka, który cholernie mnie pociągał. Nawet choćbym się powstrzymywał, byłem pewien, że prędzej, czy później w oczywisty sposób zdradzę się ze swoimi myślami. Może i dla mnie nie było to jakoś bardzo zawstydzające, ale... Cóż, ostatecznie winna była też po stronie Ronana. Nie zastanawiając się więc dłużej, pozbyłem się również bielizny i szybko wszedłem do wanny, a gorąca woda momentalnie mnie rozluźniła, aż westchnąłem zadowolony.
- Dołączysz? - Spytałem z figlarnym uśmiechem, zerkając w oczekiwaniu na chłopaka.
- Mam wybór z koro wszystko jest gotowe? - Może mi się zdawało, ale przysiągłbym, że zobaczyłem rumieniec, kiedy uciekł wzrokiem na bok.
- Nie - odpowiedziałem krótko, a mój uśmiech zrobił się szerszy. - No chodź. Nic ci nie zrobię - dodałem opierając podbródek na złożonych na krawędzi wanny rękach.
Przez chwilę miałem wrażenie, że zaraz ucieknie, ale jednak nieśmiało zaczął rozpinać pasek od spodni. Może trzęsły mu się ręce, bo trochę mu zeszło zanim dolna część garderoby znalazła się na podłodze. Obserwowałem jak sumiennie składa ubranie, po czym odkłada je na szafkę i naprawdę bawiło mnie jego zawstydzenie, ale kiedy miał ściągnąć bokserki, odwróciłem się od niego, by nie krępować go jeszcze bardziej swoim spojrzeniem. Byłem pewien, że na mojej twarzy poza rozbawieniem malowało się też wyraźne pożądanie, a przecież głupio byłoby wystraszyć Aniołka kiedy już udało mi się go na to wszystko namówić. Udałem, że całą uwagę skupiam na zabawie wodą i podniosłem wzrok na blondynka dopiero, gdy piana zakryła mi widok na wiadome miejsce, kiedy usiadł przede mną.
- Wiedziałem, że pod ubraniem ukrywasz całkiem niezłe mięśnie - wyrwało mi się po części nieumyślnie.
- To tak... przypadkiem. - Znowu się zarumienił, co wywołało u mnie uśmiech.
- Nie uwierzę, że to tylko dzięki jeździe konnej. No dalej, zdradź mi swój sekret - nalegałem, nachyliwszy się do niego lekko.
- Teraz to już nic - westchnął, chyba z odrobiną zawodu. - Czasem ćwiczę z Blue.
- Żal zmarnować takie arcydzieło - stwierdziłem, muskając jego klatkę piersiową palcami. Obietnica obietnicą, najchętniej w ogóle nie pytałbym o zgodę tylko korzystał z chwili, ale wbrew sobie, postanowiłem być delikatny i wybadać co mogę, a czego nie.
- Chyba nie jestem jedyny. - Uśmiechnął się i ku mojemu zadowoleniu, przyciągnął za ramię nieco bliżej.
- Uważaj Aniołku, bo uznam, że sam mnie sprowokowałeś - zaśmiałem się, pewniej opierając dłoń na jego ciele i przesunąłem ją niżej, po linii mięśni, aż spoczęła na zakrytej pianą talii.
- Może jeszcze robię to od pierwszego spotkania, co? - Zawtórował mi śmiechem.
- Skoro sam się przyznałeś... - Do jednej dłoni dołączyła druga i przytrzymując chłopaka w pasie, przysunąłem się do niego z nadzieją na pocałunek. Ten z rozbawieniem pokręcił głową, ale lekko cmoknął moje usta.
- Niegrzeczny z ciebie demon - rzucił, co wywołało u mnie wesołe parsknięcie.
- Odezwał się święty Aniołek - odparłem, kradnąc kolejnego buziaka i wiele nie myśląc, musnąłem wargami również kącik jego ust, szczękę i wrażliwą skórę szyi. Wyglądało, że to na tyle w kwestii bycia grzecznym w kąpieli.
- Przypomnij mi, dlaczego się zgodziłem? - Odchylił głowę i popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
- Bo mojemu urokowi trudno się oprzeć? - Ten tekst brzmiał nawet jak dla mnie zbyt żałośnie, a jednak go rzuciłem.
- Masz szczęście Mkaelson. Naprawdę - mówiąc to podparł dłonią mój podbródek i złączył nasze usta w pocałunku.
Tym razem delikatność i wahanie zastąpiła czysta namiętność, kiedy ochoczo odpowiedziałem na pieszczotę. Szybko ręce blondynka objęły mnie za szyję, a ja pogłębiłem pocałunek, gdy dał mi na to szansę, rozchylając lekko usta. Uwielbiałem go całować. Ta bliskość i pasja, były dla mnie niemal uzależniające i choć gdzieś tam w głowie pojawiała mi się myśl, że go wykorzystywałem, stanowczo ją ignorowałem. Oboje zgodziliśmy się na brak zobowiązań, więc skoro razem odczuwaliśmy przyjemność z zabawy, przecież nie mogło być w tym nic złego. To nie tak, że posuwaliśmy się za daleko. Całowanie przecież wiele nie znaczyło, a przy tym było cholernie zajmujące.
- Smakujesz jak kolacja - parsknął śmiechem. - Piana? - Odsunąłem się niechętnie i przekrzywiłem głowę, nie rozumiejąc.
- Masz coś przeciwko pianie? - Rzuciłem mu urażone spojrzenie, po czym szybkim ruchem ręki sprawiłem, że część bąbelków wylądowała na jego głowie. - Lubię mieć trochę zabawy w czasie kąpieli.
1555 słów
Ro? Będą się grzecznie kąpać?
- Masz kosmate myśli - odparł, śmiejąc się cicho. - Ale po części twój plan może się udać, bo mamy dwie łazienki. Wolisz wannę, czy prysznic?
- Czuję się bezpodstawnie oskarżony - rzuciłem z jak najbardziej poważnym oburzeniem. - Po prostu wspólna kąpiel oznacza o połowę mniej zmarnowanej wody. Przecież na pewno zależy ci na ochronie środowiska, prawda? - Mój argument może i brzmiał niedorzecznie, ale równocześnie nie dało się mu zaprzeczyć. - No proszę. - Przybrałem jak najbardziej niewinny uśmiech. - Obiecuję nie wykorzystać sytuacji... A przynajmniej nie bardzo.
- Na jakiej podstawie mam ci zaufać? - Spytał całkiem logicznie, w nieco szelmowskim wyrazie unosząc kąciki ust.
- Dałbym ci moje słowo, ale sam sobie nie ufam, więc... Możesz zaryzykować, albo nie - powiedziałem szczerze, po czym wstałem na równe nogi i wyciągnąłem, ku chłopakowi rękę.
- Chyba nie mam wyjścia, nie? - Ścisnął moją dłoń, by z małą pomocą podnieść się z łóżka. - Tylko znajdę ci ręcznik... I wazon - dodał, zerkając na kwiaty. - Przyda się.
- Myślę, że nie umrą bez niego w przeciągu najbliższych minut - stwierdziłem. Róże wyglądały na dość wytrzymałe kwiaty, ale w sumie co tam mogłem w tym temacie wiedzieć.
Ronan pokręcił głową, wciąż lekko się uśmiechając, po czym i tak kazał mi chwilkę zaczekać. Wrócił ze smukłym, szklanym wazonem napełnionym wodą oraz z puchatym ręcznikiem, w drugiej ręce, który zaraz do mnie rzucił, by zająć się kwiatami.
- Wracając do twojego pytania... Wolę wannę - powiedziałem, obserwując jak delikatnie obchodzi się z różami.
- To dobrze, bo wanna jest na piętrze - rzucił zadowolony. - Chodź. - Pociągnął mnie za rękę i z uśmiechem wyszedłem za nim z pokoju.
Łazienka sprawiała wrażenie perfekcyjnie czystej i przestronnej, z kosmetykami schludnie poukładanymi w koszyczkach oraz starannie złożonymi ręcznikami. Podłoga wyłożona delikatnie niebieskimi kafelkami odbijała lekkim połyskiem białe światło lamp. Za dnia pomieszczenie musiały rozjaśniać duże okna, jednak teraz żaluzje blokowały widok na podwórze pogrążone w mroku nocy. Podszedłem do wanny, która ku mojemu zachwytowi okazała się duża i nawet wyposażona dysze do masażu, po czym przekręciłem kurek, by powoli napełniała się gorącą wodą. Bez oporów ściągnąłem przez głowę bluzę razem z koszulką i odwróciłem się do blondynka, który zamykał za nami drzwi.
- Masz może ten taki płyn do robienia piany? - Spytałem z nadzieją w głosie. W akademiku był jedynie prysznic, a naprawdę lubiłem długie kąpiele i moja łazienka w domu gromadziła całą kolekcję kolorowych płynów, zapachowych olejków, czy musujących bomb.
- Hmmm… Gdzieś w szafce, w koszyku podpisanym "Nico" - odparł, zdejmując koszulkę.
Szukając płynu, przez myśl przeszło mi, czy nie była to aluzja do moich zbyt dziecinnych przyzwyczajeń i może powinienem czuć się przez to zawstydzony, ale... Co złego było w płynach do kąpieli? Czemu tylko dzieciaki miałyby mieć z nich zabawę? Znalazłem fioletową butelkę z dużą ilością baniek nadrukowa nich na etykiecie i nie patrząc na wskazówki co do użycia, wlałem dwie nakrętki barwnego płynu pod strumień wody. Niemal natychmiast na jej powierzchni zaczęły formować się puszyste chmurki lekko liliowej piany. Sprawdziłem dłonią temperaturę i nabrałem w ręce trochę bąbelków cudownie pachnących leśnymi jagodami.
- Dzieciak ma dobry gust - stwierdziłem z uśmiechem i zaczepnie, rzuciłem kłębkiem piany w pół nagiego chłopaka.
- Ej! - Zaśmiał się, zasłaniając ramieniem przed pociskiem. - Nie ładnie tak na bezbronnego!
- Nikt nie mówił, że gram fair - odparłem ze śmiechem, wycierając dłoń w spodnie, które i tak zaraz ściągnąłem.
Za spodniami na ziemię zostały zrzucone również skarpetki, ale kiedy przyszła kolej bokserek, trochę się zawahałem. Jasne, sam zaproponowałem tę wspólną kąpiel i wizja siedzenia w wannie razem z Aniołkiem zdawała się bardzo atrakcyjna. Za bardzo. Mogłem strać się trzymać swoje zapędy na wodzy, ale nie mogłem być w stu procentach pewien, że naprawdę uda mi się nie zrobić nic lekkomyślnego. No i wciąż pozostawała kwestia reakcji mojego ciała. W końcu byłem facetem, a przed sobą miałem chłopaka, który cholernie mnie pociągał. Nawet choćbym się powstrzymywał, byłem pewien, że prędzej, czy później w oczywisty sposób zdradzę się ze swoimi myślami. Może i dla mnie nie było to jakoś bardzo zawstydzające, ale... Cóż, ostatecznie winna była też po stronie Ronana. Nie zastanawiając się więc dłużej, pozbyłem się również bielizny i szybko wszedłem do wanny, a gorąca woda momentalnie mnie rozluźniła, aż westchnąłem zadowolony.
- Dołączysz? - Spytałem z figlarnym uśmiechem, zerkając w oczekiwaniu na chłopaka.
- Mam wybór z koro wszystko jest gotowe? - Może mi się zdawało, ale przysiągłbym, że zobaczyłem rumieniec, kiedy uciekł wzrokiem na bok.
- Nie - odpowiedziałem krótko, a mój uśmiech zrobił się szerszy. - No chodź. Nic ci nie zrobię - dodałem opierając podbródek na złożonych na krawędzi wanny rękach.
Przez chwilę miałem wrażenie, że zaraz ucieknie, ale jednak nieśmiało zaczął rozpinać pasek od spodni. Może trzęsły mu się ręce, bo trochę mu zeszło zanim dolna część garderoby znalazła się na podłodze. Obserwowałem jak sumiennie składa ubranie, po czym odkłada je na szafkę i naprawdę bawiło mnie jego zawstydzenie, ale kiedy miał ściągnąć bokserki, odwróciłem się od niego, by nie krępować go jeszcze bardziej swoim spojrzeniem. Byłem pewien, że na mojej twarzy poza rozbawieniem malowało się też wyraźne pożądanie, a przecież głupio byłoby wystraszyć Aniołka kiedy już udało mi się go na to wszystko namówić. Udałem, że całą uwagę skupiam na zabawie wodą i podniosłem wzrok na blondynka dopiero, gdy piana zakryła mi widok na wiadome miejsce, kiedy usiadł przede mną.
- Wiedziałem, że pod ubraniem ukrywasz całkiem niezłe mięśnie - wyrwało mi się po części nieumyślnie.
- To tak... przypadkiem. - Znowu się zarumienił, co wywołało u mnie uśmiech.
- Nie uwierzę, że to tylko dzięki jeździe konnej. No dalej, zdradź mi swój sekret - nalegałem, nachyliwszy się do niego lekko.
- Teraz to już nic - westchnął, chyba z odrobiną zawodu. - Czasem ćwiczę z Blue.
- Żal zmarnować takie arcydzieło - stwierdziłem, muskając jego klatkę piersiową palcami. Obietnica obietnicą, najchętniej w ogóle nie pytałbym o zgodę tylko korzystał z chwili, ale wbrew sobie, postanowiłem być delikatny i wybadać co mogę, a czego nie.
- Chyba nie jestem jedyny. - Uśmiechnął się i ku mojemu zadowoleniu, przyciągnął za ramię nieco bliżej.
- Uważaj Aniołku, bo uznam, że sam mnie sprowokowałeś - zaśmiałem się, pewniej opierając dłoń na jego ciele i przesunąłem ją niżej, po linii mięśni, aż spoczęła na zakrytej pianą talii.
- Może jeszcze robię to od pierwszego spotkania, co? - Zawtórował mi śmiechem.
- Skoro sam się przyznałeś... - Do jednej dłoni dołączyła druga i przytrzymując chłopaka w pasie, przysunąłem się do niego z nadzieją na pocałunek. Ten z rozbawieniem pokręcił głową, ale lekko cmoknął moje usta.
- Niegrzeczny z ciebie demon - rzucił, co wywołało u mnie wesołe parsknięcie.
- Odezwał się święty Aniołek - odparłem, kradnąc kolejnego buziaka i wiele nie myśląc, musnąłem wargami również kącik jego ust, szczękę i wrażliwą skórę szyi. Wyglądało, że to na tyle w kwestii bycia grzecznym w kąpieli.
- Przypomnij mi, dlaczego się zgodziłem? - Odchylił głowę i popatrzył na mnie spod przymrużonych powiek.
- Bo mojemu urokowi trudno się oprzeć? - Ten tekst brzmiał nawet jak dla mnie zbyt żałośnie, a jednak go rzuciłem.
- Masz szczęście Mkaelson. Naprawdę - mówiąc to podparł dłonią mój podbródek i złączył nasze usta w pocałunku.
Tym razem delikatność i wahanie zastąpiła czysta namiętność, kiedy ochoczo odpowiedziałem na pieszczotę. Szybko ręce blondynka objęły mnie za szyję, a ja pogłębiłem pocałunek, gdy dał mi na to szansę, rozchylając lekko usta. Uwielbiałem go całować. Ta bliskość i pasja, były dla mnie niemal uzależniające i choć gdzieś tam w głowie pojawiała mi się myśl, że go wykorzystywałem, stanowczo ją ignorowałem. Oboje zgodziliśmy się na brak zobowiązań, więc skoro razem odczuwaliśmy przyjemność z zabawy, przecież nie mogło być w tym nic złego. To nie tak, że posuwaliśmy się za daleko. Całowanie przecież wiele nie znaczyło, a przy tym było cholernie zajmujące.
- Smakujesz jak kolacja - parsknął śmiechem. - Piana? - Odsunąłem się niechętnie i przekrzywiłem głowę, nie rozumiejąc.
- Masz coś przeciwko pianie? - Rzuciłem mu urażone spojrzenie, po czym szybkim ruchem ręki sprawiłem, że część bąbelków wylądowała na jego głowie. - Lubię mieć trochę zabawy w czasie kąpieli.
1555 słów
Ro? Będą się grzecznie kąpać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz